- Kochana, teraz przynajmniej wiesz, na czym stoisz. - wyszeptała Patrycja, kładąc mi dłoń na ramieniu. - wychodzi na to, że Martyna miała racje.
Ał zabolało, może nawet nie zdawała sobie z tego sprawy, ale jej słowa utwierdzały mnie, tylko w przekonaniu jak bardzo jestem naiwna.
- Co masz na myśli? - spytałam po krótkiej przerwie, rozważając jej słowa.
- Ta dziewczyna, co dzisiaj z tobą rozmawiała, chciała cię przed nim ostrzec. Mówiła, że Eryk wbije ci nóż w plecy i, że spiskuje razem z Sebastianem jak zniszczyć cię od środka. Nie uważasz, że teraz wszystko składa się w całość? To był ich plan, chcieli cię pokonać fizycznie, ale twoja wytrwałość im na to nie pozwalała, więc wybrali tą drugą opcję, by sprawić ci ból psychiczny. - cytowała słowa, tak jak by znalazła rozwiązanie całej układanki.
- Chcesz mi powiedzieć, że to było ustawione od samego początku? Że Eryk... on brał w tym udział... że on. - łzy napływały z coraz większą siłą, a ja jedyne co mogłam zrobić to zamknąć oczy, by je powstrzymać.
- Jestem tego pewna, a to wszystko to było tylko przedstawienie. Chcieli się zabawić... - wyszeptała. - Ewa wiem, że on dużo dla ciebie znaczył, że go polubiłaś i mu ufałaś, ale musisz być teraz silna. Pamiętasz słowa twojego taty?
- ,,Ukazanie strachu przed przeciwnikiem to największy błąd, jaki można popełnić". - wyszeptałam i bardziej zacisnęłam powieki, by stłumić łzy.
- Nie ukazuj im tego, jestem i będę zawsze przy tobie. - otoczyła mnie swoim ramieniem, mocno do siebie przytulając. Liczyła na to, że zapomnę o tym, jak Eryk mnie zranił i pewnie, by tak było, gdyby mi tak bardzo na nim nie zależało...
- Dziękuje ci, że jesteś... - szepnęłam, otwierając oczy, z których mimo starań popłynęły łzy.
- Nie płacz już, kochana wiem, że jest ci ciężko, może kiedyś zrozumie jakim jest potworem i jak bardzo cię skrzywdził.
- Ale to nie może być prawda... - zamilkłam, nie chcąc nawet wierzyć w to, że Eryk jest aż tak bezwzględny i okrutny.
Może to wszystko to jedna wielka pomyłka... może to tylko zły sen. Pewnie zaraz się obudzę...
By sprawdzić, czy mam rację, zamknęłam, ponownie oczy, a gdy je otworzyłam, wszystko wyglądało tak samo, jak sekundę temu. Nadal byłam w szkolnej toalecie a, przede mną stała Patrycja coś mi tłumacząc. Zdałam sobie sprawę, że przesiedziałyśmy tu już całą godzinę, a przed nami była jeszcze kolejna.
- Wszystko w porządku? Ewa już nie jest ci słabo? - w drzwiach ukazała się wuefistka, której Patrycja wmówiła wcześniej, że źle się czuje.
To było najlepsze rozwiązanie, mogłam wszystko sobie przemyśleć i w spokoju popłakać bez żadnych zbędnych pytań. Na szczęście przez ten czas towarzyszyła mi dziewczyna, tłumacząc nauczycielce, że musi ze mną zostać ze względu na bezpieczeństwo, gdybym czasem zemdlała. Dziękowałam jej za to z całego serca.
- Tak jest już lepiej, po prostu źle się poczułam. - wyjąkałam.
- To dobrze w takim razie zapraszam was na sale. - otworzyła nam drzwi, zachęcając do wyjścia z toalety.
Nie chciałam tego, bo wiedziałam, że jeśli przekroczę próg, na pewno natchnę się na osobę, której nie chciałam teraz widzieć i która kazała mi zniknąć ze swojego życia. Czasami w życiu jednak nadchodzi po prostu taki moment, że trzeba zrezygnować, zapomnieć, pójść naprzód. I nieważne jak cholernie by ci zależało, jak trudne by to było. Po prostu trzeba...
- Będzie dobrze. - szepnęła mi jeszcze zanim otworzyłam drzwi do sali gimnastycznej. Dobrze wiedziałam, że tak nie będzie, ale mimo tego kiwnęłam jej głową i lekko się uśmiechnęłam. Nie chciałam, by widziała jak bardzo to, wszystko przeżywam, miała swoje problemy, a ja nie chciałam by jeszcze martwiła się o moje.
Wzięłam głęboki oddech i weszłam na sale i dzięki Bogu nikt nie zwrócił na mnie szczególnej uwagi. Wszyscy byli zajęci grą, z wyjątkiem jednej osoby, która natarczywie się mi przyglądała. Nie odwzajemniłam jego spojrzenia, chociaż tak bardzo chciałam spojrzeć w jego oczy i dostrzec w nich odpowiedz.
Nauczycielka dołączyła nas do jakiejś drużyny, która właśnie siedziała na ławce rezerwowej i miała wyjść na boisko, by rozegrać walkę z wygraną drużyną. Szybko przeanalizowałam składy osób, jakie były na boisku. W jednej drużynie był Eryk, Sebastian i jeszcze kilka nieznanych mi jeszcze osób z mojej klasy. Nie musiałam nawet sprawdzać kto gra w drugiej, bo to, kto wygra, było raczej oczywiste. Długo nie czekałam na wynik meczu, bo Sebastian w zaledwie kilka minut trafił do bramki, co oznaczało, że teraz jest nasza kolej, by pokazać, co potrafimy...
Piłka nożna to był jedyny sport, który sprawiał mi radość. Dzięki niemu mogłam skupić się na piłce i zapomnieć o wszystkim i wszystkich.
Na początku gra szła w miarę spokojnie, zrobiło się dopiero z górki, gdy zbliżałam się do bramki przeciwnika. Miałam puste pole do popisu, wszyscy zostali w tyle, a mi został tylko jedyny cel ,,trafić". Gdy już byłam gotowa, do uderzenia poczułam ból prawego ramienia, który był tak silny, że osunęłam się na ziemię, uderzając głową o parkiet.
Jedyne co widziałam to ciemność, dopiero po chwili zaczęłam odzyskiwać świadomość. Nade mną pochylała się jakaś postać i musiałam zamrugać kilka krotnie powiekami, by ją dostrzec. Nie wiem, co się działo, wszystko trwało tak szybko, dopiero gdy poczułam, że znajduje się nad ziemią, zorientowałam się, co się stało. Byłam w ramionach Eryka!! A on bez skrępowania niósł mnie na rękach... tylko gdzie? Przecież nic mi nie jest!
CZYTASZ
Serce chuligana
RomanceEwa Hudson to nastolatka, która z pustą kartką wkracza w nowe życie. Liczy na to, że nowa szkoła spełni jej oczekiwania, ale rzeczywistość bywa inna, jak zresztą dobrze o tym wiecie... nie zawsze kolorowa. Główną bohaterkę czeka nie la da wyzywanie...