Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie spałem tak dobrze. Może dlatego, że nie czułem się w domu tak bezpiecznie jak tutaj. To stwierdzenie jest dość abstrakcyjne zważywszy na to, że byłem w tym miejscu tylko jeden dzień. Jednak nie mijało się to z prawdą. Czułem się o wiele lepiej i to zdecydowanie było widać.
Wstałem dość wcześnie rano, żeby o niczym nie zapomnieć. Dziwiło mnie to, że jedyne czego potrzebowaliśmy na zajęciach to były podręczniki. Kolejne zaskoczenie, był tylko jeden do wszystkiego. Nie mam pojęcia kto tutaj sprawuje nad tym piecze, ale nie miałem na co narzekać. W końcu miej rzeczy do dźwigania.
Byłem gotowy do rozpoczęcia dnia o pół godziny za wcześnie. Postanowiłem, więc złożyć Johnny'emu wizytę i wyszedłem z pokoju zabierając po drodze moje ulubione okulary w czarnych oprawkach. Mój wzrok był doskonały i nie potrzebowałem ich nosić, ale lubiłem to robić. Czułem się w nich komfortowo.
Stanąłem przed drzwiami do pokoju Johnny'ego. Już miałem zapukać, gdy nagle usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła i wiązkę przekleństw zapewne ze strony mojego sąsiada. Zmartwiłem się, że mógł sobie coś zrobić, więc zapukałem dość energicznie. Czekałem moment, aby po chwili zobaczyć w drzwiach uśmiechniętą twarz Johnny'ego.- Hej Mark! Jesteś dość wcześnie.
- Tak wiem, przepraszam.
- No co ty nie przepraszaj. Rozumiem, że nie możesz się doczekać rozpoczęcia nauki. Ja miałem tak samo.
- Czy wszystko w porządku? Gdy podszedłem do drzwi usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła.
- No cóż...
- Chcę tylko wiedzieć czy nic ci się nie stało. Nie chcę być wścibski.
- Nie martw się nie jesteś. Dziękuję za troskę. Nic mi nie jest, a ten dźwięk to było to...Johnny odsunął się, żebym mógł zobaczyć wnętrze jego pokoju. Na podłodze faktycznie leżało rozbite szkło. Podniosłem delikatnie wzrok i zobaczyłem sporą dziurę w oknie. Była okrągła i zacząłem się zastanawiać jak on to zrobił. Czyżby grał w pokoju w piłkę? Cóż... Najważniejsze, że sobie nic nie zrobił. Zaśmiałem się cicho i spojrzałem na Johnny'ego, który nerwowo przeczesywał ręką włosy.
- Co się stało?
- No cóż... Próbowałem nauczyć się kontrolować zamieć, ale skończyło się tak, że powstała z tego tylko spora lodowa kula, którą przez przypadek trafiłem w okno.
- No i co teraz z tym zrobisz?
- Będę musiał powiedzieć o tym profesor Gray, a ona po raz kolejny naprawi mi okno.
- Po raz kolejny? To ile razy już robiłeś szybę?
- Nie wiem. Nie liczę, ale koło 15 razy.Spojrzałem zdziwiony na Johnny'ego, który widząc moją minę zaśmiał się cicho. Cóż... Miałem tylko nadzieję, że mojego okna nie robije. Na pierwszy rzut oka wydawał się być niezłą niezdarą, ale to nie koniecznie musiało być coś złego. Był moim sąsiadem, więc będę go dość często widywać, dlatego chciałem go lepiej poznać.
- Czyli można powiedzieć, że są do tego przyzwyczajeni? - zaśmiałem się, a Johnny dołączył do mnie.
- Zdecydowanie. Raczej nie będzie to dla nich zaskoczenie. Gdy przyznaje się do tego co zrobiłem to profesor Gray zaczyna na mnie krzyczeć, a Xavier się z tego śmieje.
- Profesor Charles wydaje się być w porządku.
- Bo jest. To moim zdaniem najlepszy nauczyciel zaraz po Scott'cie, a na Jean radzę Ci uważać. Nie chcesz jej podpaść uwierz mi.
- Zapamiętam to.
- Masz może przy sobie plan lekcji?
- Tak oczywiście!Otworzyłem książkę i wyciągnąłem z niej małą karteczkę. Podałem ją Johnny'emu, a on uważnie się jej przyjrzał. Po czym uśmiechnął się i znów podniósł na mnie wzrok.
- Masz pierwsze zajęcia z profesorem Summer'em. Na dodatek w auli. Lepiej trafić nie można.
- Pokażesz mi gdzie to jest?
- Jasne! W końcu obiecałem Jeno, że się tobą zajmę. Chodź. Lepiej się nie spóźnić pierwszego dnia.
![](https://img.wattpad.com/cover/146973104-288-k528723.jpg)
CZYTASZ
Timeless
FanfictionJeśli kiedykolwiek pomyślałeś, że osoby z wyjątkowymi zdolnościami nie istnieją i pojawiają się tylko na filmach, to jesteś w błędzie. Istnieje bowiem szkoła, w której wszystko jest możliwe. Szkoła, w której profesor Charles Xavier uczy osoby taki j...