Rozdział 10

201 18 10
                                    

TOBY

Przypatrywałem się dziewczynie w osłupieniu. Jej ciało szpeciły liczne siniaki, rany i blizny. Czy ona zrobiła sobie to sama, czy może ktoś inny do tego doprowadził?

- Możesz się tak na mnie nie gapić? To trochę przytłaczające - burknęła, zakładając ręce za głowę i opierając się o zimne skały. Spojrzałem na nią zdziwiony. Nie wstydzi się tych wszystkich ran? Reaguje zupełnie tak, jakby chodziło o małe zadrapanie, co może świadczyć o tym, że już się do tego przyzwyczaiła. Jednak większość tych zranień już dawno powinna się zagoić. Coś musi być na rzeczy, a ja konieczne muszę się dowiedzieć co. Potem i tak ją zabiję, ale wcześniej mogę się dowiedzieć czegoś ciekawego. Spuściłem w końcu wzrok, przypominając sobie swój pierwotny plan. Ukradkiem sprawdziłem, czy w kieszeni nadal mam swój nóż. Po chwili stwierdziłem, że jest pusta, po czym przypomniało mi się, że pożyczyłem go Enigmie, ale zapomniałem go zabrać. Rozejrzałem się po grocie. Po moich toporkach także nie było nigdzie śladu. Zacisnąłem zęby zły na siebie, że pozwoliłem sobie znaleźć się w takiej sytuacji. Po chwili do moich uszu doszedł dźwięk szczęku metalu. Spojrzałem w stronę, skąd dobiegłem i ze zdziwieniem stwierdziłem, że moje zguby właśnie leżały przede mną. Uniosłem głowę, napotykając jak zwykle obojętny wzrok jasnowłosej.

- Jak tak bardzo tego chcesz, to proszę - mruknęła, po czym obróciła się na drugi bok. - I przypominam, że jeśli spróbujesz, użyć tego na mnie na 100% przegrasz - dodała.
Westchnąłem, po czym spakowałem nóż do kieszeni, a toporki położyłem zaraz obok swojej głowy na wszelki wypadek. Po lekach, które zażyłem, zaczynałem czuć się już nieco lepiej.

- Czy możesz mi wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi? Co się tu dzieje? - zapytałem w pewnej chwili. Dziewczyna leniwie odwróciła się w moją stronę.

- Niby mogę - stwierdziła. Uch... Wiedziałem, że wyciągnięcie z niej informacji nie będzie łatwym zadaniem, lecz także nie niemożliwym.

- Po co mnie tu zaniosłaś, a nie zabiłaś? Nie, żebym narzekał - dodałem nieco ciszej, po czym kontynuowałem "przesłuchanie". - Co miała znaczyć ta dziwna transformacja? Jaki niby Kamikadze? - mój głos był coraz to cichszy, ze względu na ilość myśli, pojawiających się w mojej głowie. Dziewczyna westchnęła znużona.

- Niech ci będzie. W końcu i tak większość tych informacji musiałabym ci zdradzić - odparła. - Może zacznę od początku... Tak jak mówiłam, gdy byłam jeszcze mała, Slenderman wywołał pożar całego miasta. Korzystając z zamieszania, porwał moją siostrę Marlę. Jak się później okazało, musiał obserwować ją od dłuższego czasu, ponieważ podobiznę jego mogłam znaleźć na kilku rodzinnych fotografiach. Między innymi na tej, której ostatnią zgubiłam... - szepnęła bardziej do siebie niż do mnie. Ja nie zwlekając ani chwili wyciągnąłem z kieszeni poszarpany kawałek papieru i rzuciłem go w jej stronę. Dziewczyna bez słowa sięgnęła po niego, a widząc, czym się okazał ledwo hamowała się, aby uśmiech nie pojawił się na jej twarzy. Mimo wszystko i tak udało wyłapać mi się to, że jest szczęśliwa. Po raz pierwszy widziałem ją w takim stanie.

- Kontynuując - odchrząknęła. - Nie wiele zajęło mi połączenie kilku faktów. Od początku miałam przeczucie, że ona wtedy nie zginęła. Gorzej jednak było ze znalezieniem waszego miejsca zamieszkania. Co jak co, ale jesteście bardzo dobrze ukryci. Gdy w końcu mi się to udało, włamałam się do waszego domu, a następnie do gabinetu Slendermana. Szczęśliwie trafiłam na moment, kiedy nikogo nie było. Przeszukałam dokumenty i znalazłam w nich coś, co dawało mi całkowitą pewność, że maczaliście w tym palce. Na kartce pisało, że udało wam się ją porwać, lecz ktoś dzień przed tym, jak miała dać wam odpowiedź czy chce z wami zabijać, ją wykradł. Szczerze mówiąc, nie pamiętam już jak udało mi się dojść, że to był Kamikadze. To było lata temu - Enigma położyła jedną dłoń na swoim czole. - Jednak nigdy nie rozumiałam, dlaczego ktoś się nią zainteresował. Co prawda w dzieciństwie, była ode mnie szybsza, sprytniejsza, zwinniejsza i długo by tu wymieniać, ale nadal było to małe dziecko z niewinnym serduszkiem. Kamikadze jest to człowiek, który chce was wykorzystać by móc mnie unicestwić - szybko zmieniła temat. Zdziwiony spojrzałem na nią.

- On dobrze wie, jaki jest mój cel. Wiem, że to przez niego ona cierpiała najbardziej. W zamian chcę słyszeć, jak on krzyczy z bólu! - zacisnęła zęby. Musiała to mocno przeżywać. - Teraz przechodzimy do nieco ciekawszych spraw - westchnęła. - Bowiem ma on moc oddzielania duszy od ciała człowieka. Kiedy to robi, zyskuje automatycznie nowych niewolników. Ciała zostają puste i przechodzą w stan hibernacji. W każdej chwili może je zająć inna dusza. Jednak jeśli zostaną śmiertelnie ranione, umrą i one i dusza dawnego właściciela - słuchałem zdziwiony jej opowieści. - Pewnie ciekawi cię teraz jakim cudem ją zdobył - zgadywała i miała rację. - Otóż podpisał on pakt z jednym z demonów.

- Żartujesz sobie?! - nie wytrzymałem i w końcu krzyknąłem.

- Taaa... Jakby to powiedzieć ja też zawarłam z jednym umowę - przyznała. Moje ciało przeszły dreszcze. - Aby było to możliwe, trzeba znaleźć broń, w której jest on ukryty i nakarmić ją swoją krwią. Tak naprawdę nigdy nie wiesz, na co się decydujesz. Nigdzie nie pisze ci, co oferuje dany demon i za jaką cenę.

- Cenę? - przerwałem. Jasnowłosa zaśmiała się słysząc moje pytanie.

- Myślałeś, że to jest za darmo? Mniejsza z tym. Zaraz do tego przejdę. Każdy demon składa nam swoją ofertę, w którą wchodzi posiadanie broni, w której się chował, jakaś specjalizacja, którą tylko on może nam oferować oraz moce, ale to już w zależności. Czasem nawet, tak jak to było w przypadku Kamikadze się ich nie dostaje. Ja zostałam obdarowana możliwością wyboru czterech umiejętności. Wybrałam szybkość, spryt, odporność na wysokie i niskie temperatury oraz bardzo dobre władanie bronią. Mam także bardzo potężną specjalizację, a to wszystko ze względu na to, że mój demon do słabych nie należy. Jednak wiąże się z tym wysoka cena. Każdy musi wiedzieć, że decydując się na zawarcie paktu musi bardziej siebie kontrolować, by demon nie przejął nad nim kontroli. Czasem jednak to nie wystarcza.

- W takim razie zgaduję, że ty poświęciłaś coś jeszcze?

- Tia - potwierdziła. - Od zawarcia umowy zostało mi 10 lat życia. Obecnie 5 - przyznała, a ja nie mogłem z siebie nic wydusić. Tak dużo płacić byle odzyskać siostrę, która nie wiadomo czy żyje. Szkoda, że ja nigdy nie zaznałem takiej miłości. - Te rany na moim ciele - kontynuowała - to oznaki powoli umierającego ciała. Poza tym powiem ci dlaczego demony chcą przejąć kontrolę nad właścicielami. Po pełnej przemianie jesteśmy tak wykończeni, że albo umrzemy z wycieńczenia, albo dobije nas ktoś inny. Siły, jeśli mamy zapewnioną dobrą opiekę odzyskujemy dopiero po dwóch dniach. A to wszystko bowiem demon zaraz po zawarciu paktu dąży do jak najszybszego odzyskania wolności jednoznacznego ze śmiercią właściciela - wyjaśniła. Nie wyobrażałem sobie jak można decydować się na coś takiego. Przecież to wszystko jest chore. Jednak zanim zakończyliśmy rozmowę, chciałem dopytać ją o jedną niezgodność, którą zauważyłem w jej tłumaczeniu.

- Możesz mi powiedzieć jaka jest twoja specjalna moc?

***

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Enigma [Z CREEPYPASTAMI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz