Ostatnia lekcja

1.5K 111 2
                                    

Shikadai uderzył Boruto w głowę i odciągną trochę na bok.

-Nie wiem, co mu zrobiłeś, ale masz natychmiast przeprosić!-powiedział.

-Ha?!-zdziwił się blondyn. Nara z powrotem obrócił mojego bliźniaka w stronę senseia.

-Bardzo mistrza przepraszamy! Żałujemy popełnionych czynów.-rzekł siłą zmuszając Boruto do ukłonu.-Wy też przeproście!-zwrócił się do nas.

-Ja nic nie zrobiłem.-odrzekł Mitsu.

-Ja też.-odpowiedziałam.

-Nie ma potrzeby, byście przepraszali.-odezwał się nauczyciel.-Powód tego jest prosty:-z jego ciała wyszły setki jak i nie tysiące robaków.-Zaraz was wszystkich pozabijam.-mężczyzna zaatakował nas, jednak my odskoczyliśmy kilka metrów dalej. Mitsuki rzucił w mężczyzna kunaiami, lecz one zatrzymały się na linkach stworzonych przez jego pomocników.

-Teraz jestem pewien, że to znów to samo co u Metala!-krzykną blondyn. Sensei zaczął atakować. Mi, Shikadaiowi oraz Mitsukiemu udało się skoczyć na drzewo, jednakże owady dorwały Boruto. Na szczęście białowłosy użył tego samego jutsu powietrza co wcześniej i uratował mojego brata. A następnie wydłużył ramię i wciągną niebieskookiego na gałąź. Ja w tym czasie rzuciłam bombę dymną, która umożliwiła nam wycieczkę. Ukryliśmy się pod drzewem i próbowaliśmy wymyślić jakikolwiek plan działania. Uznaliśmy, że musimy wydostać się  z tego lasu jak najszybciej.

-Robale!-wrzasną nagle Boru wpadając do jeziorka.

-Baka. To nie są robaki senseia.-powiedziałam biorąc jednego z nich do ręki. Chłopak zaśmiał się zakłopotany. Raptem za Shikadaiem pojawił się wcześniej wspomniana osoba.-Eee..!-wyjąkałam. Pokazując palcem. Chłopak nie rozumiejąc o co chodzi obrócił się. Zaczęliśmy ponownie uciekać. Podczas biegu do głowy wpadł mi pewien pomysł. Ogryzłam się w palec, złożyłam kilka pieczęci i wezwałam Biakko.-Proszę, zajmij się nim!-tygrys wysłuchał mojej prośby i rzucił się na nauczyciela. Jednak on użył owadów do wyssania z niego czakry, znaczy się ze mnie. Zazwyczaj przywołane zwierzęta posiadają swoje zasoby energii, ale z Biakko jest inaczej. Aby atakować musi używać mojej czakry co jest niestety bardzo męczące. Przynajmniej mieliśmy trochę czasu na ucieczkę. Chwila. zaczęłam się rozglądać.-Oi, gdzie Mitsuki?!-zapytałam gdy biegłam. Moi towarzysze również nie wiedzieli gdzie on może być. Ukryliśmy się na drzewie. Po chwili wrócił nasza zguba. Jego wymówką było "Trochę mi się zabłądziło."

-Ne, Boruto. Mówiłeś wcześniej, że widziałeś już kiedyś takie zachowanie.-odezwał się złotooki.

-Tak, spotkaliśmy już kilku takich ludzi. Wokół nich widziałem dziwny, czarny cień. Choć z jakiegoś powodu tylko ja mogłem go dostrzec.-wyjaśnił.

-Lepiej się stąd wynoś-urwałam.-Cholera.-warknęłam pod nosem.

-Co się stało?-zapytał Shikadai.

-Biakko poległ.-odrzekłam trochę zła na samą siebie. Westchnęłam-Wynośmy się stąd.

-Nie możemy.-odezwał się Shika.-Bez planu znowu nas dopadnie.

-Więc co zrobimy?-pytanie padło z ust blondyna.

-Jeżeli nie możemy uciec, jedyną opcją jest zaatakowanie mistrza z pełną mocą i zabicie go, czyż nie?-wtrącił się Mitsu-chan.

-Odbiło ci? Że niby mamy zabić nauczyciela? Ta opcja odpada.-rzekł Boruto.

-Pomijając środki ostateczne, możliwe, że istnieje inny sposób na zwycięstwo.-wtrącił się Nara.-Nie zauważyliście? Wcześniej mistrz w ogóle nie zwracał uwagi na ilość zużywanej czakry, tylko pozwalał owadom szaleć. Innymi słowy, mistrz stracił swoje opanowanie. Możemy to wykorzystać.

-Jednak żeby w ogóle się do niego zbliżyć, musielibyśmy najpierw pozbyć się tych owadów.-stwierdził Boruto zakładając ręce za głowę.

-Mam plan.-odrzekł czarnowłosy. Jednak żeby zadziałał, jedno z nas musi podjąć się bardzo niebezpiecznego zadania.

-Masz na myśli wabik?-zapytałam, a chłopak kiwną głową.-Piszę się na to!

-Ja to zrobię.-odezwał się Mitsuki. Już miałam wyrazić sprzeciw, lecz nie damo mi dojść do słowa.-Zużyłaś dużo czakry na przyzwanie i utrzymacie Biakko.-Już otworzyłam buzię nabrałam powietrza, ale po praz kolejny nie pozwolono mi wyrazić swojego zdania.

-A więc Mitsuki odegra tę rolę.-wtrącił się Shika.

-C-zaczęłam, lecz po raz enty mi przeszkodzono.

-Zapewne masz jeszcze kilka asów w rękawie.

-Chwileczkę.-rzekł Boruto.-Ja zrobię za przynętę.-dodał co wywołało u nas zdziwienie.-Choć wciąż nie zregenerowałem całej czakry, parę klonów cienia nie będzie żadnym problemem!

-Że c-no ja nie wytrzymam! Nawet słowa nie mogę wypowiedzieć.

-To niebezpieczne w twoim stanie, baka!-wrzasną Nara-Naprawdę mógłbyś zginąć.

-To ja doprowadziłem mistrza do takiego stanu. Chciałbym wsiąść odpowiedzialność za swoje czyny.-ja nie wierzę! Trzymajcie mnie, bo padam! Nie sądziłam, że Boru-chan kiedykolwiek powie coś takiego! W taki oto sposób wyszło, że to Boruto będzie robić za wabik. Tak więc po dopracowaniu planu zaczęliśmy działać. Blondynowi udało się odwrócić uwagę senseia, dzięki czemu Shikadai mógł złapać mężczyznę w swoją technikę dziania. Niestety, nauczyciel osłonił się owadami, a na nie te jutsu nie działa. Mistrz skoczył za Narą stając przy tym na tafli wody. Wtedy mężczyzna oplótł Shikę oraz Boru robalami i przygwoździł ich do drzew. Chłopcy kazali mi się nie wychylać, ale od kiedy ja się ich słucham? Najpierw rzuciłam kilka kunaiami, do niektórych przyczepione były eksplodujące notki. Tak jak się spodziewałam, to nie zadziałało. Postanowiłam zeskoczyć do senseia i walczyć wręcz. Życie chciało, że nawet nie mogłam się do niego zbliżyć. Spojrzałam na powalone drzewo, za którym stał Mitsuki i czekał na mój znak. Uśmiechnęłam się pod nosem i skoczyłam do góry.

-Mitsu-chan!-krzyknęłam. Wtem ręce białowłosego wyłoniły się spod wody i oplotły mężczyznę, a potem wciągały pod taflę. Złotooki również się zanurzył. Nara i braciszek byli wolni. A ja miałam jeszcze mniej czakry, ponieważ gdy chciałam zbliżyć się do nauczyciela, jego owady wyssały ze mnie trochę energii. Po chwili z wody wydobyły się pioruny. Woda+błyskawice=Auć. Następnie Mitsuki wyrzucił mistrza na ląd.-G-Gdzie Mitsuk?-zapytałam wpatrując się w  wodę. Nie mówcie mi, że... Bez większego namysłu wskoczyłam do wody. Wstrzymywanie oddechu pod wodą nie było moją mocną stroną, no ale czego nie robi się dla przyjaciół? Płynęłam coraz głębiej, aż w końcu ujrzałam chłopaka. Widać było, że jest osłabiony. Chwyciłam kawałek jego ubrania i zacięłam ciągnąć do góry. Nie wytrzymałam, wypuściłam powietrze. Nie powiem, zaczęłam trochę panikować. Próbowałam nawet uczyć powietrza aby się wypchnąć. Spojrzałam na białowłosego, wyglądało na to, że zemdlał. Przeklęłam w myślach. Zbliżyłam chłopaka do siebie i ostatkiem czakry wokół jego głowy stworzyłam bańkę z powietrzem. Nagle zauważyłam coś czego się zupełnie nie spodziewałam. Shino sensei płyną nam z odsieczą z wystawioną ku nam ręką, chwyciłam ją. Nie jestem pewna co się później stało. Pamiętam jedynie, że czułam zimny wiatr, widziałam Boruto i Shikadaia. Zemdlałam.

Obudziłam się w jakimś pokoju. Wyglądał jak pokój higienistki lub jakiś szpital. Gdy wszystko sobie przypomniałam zerwałam się z łóżka jak poparzona. Wyszłam na korytarz. Siedzieli tam Nara i mój braciszek. Wyjaśnili mi co się stało po tym jak straciłam przytomność. Powiedzieli też, że Mitsuki również się obudził. Poszliśmy do niego. Gdy byliśmy już razem doszedł do nas sensei i zaczął nas przepraszać. Oznajmił również, iż chce się zwolnić z pracy nauczyciela.

-Proszę nie podejmować pochopnych decyzji, mistrzu Shino!-krzykną Boru.-Przecież nikt nie został ranny! Robi pan z igły widły, dattebasa! Poza tym to przez nas się tak pan denerwował. Co nie?

-Bez dwóch zdań.-odrzekł Shika.-Przepraszamy.

-Swoją drogą, nie miałam pojęcia, że mistrz jest taki silny!-odezwałam się, a chłopcy to potwierdzili.

-Dzieciaki...-zaczął. Obrócił się do nas tyłem i zaczął chlipać.

Córka Hokage ZAWIESZONE (。>ㅅ<。)💦sorry...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz