Następnego dnia obudziłam się o czwartej nad ranem, postanowiłam zadzwonić do Aleksa żeby go zdenerwowac, bo on wstaje o 7 a wykłady mamy na 8.
Dzwonię.... Aleks nie odbiera, czekam już 2 minuty, dobrze że sparowałam jego telefon ze swoim gdy nie patrzył i mogę nim sterować, puściłam denerwujące dźwięki na cały głos, w sumie mieszkamy w bloku, a on tuż obok mnie więc mogłam po prostu walić mu w drzwi, ale nie chciało mi się wychodzić.
Włączyłam to a on wyłączył i natychmiastowo do mnie zadzwonił
-Ela do jasnej cholery czemu do mnie dzwonisz i czemu miałem puszczone te dziwne dźwięki na maksa!?
-chciałam cię o coś zapytać, a ta muzyka.. Ehh, wiesz co ostatnio bylo na wykładach ;)
-ale czemu kur*a o 4!?
-bo tak, słuchaj ten koncert za 2 dni i chciałam go z tobą obgadać
-Kurr... (nie dokończył) czemu o 4 ranoooo!? Nie mogłaś mi powiedzieć dziś na wykładach!?
-nie, 17 dzisiaj? Ok jesteśmy umówieni cześć :)
Powiedzialam to równocześnie szybko jak się rozlaczylam a on nie mógł mi nawet powiedzieć nie wiec nie mógł mnie już wystawić. W szkole on siedzi pięć ławek dalej więc nie mógł mi powiedziec. A karteczki nie wchodziły w grę. Wstałam uczesalam się itp, co zajęło mi Godzine.
Była 05:07 poszłam zjeść śniadanie, przygotowałam sobie płatki bo nie chciało mi się robic jajecznicy czy kanapki.
Po zjedzeniu miałam jeszcze kupę czasu więc przeglądałam sociale.