Rozdział 29

412 20 3
                                    

Od samego rana pracujemy nad wszystkim szczegółami trasy. Jestem szczęśliwa, że jednak będę mogła koncertować. Siedzę w sali konferencyjnej gdzie tato ze wszystkimi członkami mojej ekipy dyskutuje na temat budżetu trasy. Ja wraz z dyrektorem artystycznym omawiamy kwestie setlisty. Oczywiście nie może zabraknąć hitów spoza najnowszej płyty.

Nagrywam kilka snapów by pokazać fanom nad czym pracujemy. Nie zdradzam jeszcze wszystkich szczegółów. Uchylam tylko rąbek tajemnicy, by wzbudzić ich zainteresowanie. Teraz każdy zastanawia się, nad czym pracuje i kiedy pojawią się tego efekty.

A efekty będą już widoczne w przyszłym tygodniu kiedy zacznę próby. Wszystko dzieje się w ekspresowym tempie. Jesli wszystko pójdzie zgodnie z planem za dwa tygodnie wyruszę w trasę po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.

Muszę się spiąć, bo czekają mnie teraz dwa tygodnie ciężkich prób. Dopracowywanie układów, próby z ustawieniem scenicznym, a także odpowiednie treningi dla moich strun głosowych. Trzeba je przygotować na istny maraton któremu zostaną poddane.

Podczas poprzedniej trasy miałam dosyć spore problemy z głosem. Zdarzyły my się słabsze występy, a nawet próby śpiewania z playbacku. Nie wiem jak inne gwiazdy korzystają z playbacku, dla mnie to cholernie trudne, dlatego obiecałam sobie, że zawsze będę śpiewała na żywo. Nie po to fani płacą by posłuchać jak śpiewam, żebym ja puszczała im nagranie.

Nudzę się strasznie. Ogranizacja trasy to zawsze męczące godziny spędzone w sali konferencyjnej. Nawet pisanie z Justinem mi nie pomaga. Tam gdzie miałam coś do powiedzenia to już powiedziałam. Teraz zostały już tylko kwestie techniczne i przede wszystkim budżetowe. To ogromne przedsięwzięcie liczone nawet w milionach. Dlatego właśnie bilety mają taką cenę, a nie inną.

Gdyby to zależało ode mnie, to bilety kosztowałyby dolara, albo były całkowicie bezpłatne. Nie robię kariery po to by zarabiać tylko po to by uszczęśliwić niektóre osóbki. Sprawić by ich dzień stał się lepszy.

Jednak w dzisiejszych czasach wszystko kosztuje. Samo zakwaterowanie i ochrona podczas całej trasy to koszt rzędu tysięcy dolarów.

Wreszcie udaje mi się wyrwać z tej okropnej sali. Udaję się do baru na przeciwko wytwórni by zamówić sobie coś do jedzenia. Gdy wchodzę wszystkie pary oczu są zwrócone w moją stronę. Nie przejmuję sie tym, to normalna sytuacja, zdążyłam już przywyknąć.

Jak tak sobie myślę to naprawdę absurdalne, że kilka detali może sprawić, że już nikt nie zwraca na mnie uwagi, że po prostu jestem zwykłą nastolatką, niczym niewyróżniającą się z tłumu.

Ale wracając, podchodzę do lady i zamawiam sałatkę na wynos. Wiem, pomyślicie sobie pewnie, że jestem na jakiejś kosmicznej diecie. To nie prawda, po prostu staram się zdrowo odżywiać, a jedynym zdrowym, nieociekającym tłuszczem daniem tutaj, jest właśnie sałatka.

Oczywiście, ze wolałabym zjeść coś innego, na ale jak to się mówi jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Więc wybór był prosty.

Gdy dostaję zamówienie, wracam do budynku wytwórni i wchodzę do dobrze mi znanej sali. Wszyscy nadal omawiają szczegóły, ja siadam na wyznaczonym dla mnie miejscu i jem posiłek. Naprawdę byłam głodna, od rana nic nie jadłam, a siedzimy tu już dobre 5 godzin.

Mniej więcej w okolicach godziny 18 wychodzimy z wytwórni. Fani domyślili się gdzie jestem, dlatego przed budynkiem zdążyła zebrać się już spora ilość osób. Witam się ze wszystkim z szerokim uśmiechem. Podpisuję kilka zdjeć z moja podobizną i robię sobie zdjęcia z fanami. Po chwili wsiadam do auta, będąc już na prawdę zmęczona dzisiejszym dniem. Jedyne o czym marzę to sen.

Z Miami do Boca Raton jest jakaś godzina drogi. Idealny czas by zrobić sobie małą drzemkę. Układam się wygodniej na tylnym siedzeniu i nie mija nawet kilka minut, a ja już śpię.

Budzi mnie dopiero głos taty, oznajmiający, że jesteśmy już w domu. Zaspana, niezbyt kontaktująca wysiadam z auta i udaję się prosto do mojego pokoju. Nie mam nawet siły nic zjeść. Resztkami sił zmywam makijaż, ściągam soczewki kontaktowe i odczepiam dodatkowe pasma syntetycznych włosów. Przebieram się tylko w piżamę składającą się ze spodni dresowych i koszulki Frankie'ego. Tak przygotowana kładę się na łożku i odpływam w krainę Morfeusza.

Everyday | Ariana GrandeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz