MASKY
Po chwili znalazłem się w środku. Mimo, że ciemność skrywająca nie wiadomo co na końcu schodów nieco mnie przerażała musiałem ratować Jane. Postawiłem pierwszy krok lecz zaraz po nim stanąłem ponownie w bezruchu. Przypomniało mi się, że Toby także chciał uratować naszą kompankę na własną rękę po czym zaginął. Może lepiej nie popełniać tego samego błędu. Lecz z drugiej strony zanim odnalazłbym swoich towarzyszy i pokonał cały ten kawał drogi dwukrotnie mogłoby być już za późno. Zdecydowałem więc i już bez zbędnych rozmyślań jak najciszej zbiegłem w dół. Na swojej drodze napotkałem stalowe drzwi, które ku mojemu zdziwieniu nie były zamknięte. Pchnąłem je powoli do przodu by ujrzeć niewielki korytarz z parą drzwi na przeciwległych ścianach. Wybrałem szybko te po lewej po czym wparowałem bez namysłu do pomieszczenia. Mimo, że jestem seryjnym mordercą często nieszczędzącym sobie brutalności ten widok sprawił, że moje serce na chwilę przestało bić. Ogromny pokój wypełniony był od ściany do ściany, ułożonymi równo, w rzędach ciałami ludzi. Wyglądali jakby byli martwi, a zarazem jakby po prostu spali. Podszedłem do najbliższego z ciał i nachyliłem głowę na jego twarzą by sprawdzić czy oddycha. Odczekałem zgodnie z zasadami pierwszej pomocy 10 sekund po czym mogłem stwierdzić, że człowiek ten nie oddycha. Powtórzyłem tą czynność kilka razy, a skutek ciągle był taki sam. Zanim zdecydowałem się pójść do drugiego pomieszczenia otaksowałem jeszcze przelotnie twarze ludzi. Odetchnąłem z ulgą, gdy nie znalazłem w nich mojej współpracowniczki. Wyszedłem więc z tego okropnego pomieszczenia, upewniając się czy nie pozostawiłem po sobie żadnych śladów po czym otwarłem powoli drugie drzwi.
- Poważnie? - zapytałem szeptem sam siebie, widząc przed sobą coś na wzór wielkiej kostnicy. - Sprawdzenie wszystkich szafek zajmie mi co najmniej dwie godziny - stwierdziłem zrezygnowany, ale nie miałem innego wyboru. Zacząłem więc iść w stronę jednej z nich lecz o coś się potknąłem. W ostatniej chwili zdążyłem zamortyzować upadek rękami. Wstałem ostrożnie mając nadzieję, że nikt mnie nie usłyszał. Okazało się, że winowajcą była drewniana klapa w podłodze, której wcześniej nie zauważyłem. Chyba była otwarta więc z niemałym wysiłkiem spróbowałem ją unieść do góry. Była dość ciężka. Kiedy w końcu mi się udało mogłem sprawdzić co się pod nią kryje. Był to mały, pusty, nieoświetlony pokój głęboki na 2 metry. Po dokładnemu przyjrzeniu się mu dostrzegłem coś w kącie. Był to chyba skulony człowiek.
- Halo, kim jesteś? - powiedziałem na tyle głośno żeby osoba ta mnie usłyszała.
- M-Masky? - usłyszałem, a moje serce zabiło dwa razy szybciej.
- Jane, znalazłem cię. Nic ci nie jest? - zapytałem jeszcze bardziej nachylając się nad dziurą w podłodze.
- O-on tu zaraz p-przyjdzie. M-mówił coś, że ch-chce mnie z-zamienić w swoją po-podwładną i że pomogę mu kogoś t-tam unicestwić. N-nie wiem o c-co mu chodziło - dziewczyna cały czas się jąkała. Nie wiem jakim cudem w tak krótkim czasie doprowadził ją do takiego stanu, ale kiedyś mi za to zapłaci. Teraz muszę ją stąd wyciągnąć co nie będzie łatwe.
- Trzymaj się, zaraz cię uratuję - powiedziałem lecz mocno się myliłem.- Nie wydaje mi się - usłyszałem za sobą głos mężczyzny, którego wcześniej śledziłem. Za nim zdążyłem jakkolwiek zareagować zostałem wepchnięty do dziury.
- Cholera! - krzyknąłem upadając na twardą podłogę. Gdybym nie zdecydował się ratować Jane na własną rękę pewnie udałoby się nam wyjść z tego cało, a teraz nie mam takiej pewności.
- Kim jesteś i co planujesz? - krzyknąłem do niego nie chcąc tracić resztek dumy po tym jak dałem się podejść jak dziecko.
- Otóż nazywam się Kamikadze - zaczął lekceważącym tonem. - Mój plan może wydawać się wam skomplikowany, ale wcale taki nie jest. Kojarzycie dziewczynę o pseudonimie Enigma? - zapytał, a widząc moją zdezorientowaną minę kontynuował. - To jej szukacie cały czas... - chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałem.
- Ta jędza z tobą współpracuje?! - krzyknąłem zdenerwowany lecz chłopak szybko zgasił mój zapał.
- Nic z tych rzeczy. Złapałem was ze względu na wasze umiejętności walki. Za niedługo oddzielę wasze dusze od waszych ciał i zostaniecie wtedy moimi sługami. Nie będziecie w stanie mi się przeciwstawić - wyjaśnił ze stoickim spokojem, gdy we mnie aż się gotowało.
- Więc te ciała nie umarły, tylko została zabrana im dusza? - zapytałem.
- Są jakby w hibernacji, ale nie mówmy teraz o nich.
- Co robiłeś w tamtym domu? - szybko mu przerwałem. Możliwe, że to jedyna taka okazje kiedy mogę wyciągnąć od niego jakieś informacje.
- Cóż, jesteś naprawdę niecierpliwy, ale chyba na to nic nie poradzę - Kamikadze westchnął teatralnie. - Wyczułem w tamtym miejscu ogromną moc wypływającą od Enigmy. Najwyraźniej coś, albo ktoś wyprowadził ją z równowagi. Gdyby doszło do przemiany, a następnie do aktywowania mocy mógłbym ją zabić nawet własnymi rękami - tłumaczył lecz nic nie rozumiałem. Jaka moc? O co chodzi z tą przemianą? Chłopak widząc, że nie rozumiem do końca tego co mówi szybko naprostował te informacje. - Jesteśmy opętani przez demony, jeśli przejmą one nad nami kontrolę kwestią czasu jest kiedy doprowadzą nas do stanu umierającego, a może nawet zabiją.
- C-co? - tylko to było w stanie przejść przez moje usta. Jakim cudem zostaliśmy wplątani w to wszystko?
- Wiesz chyba i tak za dużo ci zdradziłem - Kamikadze kontynuował - poza tym mam dużo roboty. Posiedzicie tu sobie aż zregeneruję siły i będę w stanie poddać was procesowi rozdzielania - uśmiechnął się wrednie i chciał już zamknąć klapę.
- Nie, czekaj! - musiałem coś zrobić. - Przecież my też chcemy zabić Enigmę! Nie musisz nas przemieniać - próbowałem go przekonać.
- Po pierwsze nie miałbym wtedy nad wami 100% kontroli, a po drugie - chłopak zaśmiał się - wasz kolega chyba ją polubił.
- Co? O czym ty mówisz? Chodzi ci o Toby'ego?
- Niedługo sami się przekonacie, a i jeszcze jedno. Następnym razem jak będziesz kogoś śledził, o ile będziesz miał jeszcze taką szansę lepiej naucz się dobrze chować - powiedział po czym zatrzasnął klapę z hukiem.
- On cały czas wiedział...? - szepnąłem po czym opadłem obok Jane na zimny beton i objąłem ją. Zmarzła bardzo podczas pobytu tutaj. Pewnie mnie niedługo też to czeka.
***
CZYTASZ
Enigma [Z CREEPYPASTAMI]
Fiksi Penggemar[książka jest już bardzo stara, może pojawić się wiele niedociągnięć, błędów, styl pisania też woła o pomstę do nieba, więc jeśli chcesz ją przeczytać, to uprzedzam ✌] Dwie różne historie, których wątki nigdy nie powinny się połączyć tworzą całkiem...