3.

2.4K 126 14
                                    

Obudzilam się rano czując rękę na biodrze, nie ukrywam - miłe uczucie, ale ogarnęła mnie fala wyrzutów sumienia. Co jeśli on ma dziewczynę, no i tak właściwie to jest ze mną na roku taki Błażej, który strasznie mi się podoba, w prawdzie rozmawiamy jedynie na stopie koleżeńskiej, ale i tak czułam się jakbym „zdradzała" moją sympatię. Najdelikatniej jak się dało wyślizgnęłam się z łóżka, zastępując obecność mojego ciała puchową kołdrą. Pomknęłam do łazienki zrobić ze sobą porządek, przecież nie pokażę się bez idealnego makijażu i niewyprasowanego stroju. Była sobota, mój ubiór był o wiele zbyt sztywny w porównaniu z towarzystwem, z którym miałam spędzać weekend, ale nie mogę zapominać o tym, że wciąż na wielu płaszczyznach reprezentuje przedsiębiorstwo ojca. W kuchni zaparzyłam dwie filiżanki kawy, a do jedzenia przygotowałam puszyste naleśniki z borówkami, masełkiem i syropem klonowym. Dodatkowo witaminy w postaci koktailu ze smoczego owocu, kumkwatów borówek i szpinaku. Kiedy śniadanie było gotowe postanowiłam obudzić Kubę, była prawie dwunasta, chłopaki pewnie nudzą się w hotelu i wydzwaniają do Que. Siadłam na skraju łóżka i patrzyłam chwilę na jego spokojną twarz, mimo wielu tatuaży wydawał się być łagodny.
- Kuba? - wyszeptałam. Gdy ten nie reagował spróbowałam głośniej.
- Kuba wstawaj! - chłopak walczył by otworzyć zmęczone powieki.
- Hm? - wymruczał.
- Zrobiłam śniadanie, zrobi ci dobrze na kaca.
- Dzięki, ale nie trzeba było. - odparł nieco zmieszany, nie wiedział zapewne ani co robi w moim łóżku, ani dlaczego jest w samych bokserkach.
Skierowałam się do kuchni, na szczęście szedł za mną. Usiadłam na stołku przy wyspie kuchennej i podsunęłam mu talerz z naleśnikami, po czym dołączyłam kawę i różowy koktail.
- o cholera, wygląda cudownie. - powiedział.
- Jedz bo wystygnie. - rzekłam wkładając brudne naczynia do zmywarki.
Po skończonym w ciszy posiłku Kuba poszedł wziąć prysznic. Kiedy oboje byliśmy gotowi ruszyliśmy pod hotel chłopaków. Przekraczając próg Rubena zwróciłam uwagę na czwórkę chłopaków w firmowych szlafrokach z froty, klapkach i z maseczkami na twarzy, którzy nieudolnie flirtowali z recepcjonistką. Gdy nas ujrzeli podbiegł do nas Krzychu:
- i co tam? Jak minęła noc? - zapytał trochę zbyt dwuznacznie naszą dwójkę.
- Spokojnie, a tobie papużko? - powiedziałam słodkim głosikiem wskazując na jego krwisto czerwone włosy.
- Szykujcie się, zabieram was w kilka miejsc, mamy dużo do zrobienia. - dodałam.
Podzieleni na grupy dwu i czteroosobową znów ruszyliśmy do miasta, zabrałam chłopaków na lunch do jednej z moich ulubionych restauracji, po czym udaliśmy się na stare miasto. Zaplanowałam na wieczór wyjście do klubu. Mamy w mieście niestety tylko dwa kluby które są spore i typowo dyskotekowe. W jednym panuje totalny chlew, trzoda i patologia z powodu natłoku ludzi z okolicznych wiosek i miejscowości, a drugi klub jest nieco lepszy, jak wiele innych miejsc również należy do taty. Resztę dnia spędziliśmy na zakupach w centrum handlowym, które znajdowało się niedaleko hotelu chłopaków. Krzychu, Wojtek, Adam i Maciejka poszli do Rubena przebrać się w coś odpowiedniego na dyskotekę, natomiast ja i Kuba pojechaliśmy do mnie. Wstawiłam Ferrari taty do garażu, do klubu pojedziemy taksówką. Poszłam na górę się przygotować, włożyłam bordową obcisłą sukienkę na długi rękaw do połowy uda, moje beżowe louboutiny, beżową torebkę na ramię z YSL i skórzaną kurtkę allsaints, miała nieco inne wykończenia niż ta, którą miałam dzień wcześniej. Zrobiłam mocniejszy makijaż i zakręciłam włosy, po czym gotowa zeszłam po schodach sprawdzając jak przygotowania Kuby. Zapukałam do drzwi pokoju gościnnego, w którym miał swoje rzeczy.
- wejdź! - krzyknął.
Uchyliłam lekko wejście a moim oczom ukazał się Kuba w samych spodniach debatujący którą koszulę powinien ubrać, czarną czy białą.
- jak ci idzie? - spytałam. Kuba uniósł swój wzrok na mnie i otworzył szerzej oczy.
- Uhm, cz-czarna czy b-b-biała? - zapytał unosząc na zmianę to lewą rękę to prawą.
- Biała - odpowiedziałam opuszczając pokój.
Kiedy czekałam na Kubę zamówiłam taksówkę nam i chłopakom. Zgasiłam światło w całym domu i wyszliśmy przed posesję. Poprosiłam go by wysłał ekipie wiadomość, że czeka na nich taksówka. Wsiedliśmy na tylne siedzenie naszej taksówki, a nasze kolana lekko się stykały. Od rozmowy w pokoju gościnnym Kuba nie odzywał się ani słowem. O ile można to w ogóle nazwać rozmową. Nagle Que nachylił się w moją stronę i wyszeptał mi do ucha „ślicznie wyglądasz". Poczułam jak się rumienię, mając nadzieję, że podkład maskował czerwone policzki. Wysiedliśmy pod klubem i dołączyliśmy do czekających na nas chłopaków.
- księżniczko jak ty pięknie wyglądasz. - zagwizdał Krzychu.
- dziękuję, ty też pięknie wyglądasz....księżniczko. - zaśmiałam się przytulając lekko czerwonowłosego.
- Cieszę się, że pijemy razem, dzisiejszej nocy będziesz moja. - powiedział, po czym nadstawił łokieć bym mogła się go chwycić. Skorzystałam z pomocy, bo szpilki nie należą do zbyt praktycznych na krzywych powierzchniach. Pod głównymi drzwiami była gigantyczna kolejka, więc skierowaliśmy się po schodach do wejścia VIP. Szklane drzwi rozsunęły się, a nas przywitała ochrona. Gościu o pseudonimie Medyk, którego sama rekrutowałam do pracy na stanowisko bramkarza w tym klubie teraz uśmiechał się do mnie szeroko.
- Dzień dobry Pola, dawno nas nie odwiedzałaś.
- Hej, jakoś tak wyszło, a teraz mam gości więc mogę nadrobić.
- Twoja ulubiona loża jest wolna, zaraz wyślę tam barmankę. Przynieść szampana?
- Jasne. I litr wódki na start, jeśli byłbyś tak miły. - uśmiechnęłam się i skierowałam do loży. Była zwykła sobota, w strefie VIP nie ma zbyt wielu osób, sala jest też dobrze wygłuszona i nie słychać muzyki z parkietów. Usiedliśmy na puchatych kanapach a barmanka postawiła przed nami alkohole i dzbanek z sokiem. Polaliśmy kilka kieliszków i śmiejąc się z żartów Wojtka wychylaliśmy jeden za drugim. Mam słabą głowę więc szybko poczułam błogą lekkość. Kątem oka widziałam jak Maciejka zwija gibona.
- Chodźmy tańczyć! - powiedziałam ochoczo.
Chłopaki przytaknęli i nim się obejrzałam Krzychu ciągnął mnie za rękę na parkiet. Byliśmy na sali z muzyką typowo radiową, leciały tam wszelakie hity od Beyonce po Rihanne na Edzie Sheeranie skończywszy. Tańczyliśmy najpierw w kółku, chwilę później Krzysiek obrócił mnie w swoją stronę i tańczyliśmy tylko we dwoje. Rzucałam biodrami na lewo i prawo, świetnie się przy tym bawiąc. Czerwonowłosy przyciągał mnie za biodra bliżej siebie. Gdy spojrzałam w lewo zobaczyłam Kubę, który całuje jakąś wysoką chudą brunetkę. Poczułam lekkie uczucie zazdrości, ale nie dałam tego po sobie poznać. Skoro Kuba chce tak grać, to i ja mogę, jestem przecież wolna i mogę robić co chcę. Zarzuciłam Krzychowi ręce na szyję i przyciągnęłam go bliżej wsłuchując się dokładnie w rytm „Drunk in Love" - Beyonce. Pod koniec piosenki, gdy widziałam po moim partnerze, że robi mu się gorąco zbliżył swoje usta do mojego ucha i wyszeptał.
- nie masz pojęcia jak seksowna jesteś w tym momencie.
Spojrzałam na niego lekko pijanymi oczami i zachichotałam. Hypeman zbliżył swoją twarz do mojej i lekko musnął moje usta po czym odsunął się i dodał.
- zrobię to jeszcze na trzeźwo.
Czułam na sobie ciągły wzrok Kuby, ale kiedy spojrzałam w jego stronę, on chwycił swoją zdobycz za rękę i poszli w stronę toalet. Ja i Krzy poszliśmy do naszej loży by doprawić się kilkoma kieliszkami. Odbiło się to na mnie w ten sposób, że nad niczym nie miałam kontroli. Szłam całkiem prosto. Ale obraz, który widziałam i słowa, które wypowiadałam wychodziły jakby obok. Czułam się jak uwięziona we własnym ciele, jak świadek głupot, które wyprawia moje alter-ego, a ja nic nie mogę na to poradzić. Wszystkie wydarzenia klatkowały mi przed oczami i ciężko było mi znaleźć ich treść, dopóki ktoś nie klepnął mnie w tyłek. Nie był to żaden z chłopaków z ekipy, to jakiś prostak. Wymierzyłam mu policzek, na co on zareagował agresją i złapał mnie za gardło przyciskając do ściany.
- ty suko, klaps w tyłek to komplement, powinnaś mi się rzucić na szyję. - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Rzucę to cię ja, przez okno. - powiedział Kuba, który nagle znalazł się u mojego boku. Wymierzył mojemu oprawcy kilka ciosów, po czym przewrócił go i zaczął okładać go na leżąco. Nim się obejrzałam, Medyk odciągał Kubę, który wyrywał się w amoku.
- Pola, znasz zasady klubu, bede musiał go wyprowadzić. - powiedział do mnie ochroniarz.
- Nie obchodzi mnie to. Wyprowadź tego drugiego, to on się na mnie rzucił, Kuba mnie tylko bronił, ma zostać i się bawić.
- No dobrze szefowo. - powiedział Medyk i wziął pobitego chłopaka pod pachę.
- Nic ci nie jest? - zapytał Que marszcząc brwi.
- Nie. Wszystko w porządku, chce po prostu do domu. - odpowiedziałam.
- chodź, złapiemy taksówkę.
- Nie musisz iść ze mną, zostań z chłopakami, ja sobie poradzę. Zadzwoń do mnie jak będziesz wracać to otworzę ci drzwi. - powiedziałam mu na ucho by przekrzyczeć muzykę.
- Nie zostawię cię samej, a chłopaki też właśnie się zwinęli. Chodź malutka. - przytulił mnie do siebie i zaczęliśmy schodzić po schodach w kierunku postoju taksówek.
- Dziękuję za ratunek Kuba. - szepnęłam przytulając go ręką oplecioną wokół jego pasa.
Wsiedliśmy do taksówki i nim się obejrzałam byliśmy już u mnie. Skierowałam się do mojej łazienki i rozebrałam z butów i kurtki, z sukienką miałam większy problem, nie sięgałam do zamka.
- Kuba? Możesz mi pomóc?
- Jasne. Co się stało? - wbiegł zmieszany, w samych bokserkach do pomieszczenia.
- Rozepniesz mi sukienkę? Nie sięgam do zamka.
Stanął za mną i w ciszy zaczął powoli rozsuwać zapięcie. Złapaliśmy w lustrze kontakt wzrokowy i napięcie wzrosło. Nagle Kuba złożył mokry pocałunek na mojej odkrytej szyi i karku. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu w oczy, chciałam spytać, co robi, ale nie dane mi to było. Wpił się w moje usta i przyciągnął za biodra do siebie. To było takie złe, ale tak błogie. Nagle uniósł mnie za pośladki i posadził na łazienkowym blacie. O cholera, to nie skończy się dobrze!

******
Hej! Przepraszam, że dodaje tak późno, ale wymagał wielu poprawek. Mam nadzieje ze wam się podoba, piszcie komentarze, na każdy odpowiem i życzę wam miłego dnia oraz wesołych świąt, buzi

Lucky Loser - QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz