Po dokładnej porannej ,,spowiedzi”, której zamiast księdza wykonała moja mama we własnej osobie i po dokładnym opowiedzeniu jej wczorajszego dnia w końcu mogłam iść do szkoły.
Tak naprawdę nie powiedziałam jej wszystkiego, powiedziałam tylko to, co tak bardzo chciała usłyszeć. Czyli, że szkoła bardzo mi się podoba, mam pełno znajomych i nauczyciele są wspaniali.
Yhm ta na pewno, a szczególnie ta krowa od matmy.
Gdy przekroczyłam bramę szkoły, z wielką dumą i radością stwierdziłam, że tym razem jestem punktualnie. Widocznie kierowca chciał naprawić swoje błędy, przez co tym razem o równej 7.35 podjechał na przystanek.
Szkoła wyglądała zwyczajnie jednak coś się zmieniło... Nie wiedząc, z jakich przyczyn, wszystkie spojrzenia były skierowane w moim kierunku. Czułam na sobie oczy całej szkoły przyznam, że dziwnie to wyglądało, bo nigdy nie stanowiłam aż tak wielkiego zainteresowania.
W pewnym momencie przed sobą zobaczyłam Sebastiana. Pojawił się tak jakby znikąd i był wyraźnie z siebie zadowolony tak jakby wpadł na świetny pomysł, jak mnie upokorzyć.
Zagrodził mi drogę krzywo się uśmiechając, ja jednak starałam się go za wszelką cenę ominąć. Można powiedzieć, że zawsze byłam spokojna, nie chciałam problemów, przez co unikałam kłótni. Wolałam wszystko załatwić przez szczerą rozmową, bo wtedy przynosiła ona więcej korzyści. Zresztą obiecałam sobie, że więcej nie pozwolę na to by mnie sprowokował, ale niestety nie wytrzymałam długo w swoim postanowieniu.
- Czy mógłbyś łaskawie zejść mi z drogi?- starałam się nie unosić głosu i nie przejmować chłopakiem.
- Oj tylko się nie popłacz. - wybuchł śmiechem, ocierając niewidzialną łzę ze swojego policzka.
- Czego ty chcesz do cholery?! - krzyknęłam czując jeszcze większe zainteresowanie szkoły na nas dwojga.
- Ty i ja po szkole w parku. - szepnął mi do ucha wyraźnie rozbawiony.
- Dlaczego nie załatwimy tego tu i teraz? - widząc na jego twarzy grymas prawie wybuchłam śmiechem. Był najwyraźniej zszokowany moimi słowami i nie wiedział co odpowiedzieć.
- Wiem, że nie możesz się doczekać, ale tam będzie cała szkoła. - odpowiedział po chwili zastanowienia, znów patrząc na mnie jak na swojego wroga.
- Skoro chcesz, żeby cała szkoła widziała jak dziewczyna spuszcza ci łomot, to nie ma problemu. - powiedziałam pewna siebie, po czym z łatwością go ominęłam i dla prowokacji, puściłam mu oczko.
Chłopak najwyraźniej był oburzony moim zachowaniem po tym, jak kompletnie go zlekceważyłam.
Widziałam w jego oczach, że miał nadzieje na to, że mnie tym zaskoczy, że pokaże mi gdzie moje miejsce. Jednak ja dałam mu do zrozumienia, że nie będzie mu tak łatwo zauważyć na mej twarzy przerażenia czy strachu.
Sebastian krótko po tym, jak go ominęłam złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do ściany. Uniemożliwił mi jakikolwiek ruch przywalając mnie swoim ciałem, jednak na nic się to nie zdało, ja się go zwyczajnie nie bałam.
Pierwsze co poczułam to obrzydzenie, gdy nasze twarze dzieliły jakieś 15 centymetrów. Smród alkoholu i papierosów sprawił, że taka bliska odległość była nie do zniesienia.
Znów spojrzałam w jego oczy tym razem nie był na mnie zły, widocznie był przekonany, że taka dziewczyna jak ja nic mu nie może zrobić, tylko będzie błagać o litość.
- Jak mnie przeprosisz przy całej szkole to o wszystkim zapomnę suko. - warknął, a jego oczy znów z każdą sekundą stawały się bardziej czerwone.
Jak to możliwe, że potrafi tak szybko wpadać w furie?
- Ta, a niby za co mam cię przepraszać? - powiedziałam z kpiną w głosie.
- Kurwa wtrącasz się w nie swoje sprawy i moje interesy szmato, więc teraz musisz za to zapłacić! - potrząsnął mną i ścisnął mocniej za moje nadgarstki, przez co poczułam lekki ból.
O czym on mówi? Jakie interesy? Przecież ta dziewczyna wpadła na niego tylko na korytarzu, jak to interesami można nazywać? Chyba mu się kompletnie w głowie poprzewracało?
- Dlatego chcesz się ze mną bić?! Odbiło ci? - spytałam patrząc wprost na jego czerwone oczy, z których kipiała złość.
Poczułam się jak ta dziewczyna, na którą wydzierał się w pierwszy dzień szkoły. W sumie to byłam w takiej samej sytuacji jak ona wtedy, tylko że ja nie zamierzałam tego dupka przepraszać. Nie wyrywałam mu się i nie chciałam uciekać nie przez to, że sparaliżował mnie strach ja po prostu, chciałam dowiedzieć się czegoś więcej.
Tak wiem moja ciekawość nie zna granic, zresztą szybko pożałowałam tego, że mu się nie wyrywałam po tym, jak uderzył mnie w twarz. Znów nie drgnęłam, a co miałam robić, płakać? Liczyć na pomoc tych wszystkich ludzi, którzy stali obok mnie i nic nie zrobili? Wołać o pomoc?
To dałoby mu tylko większą satysfakcję, pokazałabym mu jak bardzo się boję, a on by to wykorzystał przeciwko mnie.
,, Ukazanie strachu przed przeciwnikiem to największy błąd, jaki można popełnić” - mawiał mój tata.
- Dobra znudziło mi się twoje gadanie! Zaraz mam lekcje i nie będę marnować czasu na rozmowy z takim dupkiem!! Radzę ci się odsunąć! - w tej chwili wybuchłam, nie chciał po dobroci to będziemy gadać inaczej.
- Tak, bo co mi zrobisz? - zaczął się śmiać, a razem z nim wszystkie osoby, które stały za nim.
- Zaraz zobaczysz co ci zrobię, ty skończony idioto!! - po tych słowach kopnęłam go w krocze tak mocno, że Sebastian natychmiast mnie puścił i upadł na ziemię trzymając się za bolące miejsce.
- Pożałujesz tego! Nie masz życia!! Kurwa zniszczę cię ! - krzyczał wniebogłosy, zwijając się z bólu przed drzwiami szkoły. Jednak ja niezbyt przejmowałam się jego groźbami i wolnym krokiem poszłam na lekcje.
Nie obchodziło mnie też to jak mocno oberwał, bo dostał za swoją głupotę.
Znalazł się damski bokser... co on sobie myśli? Jeszcze śmiał mnie uderzyć, ja naprawdę nie chciałam się z nim kłócić. Wiem, że przemoc to nie jest rozwiązanie, ale jak mogłam nie zareagować po tym, co zrobił mi i tej dziewczynie?
Może wszyscy się go boją, ale jak myśli, że ja tak jak ci wszyscy z tej szkoły będę mu posłuszna to się grubo myli...
Skończony kretyn.
CZYTASZ
Serce chuligana
RomanceEwa Hudson to nastolatka, która z pustą kartką wkracza w nowe życie. Liczy na to, że nowa szkoła spełni jej oczekiwania, ale rzeczywistość bywa inna, jak zresztą dobrze o tym wiecie... nie zawsze kolorowa. Główną bohaterkę czeka nie la da wyzywanie...