Od rana w szkole panowała spora wrzawa. Wszyscy byli jacyś dziwnie poddenerwowani. Co chwilę ktoś przebiegał obok mnie mówiąc, że "on już tu jest".
Ale kto?
Nie miałem pojęcia o co chodziło i to nie dawało mi spokoju. O kogo mogło im chodzić?Idąc głównym korytarzem na zajęcia spostrzegłem Haechan'a, który również właśnie zmierzał do sali lekcyjnej. Uśmiechnąłem się na jego widok. Wiedziałem, że on na pewno będzie coś na ten temat wiedział. W końcu był najbardziej ciekawską osobą jaką znałem, a jego moc jeszcze bardziej mu to ułatwiała.
- Haechan! - zawołałem starając się zwrócić na siebie uwagę szatyna.
Chłopak zatrzymał się i odwrócił za siebie, a gdy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko i zaczął przywoływać mnie do siebie ruchem ręki.
Podbiegłem do niego szybko.- Dobrze cię widzieć Mark.
- Ciebie również. Mam do ciebie kilka pytań.
- Naprawdę? No to dawaj śmiało.
- Wiesz może dlaczego wszyscy zachowują się tak dziwnie? - zapytałem, gdy ruszyliśmy w stronę auli.
- Jasne, że wiem! Profesor Xavier wrócił dziś rano i powiedział, że już niedługo powitamy nowego ucznia.A więc to dlatego! Cóż... Mogłem się tego domyślić. Nie wiedzieć czemu jakoś o tym nie pomyślałem. Ta informacja wzbudziła moją ciekawość i zacząłem zastanawiać się kim będzie ten nowy uczeń i jakie zdolności będzie posiadał. Spojrzałem na Haechan'a, któremu oczy błyszczały z radości. Wiedziałem, że to on będzie pierwszym, który odkryje tożsamość nowego.
- Wiesz coś może na jego temat?
- Z tego co słyszałem to jest to chłopak o bardzo potężnej mocy, którą musi za wszelką cenę okiełznać.
- Musze przyznać, że jestem bardzo ciekaw kim on jest.
- Ja tak samo, ale nie martw się, gdy tylko się tutaj pojawi wyrusze na zwiady i dowiem się czegoś więcej.
- Oczywiście. Jednak uważaj. Nie chcesz go chyba przestraszyć, prawda? Bo jeszcze się rozmyśli.
- Ty jakoś nie uciekłeś.
- Tak, ale nie wiadomo jak on zareaguje.
- Racja. Nie martw się będę dyskretny.
- Mam taką nadzieję.Zaśmialiśmy się wchodząc do auli i stanęliśmy w miejscu rozglądając się dookoła.
Byliśmy jedynymi osobami w klasie.
Przecież zaraz powinny się zacząć lekcje. Gdzie są pozostali?
Coś tutaj ewidentnie było nie tak.
Spojrzałem na Haechan'a, ale jego wyraz twarzy również wyrażał czyste zaskoczenie.- Nie wierzę! Pierwszy raz w życiu przyszedłem na zajęcia jako pierwszy!
- No wiesz kiedyś musi być ten pierwszy raz. - zaśmiałem się widząc zszokowaną minę szatyna.Jednak Haechan tylko westchnął słysząc te słowa. Poklepałem go po plecach wciąż nie mogąc przestać się śmiać.
- To nie jest zabawne! - zawołał odwracając się do mnie.
- A właśnie, że jest!Szatyn jeszcze przez chwilę patrzył na mnie ze złością, udając obrażonego, wydymając wargi tak jak w zwyczaju miał Chenle, jednak nie mógł wytrzymać długo i również zaczął się śmiać.
- Dobra, no to co robimy? - zapytał, gdy udało nam się opanować śmiech.
- Cóż... Możemy usiąść i poczekać. Może ktoś się pojawi.
- Mam nadzieję, ale jak nikogo nie będzie to spadamy.
- Zgoda. - odparłem i wyciągnąłem rękę do Haechan'a, która uścisnął z uśmiechem.Zajęliśmy miejsca w ostatnim rzędzie. Cały czas zastanawiałem się dlaczego wciąż nikt nie przychodzi. Było to bardzo dziwne. Nie możliwe, żeby dali nam kolejny dzień wolny. To by było zbyt piękne. Może coś się stało, a my o tym nie wiemy. Nie no przez te całą sytuację zaczynam tworzyć w myślach same czarne scenariusze. Muszę się uspokoić i zacząć myśleć racjonalnie.
CZYTASZ
Timeless
FanfictionJeśli kiedykolwiek pomyślałeś, że osoby z wyjątkowymi zdolnościami nie istnieją i pojawiają się tylko na filmach, to jesteś w błędzie. Istnieje bowiem szkoła, w której wszystko jest możliwe. Szkoła, w której profesor Charles Xavier uczy osoby taki j...