Rozdział 2

407 23 18
                                    

Adrien

Lekcje dość się przeciągały - przynajmniej miałem dziś takie wrażenie. Lecz w końcu usłyszałem ten zwiastujący koniec wszystkich lekcji dzwonek. Wybiegłem ze szkoły jak poparzony, byle by jak najszybciej znaleźć się w moim samochodzie. Że kończyliśmy dzisiaj o siedemnastej, byłem wykończony, a do patrolu z biedronką zostały trzy godziny.
   Kiedy dotarliśmy do domu, dosłownie wbiegając do mojego pokoju rzuciłem się na łóżko.
Pamiętam tylko Ladybug leżącą w moich objęciach, a potem już głos Plagga budzącego mnie ze snu. 

- Adrien... Adrien! Jestem głodny!
Stworzonko zaczęło krzyczeć mi do ucha a ja sprowadziłem się do pozycji siedzącej. Sprawdziłem godzinę w telefonie i wytrzeszczyłem oczy. Że jak to dziewiętnasta?!

  Zbiegłem jak najszybciej na dół, przeprosiłem mojego ojca, po czym usiadłem obok niego i zacząłem jeść kolację. Spojrzał na mnie tylko kamiennym wzrokiem, po czym z powrotem wpatrzył się w talerz ze swoim już napoczętym posiłkiem.
Próbowałem zjeść jak najszybciej tymczasem starając się na dławić, bo co by sobie ojciec pomyślał?
Na szczęście dość szybko zjadłem bez żadnych duszności spowodowanych szybkim przełykaniem jedzenia.

  Wracając do mojego pokoju zacząłem myśleć, kto jest pod maską biedronki. Nie wiem skąd, ale bardzo dobrze znam te najpiękniejsze pod słońcem oczy we fiołkowym odcieniu. Lecz szanuję jej decyzję, i nie będę próbował odkryć jej tożsamości. Może do tego czasu przejdzie mi ta obsesja? A może to tylko szczenięca miłość?

- Przydałoby się odświeżyć. - powiedziałem sam do siebie chodząc do zamykając drzwi do pokoju.
Skoro spałem w tych ciuchach, przydałby się jakiś prysznic i zmiana ubrań. Jak pomyślałem - tak też zrobiłem. Wziąłem czyste ciuchy z szafy i powędrowałem wprost do łazienki. Może i jestem księżniczką potrzebującą czterdzieści minut na prysznic, ale z dobrą motywacją potrafię się spieszyć, a Biedronki w życiu nie wystawiłbym.  Po wysuszeniu włosów była idealna na pora na wyjście więc bez zbędnego kręcenia się po pokoju przemieniłem się i wyskoczyłem przez okno.

Przeskakiwałem z dachu na dach, aż w końcu zobaczyłem ją - Moją Ladybug. Siedziała na jednym z budynków z idealnym widokiem na wierzę Eiffla. Blask księżyca dodawał jej uroku, a lekki wiatr powiewał jej dwoma kiteczkami. 

- Witaj, My Lady. - Odwróciła się. Widząc mnie wstała i podeszła w moją stronę.

- Cześć Kocie. - Powiedziała z uśmiechem. Odwróciła się z powrotem do swojego poprzedniego miejsca kierując się tam, a wtedy zobaczyłam opatrunek z tyłu jej głowy.

- Co się stało księżniczko? - Zmartwiłem się, jednak z powrotem do niej podszedłem by złożyć pocałunek na jej dłoni.

- Nic takiego - usiedliśmy na jej poprzednim miejscu. - trochę boli mnie głowa. Moglibyśmy skrócić dzisiaj patrol?

- Jasne. A co niezdarka sobie zrobiła? - zapytałem lekko uśmiechając się do dziewczyny.

- Przewróciłam się dzisiaj i zrobiłam sobie kuku z tyłu głowy. - powiedziała nieśmiale.

- Gapa. - złożyłem na jej "kuku" lekki pocałunek na co jej poliki nabrały rumieńców.

Siedzieliśmy tak sobie patrząc na wieżę Eiffla.
W sumie to ona się patrzyła. Ja byłem wpatrzony w nią. Była taka piękna.
Zaczęła lekko się trząść.

- Zimno Ci? - Zapytałem zatroskany.

- Troszeczkę, ale wytrzymam. 

 Uśmiechnęła się do mnie miło. Odwzajemniłem gest po czym przysunąłem się maksymalnie do niej obejmując ją. O dziwo, wtuliła się we mnie.

Miraculous ~ Skazani na SiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz