💀Pan?💀

10.6K 488 1K
                                    

Nie zauważyłem kiedy tak po prostu usnąłem.. Obudziły mnie szepty i zamykanie czegoś masywnego. Niechętnie uniosłem jedną powiekę.. Byłem niesiony pod ramię przez jakichś dwóch.. Rozejrzałem się. Byłem w jakimś zamczysku. Kolory ciemne dominowały. Gdzie nie gdzie były pochodnie. Ogień był na tyle duży by rozjaśnić jakąś część korytarza którym szliśmy.

Na ścianach były jakieś obrazy.. Nie wiem co one przedstawiały. Zbyt dziwne by zrozumieć. Chodź w sumie.. To bardziej było chyba skomplikowane. No ale okej.. Wszędzie były porozmieszczane drzwi. Spojrzałem na podłogę. Czerwony dywan na całej powierzchni korytarza. Przeszliśmy przez drewniane drzwi prowadzące w dół..

Nie wiem czemu się wcześniej nie wyrwałem. Chodź w sumie może dlatego że mi związano nogi? Nie no kurczę.. NA PEWNO nie od tego! Znosili mnie dobre 10 minut.. O matko, w ogóle to która godzina? Ile już tu jestem w tym całym piekle? A w ogóle to wyobrażałem sobie to że mnie do smoły wrzucą, albo coś. 

No bo tego, że znajdę się w jakimś zamku to na prawdę nie podejrzewałem. W końcu zeszliśmy! Tym razem korytarz był krótki. Ściany, sufit oraz podłoga, były zrobione z szarej cegły. No a na środku podłogi oczywiście dywan.. Ale tym razem była na nim jakaś ciecz.. Nawet w sumie nie chcę już wiedzieć co to.. Dosłownie co pięć kroków, były pochodnie powieszone po obu stronach ściany. A nawet znowu drzwi.. Ale tym razem nie takie już.. Jak na ziemi. Po prostu ZNOWU z drewna.

Na końcu korytarza były KOLEJNE drzwi.. Przeszliśmy przez nie po czym postawili mnie przy ścianie.. Mimo iż zacząłem się wyrywać, oni przykuli moje ręce i nogi do ściany.. Eh.. Jak żyłem to mogłem potrenować ale NIE.. Nie waażne.. Jeden podszedł do mnie i kopnął w brzuch. Poczułem, że dostałem czymś w głowę po czym nastąpiła ciemność a ból ustąpił..

*Leonardo*

Siedziałem w komnacie słuchając ojca, który dawał mi wykłady o byciu władcą.. Nie rozumiem go. Nagle weszła matka..
- Leo! Szukamy ci żony. Ślub będzie jednocześnie koronacją! - uśmiechnęła szeroko.. Za to mnie pożarło zdenerwowanie..

Bez mojej wiedzy chcą mnie żenić?! O nie! Jeśli myślą, że mogą mi rozkazywać to się grubo mylą. Wstałem by powiedzieć co o tym myśleć ale drzwi komnaty się znowu otworzyły. Stanął w nich Chris. Był strażnikiem dusz znajdujących się w lochach.. Mówiąc "dusze które są w lochach", mam na myśli upadłe anioły, które torturujemy. He hee..

- Panie. Mamy nową duszę.
- Hmm? - ojciec spojrzał na niego marszcząc brwi - Kto znowu? Co o nim wiemy?
- No więc.. Nazywa się Hiyoshi Kairo, ma 17 la-
- Do rzeczy! Jak się tu znalazł?! - gdy tak mój ojciec warknął to już wiedziałem, że on to cierpliwy nie jest..
- O-On znalazł się tu, b-bo zabił siostrę..
- Ciekawe..

Dalej ich nie słuchałem. W mojej głowie odbijało się imię "Kairo".. Nie wiem jakim cudem to imię wzbudziło coś we mnie.. To uczucie było dziwne. Nawet bardzo. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Chris'a.

- Może chcecie zob-
- Tak - szybko powiedziałem, rozumiejąc o co chodzi.
- Dobrze.. Więc.. Straż! Przynieść anioła, Kairo.

*Kairo*

Powoli otwierałem oczy gdy nagle ZNOWU usłyszałem zamykanie jakichś drzwi.. Błagam.. Pomoocy.. Ja nie chcę znowu w brzuch..! Mocno zacisnąłem powieki.. Jakieś dwie osoby mnie uwolniły i ciągnęli mnie tak za łokcie.. Gdy doszliśmy (He hee dop. aut.) do schodów.. Czułem ból w tyłku.. Ludzie! Nawet mnie po schodach ciągnęli.. 

Przez kolejne minuty rozglądałem się po korytarzach. Nagle usłyszałem otwieranie jakichś drzwi i wrzucono mnie do jakiegoś pokoju.. Leżałem nieruchomo.. Bałem się ruszyć.. Usłyszałem po chwili nieznajomy, groźny głos..

- WSTAWAJ! - coś pociągnęło mnie za włosy do tyłu i teraz siedziałem na tyłku i rozglądałem się zdezorientowany.. Na twarzy miałem wyrysowany szok i strach - Nie słyszałeś?!

- Nie tam groźnie, Chris! - szepnął głośno jakiś damski głos.. Rozejrzałem się. Dopiero zauważyłem iż przed sobą mam trzy osoby, jeden chłopak, drugi jakiś gigantyczny mężczyzna, oraz kobieta.. - No spójrz jaki słodki! - zaśmiała się podchodząc do mnie. Gapiłem się na nią jak idiota.

Przyglądała mi się lustrując jak wyglądam.. Niestety gigantyczny mężczyzna coś szepnął w stylu.. Będzie.. niewolnik.. niedługo.. nie.. matka.. żoną.. Że jak? Jaki niewolnik? Matka? Żona? Cooo?
Nagle weszła czerwono włosa dziewczyna. Spojrzała na każdego po kolei a na końcu na mnie.. Uśmiechnęła się znacząco do zielonookiego chłopaka..

- Co się tak uśmiechasz Sean? - ten głos.. Pełny był agresji.. Już się boje o co im chodzi i co oni chcą mi zrobić.. 

*** 
No i kto już wie, o co mogło chodzić ojcu Leonarda? ;))
Czy Kairo będzie niewolnikiem czy kim? ;))
Rozdział jest.. Noo odrobinkę króciutki.. Jak będą jakieś błędy to proszę pisać w komentarzach! Chętnie poczytam uwagi :)
Czemu czerwonowłosa tak się 'znacząco' uśmiechała? ;))
No cóż! Tego się dowiecie w następnym rozdziale ;*
Byeo ♥

He is MINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz