Rozdział 5

312 17 37
                                    


Adrien

   Weekend minął strasznie szybko. Stałem przy schodach prowadzących wprost do wejścia do tych tortur zwanych szkołą. Oparłem dłonie o kolana dysząc. Akuma postanowiła zaatakować na pierwszej lekcji, przez co teraz musiałem przyjść na drugą. Całe szczęście ominiętą przeze mnie lekcją była historia, na której staruszek najzwyczajniej śpi. Pewnie całą wojnę widział na własne oczy.

Po chwili patrzenia na swoje buty poczułem silny ból w plecach i niewielki ciężar na klatce piersiowej.

- Adrien! O J-Jezu Ja Prze-przaszam! - Usłyszałem przyjemny dla uszu głos.

- Nic się nie stało Biedronnn- spojrzałem na posiadaczkę głosu i prawie skamieniałem. - znaczy Marinette! Nic się nie stało Marinette. 

Próbowałem obniżyć ton który ze stresu zdążył dorównać Manon. Dziewczyna lekko zmarszczyła brwi, po czym wróciła do przeprośnej miny. Wstała i podała mi rękę, abym mógł pójść w jej ślady. Gdy już stałem na równych nogach, zobaczyłem, że przygląda nam się sporo osób którzy wyszli na przerwę.

Marinette

Co za pech! Nie dość, że chłopak zaczął mnie zauważać, to musiałam na niego wpaść!

- Masz piękne oczy, trochę mnie zmyliły. - stałam oszołomiona i czerwona, nie wiedząc co się dzieje. Zobaczyłam, że blondyn nie był do końca świadom swoich słów. Był jakby w... transie? 

Po chwili się ocknął, ale nie zmienił swojego zdania.

- hm... Dz-dziękuję? - zarumieniłam się lekko.

- Oh jeju! Przepraszam znaczyy proszę!

Okej, odbija mu? Zachichotałam, po czym skierowałam się do klasy.I jak tu niby go nie kochać?


- Dzień dobry kochani, - przywitała się nauczycielka wchodząc do klasy. - mam nadzieję że wypożyczyliście lektury, bo dziś zaczynamy omawianie. 

Po chwili było słyszalne jak Chloe wrzeszczy na rudą dziewczynę, bo ta nie skończyła czytać książki przez co blondyna jest po prostu w d...dziurze.

Śmialiśmy się tak z obecnej scenki, gdy lampy w sali zaczęły migotać, po chwili wyłączając się wraz z wszystkimi elektronicznymi rzeczami.
Ahhh, te awarie, zamiast siedzieć w szkole przy jakże ciemnym bez lamp świetle, dyrektor zlitował się nad nami i odwołał zajęcia. Do końca lekcji zostało około sześć godzin, więc zamiast marnować czas w domu, będę kontynuowała naukę, dokładniej sztukę szukania promocji w galerii. Jest idealny czas abym mogła kupić materiały do dokończenia mojej kolekcji.

Wychodziłam z Alyą ze szkoły kierując się do mojego domu, gdy nagle usłyszałam za mną głos modela. 

- Marinette... - odwróciłyśmy się do chłopaka.

- Wiesz co Mari, dziś jednak nie mogę... Obiecałam przecież Nino pomoc w zajmowaniu jego bratem. - ja już to widziałam. Te iskierki w jej oczach, co za dziewczyna!

- Przecież jesteśmy "w trakcie lekcji". - zrobiłam z palców cudzysłów.

- No mówię właśnie, pa! - I uciekła, tak po prostu.

- Widzę że nie masz planów, - chłopak odwrócił się za znikającą za zakrętem Alyą. - chcesz może pójść na kawę? - zarumieniłam się. 

- W sumie to... chętnie. - uśmiechnęłam się, - na zakupy i tak już nie ma co liczyć - spojrzałam na miejsce gdzie ostatnio było słychać o szatynce.

Miraculous ~ Skazani na SiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz