7.

2.1K 137 30
                                    

Mimo tego, że znam Oskara już długo, to jego komentarz mnie zabolał. Wiem, że nie ma mnie za łatwą laskę, ale zachował się jakby tak było. Krzysiek zaczął przepychać się z Oskarem, nagle w stronę czerwonowłosego został wymierzony siarczysty cios.
- Zdurniałeś do reszty? Ma grać koncert z siną twarzą? Co w ciebie wstąpiło? - rzuciłam do Oskara.
- a w ciebie co? Nie mów mi tylko, że ten playboy to twój kochaś.
- Krzysiu to mój kolega, nie powinieneś go bić. - stwierdziłam stanowczo.
Oskar machnął ręką i odszedł, nie poszłam za nim, bo byłam zła, że uderzył Krzycha.
- Pola, olej to, nic się nie stało. - westchnął czerwonowłosy głaszcząc mnie po plecach. Widział chyba moje zakłopotanie na twarzy.
Na backstage'u zaczęło się zbierać więcej osób, widziałam kilku znanych mi raperów, ich ekipy i kilka dziewczyn, na moje oko miały z 17 lat, ale makijaże na ich twarzach krzyczały „dwadzieścia cztery". Mocno przerysowane brwi, usta podkreślone matową szminką, policzki mocno przyciemnione bronzerem i sztuczne rzęsy. Każda z nich wyglądała niemal tak samo, czarne rurki bądź jeansy i crop topy, wszystko wykończone czarnymi vansami old skool. Wyglądały dość komicznie, każda z nich paliła e papierosa i wymachiwała rękami eksponując swoje przedłużone paznokcie. Siedziałam przy stoliku sama dopóki nie podszedł do mnie Myszka.
- Hej Poluś, nie przejmuj się, to nie twoja wina, że Krzychu dostał w ryj, każdy wie jaki on jest. - zaśmiał się DJ.
- Nie należało mu się tak czy siak, Oskar strasznie przegiął, a ja czuję się z tym okropnie.
Kątem oka zauważyłam, że wspomniana grupka dziewcząt przygląda się nam, uważnie wsłuchując w rozmowę. Z ich szeptów zrozumiałam kilka słów, które mocno mnie zabolały. „To przez nią Krzy dostał w ryj? Kto to w ogóle jest, wygląda jak sekretarka z pornola" „albo nadęta Rosjanka, na dodatek wcale nie jest ładna, nie wierze, że podobała się Krzychowi". Niedaleko nich stał Kuba, słuchał każdego wyrazu, przerywając rozmowę z Sariusem. Poderwałam się z miejsca i ruszyłam w stronę parkingu. Nie moglam tego dłużej słuchać, fakt faktem, miałam uroczyście otworzyć festiwal w imieniu ojca i innych sponsorów, ale nie przejmowałam się tym w tamtym momencie. Kucnęłam przy moim Mercedesie i wzięłam kilka głębszych wdechów, próbowałam powstrzymać łzy, które cisnęły się do oczu. Nie wyszło mi to najlepiej, bo nim się obejrzałam po moich policzkach spływały krople wielkości grochów. Ukryłam twarz w trzęsących dłoniach i trwałam w tej pozycji dopóki nie usłyszałam chrzęstu żwiru pod czyimiś stopami. Podniosłam głowę i ujrzałam Kubę.
- Jesteś piękną panią z pornola, żadna z nich nie dorasta ci do pięt. - powiedział łagodnie kucając przede mną stabilizując swoją pozycję rękami opartymi o moje kolana. Przyznam, że krótka sukienka pozwoliła mu bezkarnie dotykać moich odsłoniętych nóg, ale to nie to było teraz problemem.
- One mają rację Kuba, nie jestem nikim wyjątkowym, a już napewno nie kimś przez kogo Krzysiu miałby dostać w twarz. - załkałam a po moim policzku popłynęła kolejna łza, którą Kuba wytarł palcem.
- Nie mów tak. Faktycznie, Oskar i Krzy nie przepadali za sobą od początku, ale nie możesz się obwiniać za to co zrobił Oskar, przecież nie kazałaś mu bić mojego Hypeman'a. - pocieszał mnie.
Po dłuższej chwili zdecydowaliśmy, że powinniśmy wracać, trzeba było rozpocząć koncert. Poprawiłam makijaż w lusterku na tyle na ile było to możliwe i ruszyłam za Kubą w stronę sceny. Organizator podał mi mikrofon i pozwolił wejść na scenę. Kompletnie nie miałam pojęcia co powinnam powiedzieć. Głośno przełknęłam ślinę i zaczęłam mówić.
„Cześć Bielany, gotowi na najlepszą muzyczną imprezę roku?" Spytałam a w odpowiedzi usłyszałam uradowany tłum. „W imieniu spółki z ograniczoną odpowiedzialnością K&P Kleina chciałabym serdecznie podziękować tym wszystkim młodym ludziom, których zaraz zobaczycie, są to niesamowicie utalentowani artyści, pełni pasji i świeżych pomysłów. Sponsorowanie tego wydarzenia to wielki zaszczyt i cieszymy się, że przypadł właśnie nam, życzę wam udanej zabawy! Dziękuje" wraz z brawami opuściłam scenę. Zeszło ze mnie całe ciśnienie. Imprezę otwierała wesoła ekipa, Kuba z Krzysiem weszli na scenę i zaczęli mówić. „to dzięki tej małej osóbce dziś wszyscy się tu spotkaliśmy, mamy okazję grać, dobrze się bawić. Dziękujemy ci Pola jeszcze raz za to wszystko i pamiętaj.... JESTEŚ NAJLEPSZA" ostatnie zdanie Kuba i Krzysiu wykrzyczeli jednocześnie. Poczułam się lekko zakłopotana, ale było mi lepiej kiedy miny na twarzach dziewczyn, które wcześniej mnie krytykowały mocno zrzedły. Koncerty były świetne. Po skończonym evencie za sceną odbywał się kameralny after. Chłopaki z wesołej ekipy poznali mnie z białasem, jankiem rapowanie, z taco. Byli to przecudowni ludzie, których dotąd miałam okazję słuchać tylko na spotify. Stałam przy grillu z Jankiem, który obracał szaszłyki jak kuchmistrz, rozmawialiśmy o literaturze z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Okazało się, że oboje lubimy te książki najbardziej. Jan to super dzieciak. Kątem oka obserwowałam otoczenie. Nagle jedna z obrażających mnie dziewcząt uwiesiła się na ramieniu Kuby. Szturchała go i śmiała się sztucznie jakby opowiedział jakiś genialny żart. Złapałam z Wojtkiem kontakt wzrokowy, a ten posłał mi porozumiewawcze spojrzenie. Nie podobało mu się towarzystwo tej panny. Kuba lekko odsuwał się i szukał wymówek, by nie przebywać w pobliżu tej dziewczyny. Podszedł nagle do mnie i Janka po czym rzucając „porywam ją" do blondyna pociągnął mnie za nadgarstek w bardziej ciche miejsce. Było ciemno i zrobiło się dużo chłodniej po odejściu od grilla więc opatuliłam się szczelnie rękami i spojrzałam pytająco na chłopaka.
- Pola, przepraszam za to co powiedziałem wtedy u ciebie. Dobrze wiesz, że nigdy nie miałem cię za groupie tylko świetną dziewczynę. A w sprawie dzisiejszego sporu między Oskarem, a Krzyśkiem, to opowiadam się za Osą. Kocham Krzycha, ale doskonale wiem jaki jest. - powiedział bawiąc się zamkiem swojej bomberki z off white.
- W porządku Kuba, wybaczam. Też trochę przesadziłam z reakcją. Mogliśmy się po prostu źle zrozumieć. A co do dzisiejszej sytuacji, proszę, nie rozmawiajmy o tym. Mam mętlik w głowie. Oskar to mój przyjaciel, ale sama nie wiem co powinnam zrobić. - mówiłam wgapiając się w czubki swoich butów.
- Zrywamy się stąd? - Kuba zmienił temat.
- Hmmm, jasne.
- Angielskie wyjście. Po prostu idź do samochodu i nie zwracaj uwagi na żadne nawoływania. - zaśmiał się i zaczął szybkim krokiem kierować się w stronę mojego czarnego Mercedesa. Otworzyłam drzwi i odpaliłam silnik. Ruszyłam i kierowałam się w stronę wyjazdu, właściwie nie wiedziałam gdzie dokładnie jadę, ale po prostu jechałam. Nie zamieniliśmy z Kubą wielu słów po drodze. Nim się obejrzałam wjechałam na parking podziemny w mojej kamienicy. Wjechaliśmy windą na najwyższe piętro i weszliśmy do środka.
- Jak na mieszkanie, w którym rzadko bywasz, jest tu nad wyraz luksusowo. - zwrócił uwagę chłopak.
- Tata bywa tu częściej. Ma tu wiele ważnych spotkań, sąd Warszawa to jego drugi dom. - przyznałam.
Otworzyłam barek w wyspie kuchennej i wyciągnęłam stamtąd dwie butelki Don Pérignon. Otworzyłam szampany i podałam jedną butelkę Kubie.
- nie robiłam nigdy tak szalonej rzeczy jak picie z „gwinta" więc dziś jest mój pierwszy raz.
- Sprowadzam cię na złą drogę. - zaśmiał się Kuba. - chodź - dodał, po czym ciągnąc mnie za rękę w stronę drzwi chwycił butelki z szampanem i opuściliśmy mieszkanie.
- gdzie idziemy? - zapytałam zakłopotana.
- Zobaczysz.
Chwilę później schodziłam po schodach do metra przy alejach jerozolimskich. Stukot moich szpilek roznosił się echem po podziemnym tunelu. Wyobrażam sobie jak żałośnie musimy wyglądać dzierżąc butelki alkoholu w dłoniach o pierwszej w nocy na stacji metra.
- dokąd jedziemy? - ponowiłam pytanie.
- Zobaczysz. - skwitował.
- Kuba, ja nigdy nie jechałam metrem. Ani pociągiem, ani nawet autobusem. - lamentowałam. Od dziecka miałam stany lękowe w tłumnych miejscach, a na dodatek ataki klaustrofobii. Od kiedy pamietam miałam prywatnego kierowcę, który woził mnie na zajęcia dodatkowe, do szkoły, do koleżanek czy nawet do dentysty. Miał na imię Gustaw. Dziś jest na emeryturze, cudowny człowiek, w wielu sytuacjach traktowałam go jak wujka, który służył dobrą radą.
- Żartujesz prawda? - zakpił pod nosem.
- Co cię tak bawi? Mam problemy, które nie pozwalają mi na takie rzeczy.
- Okej okej przepraszam. Spokojnie, będzie dobrze, jestem z tobą. - pocieszył mnie głaszcząc moje przedramię.
Gdy pociąg wjechał na peron poczułam silny podmuch ciepłego wiatru. Momentalnie dostałam gęsiej skórki i zaczęłam się trząść. Kuba chwycił mnie za rękę i wsiedliśmy do środka. Metro było praktycznie puste zważając na późną porę. Nie miałam pojęcia gdzie jedziemy, ale około dziesięciu minut później opuściliśmy pędzący pojazd i w końcu odetchnęłam z ulgą.
- widzisz, nie było tak źle.
- Bo nie było tam żywej duszy Kuba. - spojrzałam na niego karcącym wzrokiem.
Que tylko się zaśmiał i pociągnął łyk trunku. Zrobiłam dokładnie to co on i zorientowałam się że idziemy na bulwary Wiślańskie. Szliśmy wzdłuż rzeki, a mnie zaczęły boleć nogi od obcasów. Poczułam też kosmiczne zmęczenie i pierwsze efekty spożytego alkoholu. Powiew zimnego wiatru od Wisły sprawił, że zaczęłam lekko się trząść. Kuba to zauważył i mimo moich protestów założył na mnie swoją bomberkę. Była ciepła i pachniała mężczyzną. Kocham mocny zapach piżma, to najlepsza rzecz, która może uwieść kobietę - mocne perfumy. Kilka łyków szampana później mój krok stał się dużo bardziej ociężały. Nagle naszym oczom ukazała się mała piaszczysta plaża, Kuba zaczął wchodzić na piasek, ale obejrzał się przez ramię gdy nie czuł za sobą mojej obecności.
- co znowu? - spojrzał na mnie chichotając.
Nic nie odpowiedziałam tylko palcem wskazałam na buty. Wyglądało to idiotycznie, czułam się jak bohaterka „kobiet mafii" krzycząca „uwaga na buty, to manolo!" W rzeczywistości chodziło o zatapianie się szpilek w piachu, czego chciałam uniknąć, by nie wyglądać jak pokraka. Que podał mi swoją butelkę i stanął do mnie tyłem nachylając się bym wskoczyła mu na barana. Posadził mnie na piasku i usiadł obok. Podałam mu butelkę i upiłam łyka ze swojej. W głowie zaczęło mi szumieć i to zdecydowanie nie była Wisła.
- czemu właściwie wyszedłeś z imprezy? Wisiała na tobie ładna dziewczyna, chyba dobrze się bawiłeś. Spędzanie czasu ze mną nie jest takie przebojowe. - powiedziałam.
- Ładna dziewczyna? Daj spokój, po tym co powiedziała na twój temat, była w moich oczach skończona. A co do spędzania z tobą czasu to widocznie lubię to robić, albo robię to z litości. - odpowiedział wgapiając się w stadion narodowy po drugiej stronie rzeki.
Momentalnie posmutniałam i spuściłam głowę. Naprawdę robił to z litości?
- żartowałem mała. - zaśmiał się i przytulił mnie do swojego boku.
- Kuba, mogę ci zadać pytanie? - zmieniłam temat.
- Oczywiście, śmiało.
- Dlaczego byłeś dla mnie taki niemiły od samego początku? - odważyłam się o to zapytać dopiero kiedy opróżniłam całą butelkę. Que trzymał się świetnie, natomiast ja byłam już wstawiona.
- Sam nie wiem, sprawiałaś wrażenie takiej sztucznie inteligentnej, księżniczki tatusia, która tylko przytakuje i dobrze wygląda. Ma wszystko czego zechce, bo jest rozpieszczoną jedynaczką, jesteś na mnie za to zła? Masz prawo. - zapytał patrząc mi w oczy.
- Przepraszam, zawiesiłam się w momencie „dobrze wygląda" - uśmiechnęłam się szyderczo.
- No co? Widziałaś siebie? Wyglądasz jakbyś była instagram famous, mieszkała na Manhattanie i piła koktajl z jarmużu co rano, reklamując herbatki na odchudzanie za 50 dolarów. - rzucił oburzony.
- Nie bardzo rozumiem. - przyznałam błądząc wzrokiem po jego twarzy. Był nieziemsko przystojny.
- jesteś nieosiągalna Pola, całkowicie inna liga. Powinnaś mieć gogusia w białych portkach i sweterkach polo, powinien grać w golfa i jeździć Maseratti za pieniądze ojca. Jesteś jak nobel, a Nobla nie dostaje się z przypadku. Trzeba na to zasłużyć. - ciągnął.
- Teraz to już kompletnie nie mam pojęcia do czego pijesz, przecież to nieprawda. Jestem zwyczajna, żadna ze mnie „inna liga" - zacytowałam robiąc cudzysłów w powietrzu. - nie podoba mi się dokąd zmierza ta rozmowa. Spytałam jedynie o powód twojej niechęci do mojej osoby. - bredziłam jak najęta. - a teraz powiedziałeś mi takie rzeczy, że mam ochotę wpić się w twoje usta i przypomnieć sobie jak smakuje ten Don Pérignon. - wypaliłam nagle, nie zdając sobie sprawy z możliwych konsekwencji moich słów.
Milczeliśmy przez chwilę oboje, dopóki nie postanowiłam wstać. Chwiejnym krokiem pokonałam odległość pomiędzy piaskiem, a chodnikiem i zmierzałam w stronę z której przyszliśmy.
- Pola! - usłyszałam za plecami.
Postanowiłam się nie zatrzymywać, byłam zażenowana swoimi słowami. Nie powinnam była pić.
- Pola, moja kurtka! - krzyknął.
Zatrzymałam się i odwróciłam na pięcie. Zdjęłam bomberkę z ramion i pchnęłam ją na pierś chłopaka, rzucając mu złowieszcze spojrzenie. Kiedy byłam blisko niego, złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- żartowałem księżniczko. - uśmiechnął się i zamknął moje usta gorącym pocałunkiem.
Dlaczego czuje łaskotanie w dole brzucha??? Czy ktoś mi to wszystko wyjaśni???

*****
Jest i nowy! Długi, ale mam nadzieje ze wytrwacie do konca! Gwiazdkujcie i komentujcie, to bardzo motywuje do szybszego dodawania! Buziaki! ♥️😇

Lucky Loser - QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz