26.

174 32 2
                                    

Proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem.

Pov. Ambar

Pierwsza próba wyszła znakomicie. Ku mojemu zdziwieniu, każdy załapał kroki, które pokazał nam Benicio. Nawet Lunie wychodziło wszystko lepiej niż zwykle. Jednak nie wolno chwalić dnia przed zachodem słońca, wiedziałam, że jeszcze wiele nas czeka przed zdobyciem pochwał. Kiedy Juliana pozwoliła nam opuścić wrotkowisko, od razu po ściągnięciu wrotek skierowałam się w stronę baru. Okropnie chciało mi się pić.

-Hej Pedro - zawołałam chłopaka. -Czy możesz  zrobić dla mnie koktajl truskawkowy?

-Pewnie, już się robi - odpowiedział chłopak i rzucił mi uśmiech.

-Pedro! - zawołałam go a on znów się odwrócił. -Albo może zrób mi sok z mango i marakuji.

Chłopak westchnął ale pokiwał głową i zajął się robieniem mojego soku. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam przeglądać facebooka żeby skrócić sobie czas oczekiwania.

-Nie szukaj mnie w telefonie. Jestem obok Ciebie - odparł zadowolony Benicio, znów stając obok mnie.

-Faktycznie - odparłam i wróciłam do surfowania po internecie. Lekko zdezorientowany chłopak podrapał się po głowie, lecz zaraz odszedł w przeciwnym kierunku.

-Oto Twój sok - Pedro podał mi napój i posłał mi następny uśmiech. -Mogę Cię o coś spytać?

-Jasne, pytaj - rzekłam.

-Jest coś między Tobą a Benicio? - spytał prosto z mostu, za co zjechałam go wzrokiem.

-Przyjaźnimy się. Ale Ciebie to raczej nie powinno obchodzić, prawda? - spytałam, przechylając głowę na bok.

-Chodzi mi o Simona. Wiem, że jest w Tobie zakochany - odparł.

-Wiem o tym ale zapowiedziałam mu jasno, że... - zaczęłam.

-Że nic między wami nie będzie. Wiem ale on nie chcę się poddać i zamierza o Ciebie walczyć - dokończył Pedro, patrząc mi prosto w oczy. -Naprawdę, nic a nic do niego nie czujesz?

Zastanowiłam się. W głowie przemineło mi mnóstwo myśli i wspomnień z ostatnich miesięcy. Przypomniałam sobie wszystkie chwilę z Simonem, nasze randki i wspólne jazdy na wrotkach. Przypomniałam sobie o każdym naszym wspólnym występie i o wszystkim, co nas spotkało. Jednak po chwili te wspomnienia nakryły się myślami o Emilii. Przypomniałam sobie o naszym pierwszym spotkaniu, o zdradzie Rollera i przejściu do Los Sliders. Przypomniałam sobie pierwszy pocałunek i nasze pierwszę zbliżenie. Tego nie można od tak zapomnieć. Nie o takiej miłości, pomyślałam. Zaraz jednak umysł nasunął mi wspomnienie z Roller Jamu, kiedy to dowiedziałam się o zdradzie Emilii. Łzy naszły mi do oczu, sok wypadł z ręki. Nie zwróciłam uwagi na fakt, że szklanka roztrzaskała się tuż przy mojej nodzę a drobinki szkła już wbiły mi się w łydkę. Nie poczułam tego bólu, czułam za to, że w moim życiu brakuje czegoś co podtrzymywało mnie przed upadkiem. Brakowało mi miłości. Szczerej i bezgranicznej. Taką dostawałam od Simona. Emilia perfidnie wykorzystała fakt, że się pogubiłam i rozkochała mnie w sobie. Lecz uczuć nie zmienię. Do Simona czuję jedynie przywiązanie i to się nie zmieni. A co z Benicio? W końcu spędzam z nim 3/4 swojego czasu, pozwoliłam mu u siebie mieszkać a na jego komplementy stale się uśmiecham. Zaczęłam analizować te fakty i myśleć o sytuacji z Benicio, kiedy poczułam jak ktoś odsuwa moje bezwładne ciało na bok a wokół słychać było wiele krzyków, które wciąż narastały. Nagle nastała ciemność.

__________________________________________________

Pov. Benicio

Kiedy zobaczyłem, że Ambar upuściła z ręki swój sok a z miny chłopaka za barem wyczytałem przerażenie, podbiegłem szybko do tej dwójki.

-Co jej jest? - spytałem, patrząc na chłopaka gniewnym wzrokiem.

-Nie wiem, rozmawialiśmy a ona nagle wypuściła swój sok na ziemię i zamarła - odparł i schował twarz w dłoniach.

-Niech ktoś zadzwoni po pogotowie - krzyknąłem do tłumu, który zaczął bez ruchu wpatrywać się w leżącą Ambar. -No już!

Zacząłem klepać lekko Ambar po policzku, próbując ją ocucić, lecz to nic nie dawało. Bałem się o to co się stało a fakt, że nie wiedziałem co jej jest, podwajał mój strach. Nie wiedziałem, że potrafię czuć to co czułem klęcząc obok nieprzytomnej blondynki. Czułem strach, był tak wielki, rozchodził się po moim ciele jak wstrzyknięta heroina. Bałem się, że ją stracę ale nie dopuszczałem do siebie złych myśli. Liczyłem na to, że z Ambar będzie wszystko w porządku, kiedy poczułem jak ktoś odsuwa mnie od dziewczyny. Byli to ratownicy, którzy zaczęli mówić do dziewczyny i ją cucić. Po chwili blondynka ockneła się i próbowała się podnieść ale lekarze stanowczo jej tego zabronili. Ja stałem obok i widziałem to jak przez mgłę. Głosy zlały mi się w jedno a wzrok zaczął płatać figle. Kiedy Ambar czuła się na tyle dobrze, że potrafiła już samodzielnie wstać, pogotowie wzięło ją na obserwacje do szpitala. Ja natomiast stałem i tak myślałem nad sensem tego wszystkiego. Myślałem, czy to wszystko ma sens, jeśli w ciągu jednej sekundy możemy kogoś stracić. Z takowymi myślami, ruszyłem w stronę wyjścia. Czułem, że do drzwi odprowadzają mnie zaciekawione spojrzenia ludzi, którzy siedzieli znów jak gdyby nic się nie stało.

__________________________________________________

Witam kochani w kolejnym rozdziale. Dziś wyjeżdżam do Niemiec i nie wiem, czy będę miała dostęp do internetu więc nie wiem jak będzie z kontynuowaniem książki. Postaram się znaleźć jakiś sposób, lecz nie chcę nic obiecywać także jeśli nie będę mieć internetu, trzeba będzie czekać na następne rozdziały aż do połowy sierpnia. Postaram się jednak coś wymyśleć. I jeszcze raz dziękuję za ponad 1000 wyświetleń. To wiele dla mnie znaczy, bo pokazujecie mi, że nie piszę tego tylko dla siebie a losy Ambar i reszty was nieco ciekawią. Dziękuję jeszcze raz i życzę przyjemnych wakacji! Do nexta!

вєαυтιƒυℓ ¢яιмє || ѕσу ℓυηα ~ αмвαя у ємιℓια || ραят 1 ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz