Rozdział 12

62 9 4
                                    

Po moich policzkach spływały krople deszczu... Wiatr rozwiewał moje włosy we wszystkie kierunki, bawiąc się nimi jak gałęziami drzew. Było mi zimno, nie to nie prawda było mi cholernie zimno.

Stałam naprzeciwko Sebastiana patrząc w jego czerwone od złości oczy i ten chytry uśmieszek. Dookoła mnie i chłopaka stało bardzo dużo osób pewnie bym nie skłamała, gdybym powiedziała, że jest tam cała szkoła.

Znów poczułam na sobie spojrzenia, jednak zaczynałam się już do nich przyzwyczajać. Gdzieś w tłumie stał Eryk był gotowy w każdej chwili tu podejść i w razie potrzeby stanąć w mojej obronie. Ostatni raz spojrzałam w jego kierunku... był przerażony jednak mimo tego uśmiechnął się do mnie, by dać mi do zrozumienia, że mi ufa.

Wydawało mi się, że wszyscy coś krzyczą jednak ja czułam jak gdyby to było poza mną. Jak gdyby nikogo tu nie było tylko ja i ten dupek.

Spojrzałam w oczy Sebastiana były przepełnione gniewem... Widziałam w nich złość, patrzył na mnie tak, jak gdybym to właśnie ja byłam powodem jego wszystkich porażek. Miał do mnie żal za to, że stanęłam w obronie tej dziewczyny, za to, że był u dyrektora, że przeze mnie pokłócił się z Erykiem... czułam się winna. Nie sądziłam, że kiedykolwiek o tym pomyśle jednak czułam się winna, bo on tak naprawdę tu rządził, a odkąd się pojawiłam jego idealny świat legł w gruzach...

Jednak teraz nie mogłam się wycofać... stałam naprzeciwko swojego wroga i miałam tak po prostu uciec? Najchętniej to bym tak postąpiła i ukryła się w ramionach Eryka jednak nie mogę teraz stchórzyć, nie w tej chwili.

Szczerze mówiąc nie bałam się Sebastiana, nie bałam się konsekwencji, nie bałam się usunięcia ze szkoły... Bałam się tylko tego, że zawiodę Eryka, bałam się tego najbardziej, że go po prostu zawiodę.

- Teraz suko nadszedł twój koniec! - krzyknął tak jak by czekał na tą chwilę całą wieczność.

- Zaraz się przekonasz kto zaraz marnie skończy i zimno mi jest już to mógłbyś już zaczynać, a nie tak stoisz i czekasz na zbawienie. - nie miałam pojęcia, dlaczego to powiedziałam z jednej strony nie chciałam z nim walczyć, a z drugiej to jednak coś mnie kusiło.

Sebastian najwidoczniej posłuchał moich słów, po czym rzucił się na mnie łapiąc mnie za gardło. Świat wokół mnie zaczął wirować i widziałam tylko rozmazane twarze... tak, jak gdybym kręciła się na karuzeli...

Chłopak przycisnął mnie jeszcze bardziej, po czym miałam trudności z oddychaniem i zaczęłam się dusić. Musiałam zrobić wszystko by uwolnić się z jego szponów i zrobiłam coś, co było najlepszą metodą... jak to w moim zwyczaju dostał między nogi kolanem. Sebastian zwolnił uścisk, po czym wydostałam się z jego szponów gwałtownie oddychając. Mimo tego nie upadł na ziemię tak jak poprzednim razem, tylko chwiejnym krokiem starał się utrzymać równowagę.

Zbliżyłam się do niego jedną rękę kładąc mu na ramieniu, a drugą uderzyłam prosto w nos. Usłyszałam krzyk i lawinę przekleństw, a po chwili z jego nosa popłynął strumień krwi.

Chwyciłam go za rękę i wykrzywiłam mu ją tak, że aż pisnął z bólu i upadł na ziemię. Nie popuściłam uścisku, tylko położyłam go na brzuch kolanem dociskając do asfaltu.

Sebastian, widząc, w jakiej jest sytuacji próbował się podnieść jednak ja jeszcze mocniej przycisnęłam kolano do jego żeber i bardziej wykrzywiłam mu rękę.

- Puść mnie kurwa!! Słyszysz! - miał tak cichy głos, że ledwo był dla mnie słyszalny.

- Puszczę cię jak przeprosisz mnie i wszystkich tu obecnych za to, że byłeś takim dupkiem przez te wszystkie lata.

Serce chuliganaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz