4.

247 43 7
                                    

W drzwiach staneło 2 policjantów. Każdy z obecnych w J&R wstrzymał oddech. Wszyscy czekaliśmy na jakąkolwiek reakcję. Za 15 minut powinien zacząć się Roller Jam a nie ma ani Juliany, ani nagłośnienia ani niczego. Jest za to grupa wypłoszy z Garym na czele. Świetnie, żyć, nie umierać.

-Witam. Nazywam się Brian Warner. Jestem z policji jak widać. Z tyłu kolega, James Watson. Możemy prosić kogoś z organizatorów? - Warner zwrócił się do mnie.

-Wie pan co, nie ma naszej trenerki, Juliany a... - nie dane było mi dokończyć to co zaczęłam.

-My w sprawie Pani Juliany. - Watson ośmielił się wyjść bliżej Warnera, lecz gdy ten tylko zjechał go wzrokiem, od razu wrócił na swoje poprzednie miejsce.

-Co się stało z Julianą? - zgadnijcie czyj to głos. Lunita jak zwykle musiała wpaść jak jakiś pieprzony huragan i wtrącić się w rozmowę.

-Wasza trenerka miała wypadek więc musicie przełożyć ten wasz konkursik. Ktoś ją napadł, leży w ciężkim stanie w szpitalu. Jest nieprzytomna. Dostała czymś ciężkim parę razy po głowie - niższy i bardziej usłuchany policjant zaczął śpiewać jak na spowiedzi.

-Watson, przecież to dzieci są! Po co zdradzasz takie szczegóły? Zawsze wszystko musisz wypaplać. Po co oni Cię przyjmowali do tej naszej cholernej komendy?! - Warner chyba się zdenerwował. Olał to, że stał obok nas i zaczął pastwić się nad karzełkiem.

-Niech Pan go zostawi. Panu nie byłoby miło gdyby stał pan teraz na miejscu pana... Eee... - obrończyni ucieśnionych stanęła oczywiście w obronie pokrzywdzonego ale zacieła się tak, że nie mogłam powstrzymać śmiechu. Wszyscy w momencie obrócili się w moją stronę i zaczęli się krzywić a ja nie umiałam opanować śmiechu.

-Co Cię tak śmieszy? - spytała Nina. Zaraz potem spuściła wzrok w dół jakby się bała, że coś jej zrobię.

-Wy wszyscy mnie bawicie. Jesteście śmiesznie poważni. Juliana z tego wyjdzie a wy przeżywacie to jakby to był koniec świata. Nie ta trenerka to inna! Proste - powiedziałam im ze stoickim spokojem. Wszyscy, nawet policjanci zamilkli. Korzystając z ich braku jakiekolwiek reakcji wyszłam stamtąd i poszłam w kierunku szatni, wciąż się śmiejąc. Czułam się dobrze. Wiem, że nie powinnam była tak reagować ale nie potrafiłam inaczej.
Stanełam przy szafkach i wyciągnęłam picie z torebki. Nagle usłyszałam głos.

-Gratulacje Ambar. Chyba Cię nie doceniłam - Emilia odwróciła mnie w swoją stronę i oplotła swoje ręce wokół mojej szyji. Stałam teraz tak jak w moim śnie, naprzeciwko niej i spogladałam w czerń jej oczu. Poczułam nieopisaną radość bo wiedziałam, że ona czuję coś do mnie. Ja w tym momencie wiedziałam, że mimo zastrzeżeń zależy mi na niej. Podniosła moją twarz do góry a ja stanęłam na palcach i pocałowałam ją. Nasze języki toczyły bitwę o dominację. Chwilowo prowadziłam ja. Włożyłam rękę w jej miękkie włosy i zjechałam ustami w stronę szyji. Emilia uniosła głowę a w momencie kiedy przyssłałam się do jej szyji usłyszałam krzyk, rozdzierający moje serce, ten głos ze snu.

-Ambar, jak mogłaś mi to zrobić?! - tak. To był głos Simona. Poczułam ukłucie żalu w podbrzuszu i lęk ale przed czym to nie wiem. -Zawiodłem się. Zdradziłaś Rollera! Jak mogłaś? Ja Ci zaufałem. Ambar, nienawidzę Cię! - mówiąc to, zauważyłam, że za nim stoi Jazmin z tabletem oraz reszta Rollera. Wiedziałam, że to się źle skończy.

-Ambar, czy Ty należysz do Los Sliders?! - Luna znów musiała wtrącić swoje trzy litery. Każdy zaczął coś szeptać między sobą. Miałam tego dość.

-Tak kurwa. To znaczy nie.. Ja nie chciałam. Pozwólcie mi się wytłumaczyć. To co tu zaszło to nie znak, że należę do ich zespołu - pierwszy raz poczułam taką niemoc. Chciałam zapaść się pod ziemię. Wiedziałam, że jestem skończona.

вєαυтιƒυℓ ¢яιмє || ѕσу ℓυηα ~ αмвαя у ємιℓια || ραят 1 ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz