Rozdział XIV

352 17 2
                                    

Gdybym tylko wiedział co planuje.
Mogłem go powstrzymać i oszczędzić blondynowi cierpienia.
Jednak za późno się zorientowałem i było po wszystkim.

Patrzyłem zaskoczony na stojącego wciąż na środku dziedzińca Marka zastanawiając się co powinienem zrobić.
Mimo, że część mnie kazała mi biec do niego i sprawdzić czy wszystko jest w porządku to druga przypominała, że muszę pozostać obojętny i bezwyrazu.

Gdy zobaczyłem spływające po policzkach blondyna łzy ledwo co byłem w stanie się kontrolować. Czułem, że moje dłonie chcą zapłonąć i dać zarówno Yucie jak i Lucas'owi do zrozumienia co tak naprawdę zrobili.
Skrzywdzili Marka, więc niech nie myślą, że tak to zostawię.

- Zrobił to... Udało mu się... - wydusił z siebie Lucas.
- Naprawdę?! - zawołał zaskoczony Chenle.
- Tak... Ale... Ta siła... Skąd masz w sobie tyle siły Mark? Gdybyś odepchnął mnie jeszcze odrobinkę mocniej to mógłbyś mnie nawet ogłuszyć.
- Mówiłem wam, że Mark jest potężnym mutantem. Doskonale wiedziałem, że sobie poradzi. - odparł z dumą Yuta.

Przysięgam, że jeśli on odezwie się jeszcze choćby raz to spalę go żywcem. Nie dość, że kompletnie nie zdawał sobie sprawy z tego co zrobił to jeszcze zaznaczał wciąż swoją rację. Był po prostu cholernym egoistą.

- Ale co się dokładnie stało? - zapytał zdezorientowany Jaehyun.
- Jeno zabierz stąd Marka. Idźcie do pokoju. Musi odpocząć po tym co przeszedł. Niech napije się wody i coś zje. - odparłem, ponieważ wiedziałem, że nie będę w stanie już dłużej się powstrzymywać, a nie chciałem, żeby Mark musiał na to patrzeć.

Chciałem oszczędzić mu tych widoków. Nie wiedziałem jak daleko się posunę, więc wolałem się upewnić, że blondyn będzie w bezpiecznym miejscu pod opieką kogoś odpowiedzialnego.

- Dobrze tak zrobię. Jaemin, Chenle, Haechan idziecie z nami. - odparł Jeno podchodząc do Marka i obejmując go ramieniem.

Złapałem jeszcze kontakt wzrokowy z blondynem zanim razem z resztą weszli do szkoły. Łzy w jego oczach bolały mnie i to bardzo, ale nie wiedziałem dokładnie dlaczego. Nie chciałem ich widzieć. Chciałem, żeby na jego twarzy zawsze gościł ten promienny uśmiech.
Jednak ktoś postanowił zastąpić go bólem, ale wiedziałem, że dopilnuję, żeby poczuł to samo.

Gdy chłopcy weszli do budynku, wtedy dopiero odwróciłem się do Yuty, który patrzył na mnie zaskoczony. Nie miał bladego pojęcia o co mi chodzi, a ja z przyjemnością mu to uświadomie.

- Co się stało Taeyong? Dopiero co zaczęliśmy trening. - odparł blondyn.
- To nazywasz treningiem?! - warknąłem próbując jeszcze się kontrolować.
- Oczywiście! Od teorii jest lepsza praktyka, a doświadczenie tego na sobie najlepiej wpływa na rozwój. - stwierdził Yuta krzyżując ręce na piersi.
- Żebyś zaraz czegoś innego na sobie nie doświadczył. - syknąłem czując jak czubki moich palców zaczynają się iskrzyć.
- Przesadzasz. Zrobiłem to o co mnie prosiłeś. Dzięki mnie Mark nauczył się bronić.
- Ale jakim kosztem! Skrzywdziłeś go! Razem z nim! Przekroczyliście granice, których nie wolno przekraczać! - zawołałem wskazując palcem Lucasa, który stał z boku ze spuszczoną głową.
- Nic mu nie będzie. Mark jest jednym z mutantów, których zdolność jest naprawdę potężna. Jeśli nie najpotężniejsza. Ma ogromny potencjał, który trzeba z niego wyciągnąć. Sprawić, żeby w końcu użył pełni swoich możliwości. - odparł zafascynowany blondyn.
- Spróbuj jeszcze raz się do niego zbliżyć to przysięgam, że spale cię żywcem. - warknąłem patrząc mu prosto w oczy.
- Sądzisz, że przepuszczę taką okazję. Trafił mi się mutant ze zdolnościami władania czasem. Muszę poznać pełnię jego możliwości co będzie oczywiście wymagało wielu poświęceń, ale czego nie robi się dla nauki i rozwoju. - ciągnął dalej Yuta.
- Chcesz na nim eksperymentować?! - zawołał zszokowany Jaehyun stojący za mną.
- To za mocne słowo. Ja użył bym raczej słowa rozwijać, jego i zdolności, które posiada.

Timeless Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz