Rozdział 27

119 12 2
                                    

ENIGMA

Po tym jak Toby postanowił wcisnąć się na moje łóżko, starałam się go zrzucić. Już prawie mi się udało, lecz w ostatniej chwili złapał się mnie i pociągnął ze sobą. Oczywiście skończyło się tym, że oboje wylądowaliśmy na ziemi. Chłopak leżał na plecach, a ja na nim tak, że nasze nosy prawie się stykały. Brunet uśmiechnął się do mnie zwycięsko, a ja sparaliżowana zaistniałą sytuacją nie mogłam się ruszyć.

- "Czemu to jest aż tak krępujące? " - zastanawiałam się. Pierwszy raz byłam tak blisko chłopaka i to w takiej dwuznacznej pozycji. Czułam jego ciepło i kształt ciała. Przeszło mi przez myśl, że to jest nawet przyjemne, ale szybko odrzuciłam ten tok myślenia.

- Słodko się rumienisz. Szkoda, że rzadko - stwierdził brunet. W jednej chwili zeszłam z chłopaka tak, że leżałam plecami do niego. W takiej pozycji nie mógł zobaczyć mojej twarzy.

- No wiesz co... - jęknął i spróbował mnie odwrócić, ale się nie dałam.

- Weź po prostu stąd wyjdź - stęknęłam, wstając z podłogi.

- Dobra już, skoro tak bardzo mnie tu nie chcesz - odpuścił w końcu. - Tylko się nie spóźnij - polecił, po czym wyszedł, uśmiechając się przy tym głupio w moją stronę. 

Oczywiście nie mogłam mieć nawet chwili spokoju, bo zaraz odwiedziła mnie kolejna osoba - Marla.

- Cześć, mam ci pomóc w przygotowaniu się do misji - powiedziała jakimś dziwnym tonem.

- Nie musisz, już wszystko przygotowałamm - Specjalnie pominęłam, że Toby mi pomógł.

- Och, naprawdę - powiedziała jakoś nazbyt zaskoczona. Zmarszczyłam brwi. Coś mi nie pasowało w jej zachowaniu.

- Ktoś zapoznał cię z planem? - zapytała.

- Nie - odrzekłam.

- W takim razie, nie jesteś w pełni przygotowana - stwierdziła, siadając na moim łóżku.

- I że ty masz mi zdradzić wszystkie szczegóły? - zadałam pytanie zaskoczona. 

- No wiesz... Ja też biorę w tym udział - powiedziała trochę zakłopotana. - Pamiętasz? Ostatnio mówiłam ci, że Slenderman zgodził się bym do nich dołączyła - dodała, na co zacisnęłam zęby. 

- Byłaś już na jakichś misjach? 

- Tak - odrzekła. Nie musiałam się odzywać, aby domyślić się, że już kogoś zabiła. Trudno by było, żeby tego nie zrobiła. 

- Po prostu wszystko mi wyjaśnij i zostaw mnie samą - nakazałam, opierając się o ścianę naprzeciw niej. Spojrzała na mnie smutno, ale zignorowałam to.

- Gdy już wszyscy zbierzemy się przed rezydencją, skierujemy się w stronę opuszczonego hangaru. Powinni w nim przesiadywać o tej porze członkowie grupy, nielegalnie handlującej bronią.

- Chcecie ich wybić, bo robią coś niezgodnie z prawem? - zapytałam kpiąco.

- Nie, po prostu trzech z nich ostatnimi czasy kręci się niebezpiecznie blisko nas - odpowiedziała Marla nieco speszona moim zachowaniem - a poza tym po zakończeniu misji będziemy mogli sobie coś od nich wziąć - dodała tym samym tonem. 

- Mam rozumieć, że trzeba ich zabić? - zapytałam nim zdążyła wyjaśnić coś więcej.

- To jest nasz główny cel - wytłumaczyła. - Ty masz zająć się na razie tylko jednym, bo będzie to twój pierwszy raz. Jeśli dasz rady możesz jeszcze komuś pomóc. Tylko nie myśl sobie, że to będzie łatwy cel - ostrzegła.

- Jasne - mruknęłam. - "Dzięki temu, fakt, że uda mu się mnie dźgnąć będzie jeszcze bardziej prawdopodobny" - dodałam w myślach. - Chyba możesz już iść, nie? - burknęłam. 

- Pamiętaj! Masz się nie spóźnić - rzuciła szybko, wychodząc.

Stwierdziłam, że mam jeszcze czas, więc wykorzystam go na spacer po lesie. Oczywiście nie sama. Wzięłam do ręki katanę, po czym tradycyjnie wyskoczyłam przez okno na drzewo. Robię to już od tak wielu lat, że stało się to dla mnie normalnym, a nawet rutynowym zajęciem. Oddaliłam się szybko od rezydencji, a będąc już wystarczająco daleko przywołałam swoje oba demony. 

- Cześć - przywitałam się ni to wesoło, ni to smutno. 

- Hej! - Felix jak zwykle był pełen optymizmu, a Michiru mruknęła tylko coś niewyraźnie pod nosem.

- Muszę wam wyjaśnić do końca plan, bo ostatnio nie zdążyłam - oznajmiłam.

Brunet słysząc o czym chcę rozmawiać nieco zmarkotniał.

- Nadal nie podoba mi się twój pomysł. Nie prościej będzie po prostu uciec w nocy? - wymamrotał.

- Już ci to tłumaczyłam. Można im będzie jakoś na ściemniać. Tak jak wcześniej wam wspominałam, przygotowałam sobie worek popiołu. Gdy uda mi się namówić wszystkich do zostawienia mnie samej, wysypię go na ziemię. Zainscenizuję to tak, jakbym przez wykrwawienie po prostu się spopieliła. Nie wiedzą wszystkiego o posiadaniu demona i zwalą wszystko na was. Nie domyślą się, że to wydarzenie będzie kłamstwem. Gdy już stwierdzą, że umarłam, nawet nie będą mnie szukać, a ja beztrosko spędzę resztę swojego życia na włóczeniu się po świecie. Plan idealny, nie? - uśmiechnęłam się zwycięsko do obu demonów. 

- Zawsze jest jakiś szczegół, który może cię zdradzić - stwierdziła posępnie Michiru.

- Nawet jeśli, to go nie wyłapią - byłam pewna siebie. - Co do dalszej części mojego pomysłu. Zaraz po wysypaniu popiołu, przywołam ciebie - spojrzałam na Felixa - i będziesz pomagał mi przedostać się jak najdalej od wszystkich. Sama miałabym o wiele ciężej. 

- A co jeśli coś pójdzie nie po twojej myśli? - Kobieta nie odpuszczała. 

- Uda się, a jakby co to wymyślę coś na poczekaniu. - Uśmiechnęłam się do niej nieco ignorancko.

Wiem rozdział mógł być lepszy, ale nie jest ;-; I przepraszam za dłuższą przerwę, ale ten tydzień był nieco skomplikowany dla mnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wiem rozdział mógł być lepszy, ale nie jest ;-; I przepraszam za dłuższą przerwę, ale ten tydzień był nieco skomplikowany dla mnie.

Ps: Zbliżamy się do końca tej serii ;) 

Paa ( ͡° ͜ʖ ͡°)/


Enigma [Z CREEPYPASTAMI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz