27.

160 33 2
                                    

Pov. Ambar

Kiedy się ocknełam, zauważyłam, że jestem w karetcę. Spróbowałam się podnieść ale zatrzymała mnie czyjaś ręka.

-Leż spokojnie - odpowiedziała kobieta siedząca obok mnie.

Położyłam z powrotem głowę i zaczęłam przypominać sobie powoli co się stało. Nie umiałam zrozumieć, co spowodowało moje zasłabnięcie. Może to ten stres?, pomyślałam.

Nawet nie zauważyłam, kiedy opuściliśmy karetkę i znaleźliśmy się w holu szpitala. Kiedy wjechaliśmy do jednej z sal, zauważyłam Simona leżącego z boku. Zauważyłam uśmiech na jego twarzy, co od razu spowodowało, że przypomniałam sobie ostatnie 30 minut a w zasadzie co spowodowało, że teraz znajdowałam się w szpitalu. Miejscu, które od małego omijałam szerokim łukiem.

-Hej Ambar - przywitał się brunet. -Wszystko w porządku?

-Jasne, zasłabłam tylko ale już jest dobrze - odparłam.

Pielęgniarka, która nagle pojawiła się obok mnie, wzięła moją rękę i zmierzyła mi ciśnienie. Następnie z dziwnym wyrazem twarzy spojrzała na mnie i wyszła z sali.

-Dziwna jakaś, prawda? - spytałam żeby zagłuszyć dzwoniącą w moich uszach ciszę. Simon wydawał się jakby nieobecny więc wywnioskowałam, że nie ma pojęcia o tym, co do niego mówię. -Ta pielęgniarka.

Chłopak pokiwał lekko głową i odwrócił głowę w drugą stronę. Uznałam, że nie chcę ze mną rozmawiać. Odrzuconych boli fakt, że osoby, które się kocha mają je w swoim poważaniu. Położyłam głowę na poduszcę i skupiłam całą uwagę na suficie białego koloru. Dobiegł mnie jednak cichy głos chłopaka, który wpierw chrząknąl a następnie zaczął mówić dość nieskładnie:

-Chciałem z Tobą porozmawiać - odpowiedział chłopak.

-Simon... Chyba wiem, o czym chcesz rozmawiać - zaczęłam. -Oddaję Ci więc głos.

-Wiesz... To może dość dziwnie zabrzmieć. Od dawna wiedziałaś o moich uczuciach do Ciebie. I wiedziałaś zawsze, że w razie potrzeby zawsze byłem obok. Nie wyszło nam i to rozumiem - Simon zrobił pauzę, jakbym jego słowa musiała sobie przetrawić na spokojnie. Kiwnełam głową w jego stronę, aby kontynuował, na co chłopak posłał mi uśmiech. -Chodzi mi o to, że ostatnio miałem wiele czasu i wystarczająco dużo było go na to, abym zdał sobie sprawę z paru spraw. Nigdy nie chciałem być dla Ciebie ciężarem a zdałem sobie sprawę z tego, że tak właśnie było. Naciskałem na Ciebie, chciałem wywalczyć Twoje serce na nowo żeby znów biło dla mnie. Ale co mi po tym, jeśli Twoje serce jest już zajęte?

-Simon, to bardzo miłe z Twojej strony - odparłam. -Tak pięknie ujmujesz słowa, że aż miło mi się tego słucha. Jak kiedyś - uśmiechnęłam się na wspomnienie dawnych czasów.

-Dziękuję Ci. Natomiast ja chcę zapewnić Ci, że będziesz miała spokój ode mnie - szatyn odparł lekko zmieszany i odwrócił wzrok w stronę okien.

-W jakim sensie spokój? - spytałam. Nadal czułam się nieco osłabiona i nie bardzo docierało do mnie to, co ktoś mówił.

-Chyba się zakochałem, choć bardzo ciężko było mi się samemu przed sobą do tego przyznać - powiedział, po czym uśmiechnął się nieśmiało w moją stronę.

-O jeny, to cudownie! - odpowiedziałam szczerze. -Kim jest ta szczęściara?

-Szczerze mówiąc to nie wiem - odparł chłopak i wbił we mnie wzrok.

-No ale jak to nie wiesz? Nie rozumiem Simon.

-Chodzi o to, że chwilę przed tym jak odpłynąłem w J&R to cuciła mnie jakaś zielonooka dziewczyna. Widzę wciąż te oczy, prześladują mnie nawet w snach. Problem w tym, że nie wiem nawet jak ma na imię... - chłopak podrapał się po głowie. -A Ty wiesz?

-A wiesz, że chyba wiem o kogo Ci chodzi? - mówiąc to, podniosłam się i zaczęłam szukać telefonu w torebce. Kiedy w końcu go znalazłam do sali weszła pielęgniarka i lekarz.

-Niech się pani położy. Jedziemy na salę.

-Ale dlaczego? - to były ostatnie słowa jakie udało mi się z siebie wydobyć. Później pamiętam tylko czarną plamę, znowu.

__________________________________________________

Pov. Emilia

Siedziałam u siebie w pokoju i myślałam o tym wszystkim co ostatnio się wydarzyło. O spowodowaniu wypadku Simona, o zdradzie Benicio i o braku Ambar w moim życiu. Chciałam mieć ją znowu obok siebie. Nie umiałam się zdecydować na to co zrobić. Najpierw planowałam zemstę a po pięciu minutach obiecałam sobie, że zrobię wszystko żeby odzyskać blondynkę. Moje myśli przerwało powiadomienie, które przyszło ze strony Styl i Szyk. Zdziwiłam się, bo komu jak komu ale im raczej nie zostawiłabym subskrypcji na stronie. Zaciekawiło mnie jednak co dziewczyny dodały na stronę. A może poprostu znów chciałam zobaczyć Ambar? W końcu to strona o niej więc...., pomyślałam. Weszłam w link i odczekałam chwilę aż włączył się film.

-Witajcie na Stylu i Szyku! - przywitała się rudowłosa. -Informację, którą dla was mam przekazuję z wielkim, przeogromnym bólem serca.

-To przekazuj a nie strzelasz głupie miny do kamery - powiedziałam do siebie zirytowana.

-Dziś w J&R nastała kolejna tragedia. Ambar zemdlała niecałe 3 godziny temu i nadal nie ma z nią kontaktu. Boję się, że coś mogło jej się stać - zawołała przejęta dziewczyna. -Poza tym dziś złamałam paznokcia, kiedy otwierałam drzwi. No dwie tragedie jednego dnia! - rudowłosa przybrała płaczliwy wyraz twarzy.

Widocznie zły stan Ambar jest na tym samym miejscu co złamane paznokcie, prychnełam na samą myśl o głupocie dziewuchy. Zaraz jednak i do mnie doszła powaga sytuacji. Ambar jest w szpitalu. Zemdlała. Brak odzewu od trzech godzin. Coś jest nie tak. Myśli krążyły mi po głowie nie dając spokoju. Nie myślałam długo nad tym co powinnam była zrobić. Chwyciłam kurtkę i wybiegłam z domu w papciach. Najbliższy szpital był piętnaście minut od mojego domu więc ruszyłam w kierunku przystanku żeby dotrzeć szybciej na miejsce. Jak na złość najbliższy autobus miałam dopiero za dwadzieścia minut więc zadzwoniłam po taksówkę. Na nią na szczęście nie musiałam tak długo czekać, pojawiła się w niecałe pięć minut. Kiedy dotarliśmy pod szpital, zapłaciłam za przejazd i wybiegłam z samochodu. Po przekroczeniu progu białej męczarni od razu skierowałam się w stronę najbliższej windy. Zdziwiłam się, że nikt nie zwrócił na mnie uwagi ale było mi to na rękę. Jedyny minus był taki, że nie wiedziałam gdzie mam iść. Nie wiedziałam nawet, czy to właśnie tutaj leżała Ambar. Postanowiłam spróbować do niej zadzwonić i nasłuchiwać, gdzie rozdzwoni się jej komórka. Szczęście mi dopisywało bo kiedy w telefonie usłyszałam pierwszy sygnał to w korytarzu dało się usłyszeć głos Marilyna Mansona. Od razu wiedziałam, że to jej telefon dzwoni bo przy mnie ustawiała go na dzwonek. Skierowałam się w stronę drzwi, kiedy nagle zwróciłam uwagę na przeszklone drzwi po mojej prawej. Czterech lekarzy nachylało się nad bezwładnym ciałem jakiejś dziewczyny. Zaczęłam stawać na palcach żeby przyuważyć kto tam leży ale nie umiałam dostrzec nic prócz kępki blond włosów. Blond włosów?!, powtórzyłam na głos i wparowałam do sali. Jeden z lekarzy ruszył w moją stronę lecz byłam szybsza i zwinnie przeturlałam się bliżej łóżka. Kiedy się uniosłam, pożałowałam, że wogóle tu przyszłam.

__________________________________________________

Witam, dobry wieczór moi mili. Po przerwie wracam. Nie wiem, czy ktoś się cieszy, czy nie ale wróciłam. Miałam ostatnio trochę problemów na głowie i nie bardzo miałam głowę do tego żeby cokolwiek napisać. Teraz kiedy został mi ostatni tydzień terapii to wiem, że będę częściej tu zaglądać. Ogółem powoli kończę tą książkę. Rozdziałów powinno być jeszcze z 5+Epilog a potem zobaczymy. A więc do nexta!

вєαυтιƒυℓ ¢яιмє || ѕσу ℓυηα ~ αмвαя у ємιℓια || ραят 1 ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz