Byakugan Część .1.

1.1K 102 11
                                    

Był weekend, a ja wstałam około godziny 8-9. Mama powinna już nie spać. Ubrałam się i zeszłam do salonu. Tak jak myślałam.

-Ohayo, Hikari. Wcześnie dzisiaj wstałaś.-rzekła mama odkładając książkę.

-Hejka. Wiem.-odpowiedziałam siedząc obok niej.-Właściwie to mam taką małą prośbę.-rodzicielka posłała mi pytające spojrzenie.- Chciałam bym potrenować aby przebudzić Byakugana.-dodałam prostu z mostu.

-A więc to dlatego od kilku dni siedzisz z głową w chmurach.-zaśmiała się, a ja podrapałam się po karku.-To może dzisiaj zajdziemy do dziadka i Hanbi?-zaproponowała na co ja się ochoczo zgodziłam. Niestety musiałyśmy poczekać aż Himawari wstanie. O Boruto się nie martwiłyśmy. Gdy moja młodsza siostra wreszcie się obudziła, zjadłyśmy śniadanie, napisałyśmy karteczkę dla Boru o tym , że wychodzimy i poszłyśmy do dzielnicy Hyuuga. Dawno tam ni byłam. Poszłyśmy do domu dziadka i cioci. Na moje szczęście obydwoje byli. Gdy tylko nas zobaczyli rzucili się na mnie i Himawari. Nie mam bladego pojęcia jakim cudem nie umarłyśmy od uduszenia. Kiedy już się nami nacieszyli, wyjaśniłam im powód naszego nagłego zjawienia się tutaj. Dziadek udawał niewzruszonego, ale w jego białych oczach widziałam radość, że chcę posiąść klanową moc. Jeszcze tego samego dnia rozpoczęłam trening z ciocią Hanabi na podwórzu. Mama i Himawari w tym czasie poszły z dziadkiem do środka budynku. Nie byłam w stanie pokonać cioci w taijutsu. Nie zliczę ile razy lądowałam na ziemi, lecz zawsze wstawałam. Chciałam użyć lekkiej pięści, lecz zamiast niej z mojej dłoni wydobył się ogromny podmuch powietrza. Natychmiast zacisnęłam pięść i chwyciłam ją drugą ręką.

-Przepraszam, ciociu.-powiedziałam patrząc na powalone drzewo.

-W-Wow...-szepnęła zachwycona.-To było naprawdę coś!-podeszła do mnie.-Często tak masz?

-Ostatnio tak. Na treningach prawie nie obchodzi cię bez zniszczenia czegoś.-podrapałam się po głowie. Nagle z domu wybiegła mama i dziadek.

-Co tu się stało?-zapytał mężczyzna patrząc na biedną roślinkę.

-Gome ne!-ukłoniłam się.-Małe problemy techniczne.

-Wygląda na to, że Hikariś odziedziczyła po tatusiu naturę wiatru.-rzekła ciocia i opatuliła mnie ramieniem.-Ale niestety nie był to Byakugan.- dziadek i mama wymienili się spojrzeniami.-Ej młoda, twoja prawa tęczówka zawsze była taka jasna?

-Co?!-krzyknęłam radośnie. Dziadek ruchem ręki nakazał mi abym do niego podeszła.

-Hm...Faktycznie,te oko jest jaśniejsze...-stwierdził.

-To znaczy, że jednak mam Byakugana?!-dosłownie tryskałam radością.

-Prawdzie powiedziawszy, to nie jestem pewien. Pierwszy raz spotykam się z czymś takim.-odrzekł kładąc dłoń na brodzie. Zdziwiłam się. Dziadek posiadał ogromną wiedzę na temat Byakugana.-Potrenujcie jeszcze trochę, a ja będę obserwował.-Kiwnęłam głową i stanęłam naprzeciw Hanabi. Tym razem coś było inaczej. Moje ruszy były szybsze, bardziej precyzyjne. Jednak i tak skończyłam na ziemi. Ja jak to ja nie poddałam się i ruszyłam do ataku. Po raz kolejny chciałam użyć techniki Hyuuga. Gdy prawie mi się udało ujrzałam zdziwienie na twarzy cioci. Zatrzymałam się.

-Twoje oko!-krzyknęła.

-E?! Co?!-spojrzałam na dziadka. na jego twarzy gościł lekki uśmiech. Czy to znaczy, że... podbiegłam do szyby, jednak moje oko było całkowicie normalne.-Udało mi się?-zapytałam.

-Tak.-odpowiedział dziadek. Wyszczerzyłam ząbki od ucha do ucha i zaczęłam skakać.-Jednakże.-stanęłam w miejscu.-Dziwi mnie w jak krótkim czasie się uaktywnił. Wcześniej nie trenowałaś, prawda?

Córka Hokage ZAWIESZONE (。>ㅅ<。)💦sorry...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz