21.

4K 326 111
                                    

HARRY'S POV:

- Czyli po prostu się zwolniłeś, bo nudziła cię ta praca? - Prychnął Louis siedząc obok mnie w samochodzie. - Nie zapytałeś mnie nawet o zdanie. Będę tęsknił za zajęciami wiesz?

- Mhm, nie spytałem, bo wiedziałem, że byłbyś przeciwny, trochę cię już poznałem. Jesteśmy razem prawie pół roku - uśmiechnąłem się lekko przenosząc na chwilę wzrok z drogi na szatyna. - Będziemy mogli robić sobie takie zajęcia codziennie w domu, albo trochę inne w łózku - mrugnąłem do mojego chłopaka, a ten zarumienił się lekko, ale i przewrócił oczami.

Lou nadal rumieni się na różne moje komentarze, pomimo tych wszystkich sytuacji. Urocze.

- Nie śmiej się ze mnie, to nie moja wina, że tak reaguję, patrz lepiej na drogę, bo... - powiedział, a ja w ostatnim momencie zachamowałem zapobiegając zderzeniu.

Louis spojrzał na mnie wściekle, jakby mówił „a nie mówiłem?", założył ramiona na pierś i odwrócił się do okna na resztę drogi. Jak dziecko.

Kiedy podjechaliśmy pod dom, chciałem wysiadać, ale powstrzymał mnie głos Tomlinsona.

- Zawieź mnie do domu, może i spędzam tutaj większość czasu, ale jeszcze mam tamto mieszkanie.

- Lou, nie obrażaj się, przepraszam - odwróciłem się do niego marszcząc lekko brwi. - Wiem, nie uważałem, ale... co miałeś na myśli mówiąc, że jeszcze masz to mieszkanie?

- Umh... n-nic. Po prostu zabierz mnie tam - zająkał się.

- Nie nic, dobrze zabiorę cię, ale powiedz o co chodzi.

Chwilę siedział w ciszy patrząc na swoje kolana odsłonięte przez dziury w spodniach.

Nic nie mogłem wyczytać z jego miny. Tyle, że się martwił, ale to nie trudno zgadnąć.

- Skarbie... dobrze, nie musisz teraz mówić, ale mam nadzieję, że ufasz mi na tyle, że powiesz potem - powiedziałem łagodniej pocierając jego udo.

- Oczywiście, że ufam, ale to... nic ważnego - odetchnął z ulgą, że nie drążę bardziej.

Pokiwałem głową wiedząc, że to nie do końca prawda. Coś się działo, ale ten nie chciał o tym mówić.

Droga minęła trochę niekomfortowo, co dziwne, zawsze cisza nawet była dla nas przyjemna.

- Odezwij się, kocham cię.

- Ja ciebie też, wracaj ostrożnie - mruknął, pochylił się, żeby musnąć moje usta i wysiadł.

Zaczekałem aż wejdzie do bloku i dopiero wtedy ruszyłem.

LOUIS' POV:

Do Ni 🍰🍕❤️:
Możesz przyjść? 😟

Wysłałem wiadomość zaraz po wejściu do mieszkania. Rozejrzałem się trochę i usiadłem na kanapie w salonie.

Minutę później dostałem odpowiedź od Nialla, że będzie za pięć minut.

Między innymi właśnie za to go kochałem. Zawsze, kiedy tylko był w pobliżu przychodził do mnie, kiedy go potrzebowałem.
Raz nawet odwołał swoją randkę, którą miał mieć za pół godziny tylko dlatego, że miałem grypę. Wtedy po prostu przyszedł, kupił po drodze zupkę chińską, bo nie umie gotować, ale chciał, żebym zjadł ciepłą zupę. To było kochane.

- Wszystko w porządku Tommo? - Objął mnie ramieniem siadając obok mnie. Nawet nie usłyszałem, kiedy wszedł.

Pokręciłem głową wtulając się w Horana i zamykając mocno oczy.

- Nie, jest źle Ni.

- Chodzi o to mieszkanie? Znowu masz problem? - zapytał pocierając moje plecy, a ja pokiwałem.

- Nawet z-znalazłem pracę, nie za dobrze płatna, a-ale też nie zabiera dużo czasu, tylko niektóre dni w tygdniu, a s-starcza na czynsz - pociągnąłem nosem.

- Hej, spokojnie, jak będzie trzeba wiesz, że ci pomogę, Harry pewnie też. Powiedziałeś mu?

- Nie - szepnąłem. - Bałem się, może i się już znamy, ale c-co jeśli nagle stwierdzi, że jestem nieudacznikiem i nie będzie...

- Nawet tak nie mów. Od początku cię wspierał, zaczynając od tańca, i teraz też cię będzie wspierał. Wiem to.

- Tak, ale... - chciałem wymieniać moje kolejne obawy, ale usłyszałem dzwonek telefonu.

Zmarszczyłem brwi, bo raczej jeszcze nie zdążyłby dojechać, a dlaczego miałby dzwonić podczas jazdy. Niczego nie zapomniałem...

<<<<>>>>
Hii, miłego poniedziałku, zazdroszczę tym co mają wolne, mnie czeka sprawdzian z biologii, bleh.
Polsat?

Sexy Instructor  LARRYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz