32.

2.5K 231 130
                                    

HARRY'S POV:

Stresowałem się dzisiejszym dniem. To miał być ten dzień.

Ręce mi się pociły, a ja byłem nieco, a może trochę bardziej spięty, co nie uszło uwadze Louisa.
Wymyśliłem na to słabą wymówkę, ale na szczęście szatyn i nic więcej nie pytał.

Zbieraliśmy się do Disneylandu, Lou już planował kupić uszy Myszki Micky i kilka innych niepotrzebnych dupereli.

Nie zamierzałem się wykłócać, chciałem po prostu sprawić, że chłopak, którego szczerze kocham był szczęśliwy.

Szczęśliwy ze mną.

Po upewnieniu się, że wszystko mamy (jak zwykle) mogliśmy w końcu wyjść i skierować się do metra.

Szliśmy spokojnym krokiem trzymając się za ręce i napawając widokiem, który urzekł nas obu, a zostały nam tylko niecałe trzy dni tutaj, włącznie z dzisiaj. Próbowaliśmy się jak najbardziej nacieszyć Francją.

Mogłem zauważyć, że Lou był podekscytowany, nawet jeśli nie pokazywał tego tak bardzo.

Kupiliśmy bilety i zostało nam tylko poczekać chwilę.

- Kocham cię, wiesz? - powiedziałem spoglądając na szatyna i uśmiechając się.

Mój chłopak odwzajemnił uśmiech i mruknął ciche „ja ciebie też" zanim cmoknął mnie w usta.

Kilka minut później siedzieliśmy już w metrze.

LOUIS' POV:

Miałem wrażenie, że wiele osób patrzy na mnie, więc opuściłem trochę głowę i ścisnąłem mocniej rękę Harry'ego.

Tak, ubrałem spódniczkę. Staram się coraz częściej to robić, kiedy wychodzimy poza dom razem. Gdy sam gdzieś idę nie mam na tyle odwagi.

Swoją drogą, mój dzisiejszy outfit składał się z pastelowo fioletowej plisowanej spódniczki, białej koszulki z motywem Disneya, zakolanówki biało-fioletowe i jedne z moich ulubionych - białe conerversy. Do tego wziąłem mały, całkiem uroczy plecaczek.

Brunet co jakiś czas szeptał mi, że ślicznie wyglądam, a ja się na to rumieniłem i rozluźniałem. Czułem się lepiej, bo przecież zależy mi, żeby podobać się sobie... i Harry'emu.

W końcu dojechaliśmy do stacji, na której mieliśmy wysiąść. Kiedy wychodziliśmy usłyszałem coś w stylu „pedały" i śmiech po tym. Zagryzłem wargę, ale raczej to zignorowałem, bo przecież wszędzie znajdzie się ktoś, komu coś nie będzie pasować, prawda?

Po krótkiej podróży busem i spacerze zobaczyliśmy bramę wejściową i kasy biletowe, a ja uśmiechnąłem się nie mogąc tego powstrzymać.

Kupiliśmy bilety i weszliśmy do środka. Rozglądałem się na wszystkie strony nie wiedząc na czym skupić uwagę, jak dziecko. Harry zaśmiał się na moje zachowanie, ale zignorowałem to. Byliśmy w Disneylandzie miałem prawo się tak zachowywać.

W końcu jak się napatrzyłem (nie prawda, Harry mnie pogonił) ruszyliśmy w głąb parku.

- Od czego zaczynamy? - zapytałem Harry'ego.

- Nie mam pojęcia, ale-

- Mam pomysł! - przerwałem mu i uśmiechnąłem się przepraszająco. - Wyciągnij tę mapkę, którą dostaliśmy przy kasie, wylosuję coś.

Padło na całkiem spokojną karuzelę, nic specjalnego, ale dobre na początek.

Potem musiałem kupić uszy myszki, to był zdecydowanie jeden z moich priorytetów. Z uszami na mojej głowie doszliśmy do sławnego zamku na końcu głównej uliczki. Tam poprosiliśmy przyjaźnie wyglądającą parę z dzieckiem, żeby zrobili nam wspólne zdjęcie, na co bez problemu się zgodzili.

- Patrz, Pluto - pociągnąłem Harry'ego za sobą. Ten tylko potrząsnął głową śmiejąc się pod nosem, ale ruszył za mną.

- Zrób nam zdjęcie, Hazz - powiedziałem podając brunetowi swój telefon i ustawiłem się do zdjęcia przytulając postać.

Po tym ruszyliśmy zwiedzać domki w tej części parku i po drodze zrobiliśmy jeszcze zdjęcie z Kaczorem Donaldem.

<<<<>>>>

Hejhej, jak będzie duża aktywność, to może za niedługo zrobię jakiś mały maraton 👀👀

Sexy Instructor  LARRYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz