'ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZONY'
Siedzimy na plaży już dobrą godzinę. Jest totalna cisza ale ona nam nie przeszkadza. Moja mama przesadziła. Jestem już dorosły więc nie musi się mieszać we wszystkie moje sprawy. Wiem, że miała rację ale nie moja wina, że Charlie jest jaki jest. Podnieciliśmy się i musieliśmy coś z tym zrobić.
-A ty Leoś co o tym myślisz - zapytał mnie.
-Hmm...- spojrzałem na niego wyrwany z swoich myśli.
-Pytałem co myślisz o tym pomyślę abym nosił soczewki zamiast okularów - zapytał mnie ponownie.
-Okulary - odparłem - słodko w nich wyglądasz - przybliżyłem swoją twarz do jego ucha - do tego bardzo seksownie - językiem przejechałem po płatku jego ucha na co się lekko spiął. Pochyliłem go lekko tak, że leżał na kamieniach i zacząłem go namiętnie całować. Siedziałem na nim okrakiem a moje ręce były położone na jego tali. On zaś był lekko zarumieniony a jego ręce leżały swobodnie wzdłuż jego ciała. Kiedy się od niego oderwałem zacząłem głaskać go po włosach. Jego oddech był nie spokojny, twarz czerwona a on uśmiechnięty. Patrzyliśmy sobie w oczy i nie odzywaliśmy się do siebie. Po chwili wstałem i pomogłem wstać młodszemu. Złapałem jego rękę i poszliśmy w stronę jakiejś kawiarni. Szliśmy do centrum rozmawiając, śmiejąc się i co jakiś czas lekko całując. Kiedy byliśmy małej, przytulnej kawiarence w której pracuje miła, starsza pani zamówiliśmy sobie jakieś ciasteczka i kakao. Usiedliśmy do stolika i zajadaliśmy się słodyczami.
-Leoś jesteś brudny - zachichotał i pochylił się lekko nade mną - nie ruszaj się - powiedział i zlizał kakao z moich warg. Zarumieniony usiadł z powrotem i i zjadł ciastko.
-I co? Lepiej? - zaśmiałem się i położyłem rękę na jego kolanie. Pokiwał głową i bardziej się speszył.
-Lepiej - zachichotał - idziemy już - zapytał mnie odstawiając kubek na stolik.
-Dlaczego - zapytałem - kiedyś siedzieliśmy tu całe dnie a teraz - moje oczy zrobiły się szklane - zresztą po co ja pytam. Przesiadujemy całe dnie w domu - wstałem i poszedłem do kasy aby zapłacić. W ciszy wyszliśmy z kawiarni i poszliśmy do domu.
-Leo przepraszam - powiedział cicho - nie chcę abyś był zły albo smutny - złapał mnie za rękę - nie lubię tego. Jak jesteś smutny to chcę mi się płakać a jak jesteś zły to się ciebie boję - nie spodziewałem się tego. Mój chłopak się mnie boi. Ale dlaczego? Uderzyłem go kiedyś? Wyzywałem go albo coś? No dobra kilka razy krzyczałem ale nie na niego. Nie biłem go nigdy.
-Kocham cię - zatrzymałem się - Charlie pamiętaj o tym. Masz się czuć przy mnie bezpieczny a nie się mnie bać - złapałem jego dłonie i położyłem swoje czoło do jego - a jeśli kiedyś będę robił coś źle to mi od razu powiedz - musnąłem delikatnie jego usta. Gdy już wróciliśmy do domu w salonie rzuciliśmy się na kanapę.
-Nienawidzę szkoły za to, że jest i nie daję nam się wyspać - powiedział w poduszkę do której był przytulony. W odpowiedzi coś tam mruknąłem pod nosem i wciągnąłem go na swoje kolana. Przytuliłem go i zacząłem cicho szlochać. Jestem tak bardzo szczęśliwy. Mam kochaną rodzinę, przyjaciół. I chłopaka.
-Proszę nie zostawiaj mnie - poprosiłem i spojrzałem w jego oczy - kocham cię na zabój - wpiłem się w jego usta. Moje ręce powędrowały pod jego koszulkę a jego na moje ramiona.
-Leoo - zajęczał kiedy ścisnąłem jego tyłek. Nasze języki walczyły. Co jakiś czas gryzłem go w niego na co cicho jęczał. Ściskałem jego tyłek a on jęczał. Niestety musieliśmy przerwać ponieważ do salonu wbiegła jedenastolatka. Oderwaliśmy się od siebie z głośnym mlaśnięciem. Nasze oddechy były nierówne.
CZYTASZ
True Friend - Chardre
FanfictionCharlie od dziecka przyjaźni się z Leondre. W szkole Leo jest dość popularny, a Charles to cicha myszka i przez to w szkole się z niego śmieją. Leo wie o tym, ale Charlie nie karze mu z tym nic robić. Czy ich przyjaźń przerodzi się w coś mocniejsz...