Rita Część IV - odc. 4

2 0 0
                                    

Było upalne czerwcowe popołudnie i tak parno, że wyraźnie zanosiło się na burzę. Laura szła przed siebie bardzo szybko. Niewiele rejestrowała z otaczającego ją świata, z trudem powstrzymywała łzy. Płaczem wybuchła, dopiero kiedy zamknęła za sobą drzwi ekskluzywnego apartamentu, który przywitał ją powietrzem o idealnej temperaturze. W sypialni stanęła przy balkonowym oknie. Zapatrzyła się na park. Ponad linią drzew zbierały się granatowo-fioletowe chmury, tworząc niezwykły spektakl.

Ostatnimi czasy niezbyt jej się wiodło. Najpierw podjęła trudną decyzję o rozstaniu się z Rafałem, studentem ostatniego roku farmacji. Tak, był uroczy, inteligentny, poukładany, ale też nieznośnie skoncentrowany na sobie, kapryśny, wyzuty z pozytywnej energii. Nie czuła się przy nim kobietą. A teraz... Zaszlochała i rzuciła się na biały dywan o długim i gęstym włosiu, które poczęła szarpać konwulsyjnie. Cichutko jęczała, ale nie chciała z tym przesadzać. Być może widziała kiedyś podobną scenę w filmie, która dosyć jej się spodobała, nawet przez chwilę wyobraziła sobie, że jest aktorką... jednak rozpacz pociągnęła ją w dół i Laura zupełnie utraciła nad sobą kontrolę. Od trzech tygodni spotykała się z przystojnym policjantem, Piotrem, którego poznała na jednym z portali społecznościowych. Piotr był męski, zuchwały oraz posiadał ukształtowane poglądy polityczne. Wydawał się człowiekiem z zasadami. Już po dwóch tygodniach znajomości oboje oficjalnie ogłosili, że są parą. Jednak raptem trzy godziny temu z zaufanego źródła otrzymała informację, że Piotr nadal umawia się na spotkania z innymi kobietami. Dowody, które jej przedstawiono były twarde i miażdżące. W Laurze coś pękło.

Dwie potężnie rozgałęzione błyskawice przecięły sine mięso nieba. Zerwał się huraganowy wiatr, który naparł na balkonowe okno, aż tafla szkła stęknęła. Po chwili lunął sążnisty deszcz. W tym czasie drobne i kruche ciało Laury zmęczyło się szlochem i spazmami, niby porcelanowy bibelot leżała niewinnie na miękkiej wyściółce dywanu. Nawałnica uderzała w okna. Laura słabiutko pochlipywała, w końcu zupełnie umilkła, a jej oddech uspokoił się. Zasnęła.

Po przebudzeniu stwierdziła, że niebo zdążyło się wypogodzić, a nad parkiem zabłysło słońce. Usiadła, rozejrzała się po sypialni i doszła do wniosku, że nienawidzi tego hermetycznego mieszkania, urządzonego z chirurgiczną precyzją.

*

Renata ocknęła się. Przepocona i wymięta drżała pośrodku łóżka. Koszmarna migrena na długie godziny wyłączyła ją z życia. Poczuła ostrą woń wymiocin. Przypomniała sobie, że zwymiotowała raz wprost na podłogę w korytarzu, drugi raz do jakiejś miski na kuchennym stole.

Teraz zapragnęła gorącej herbaty i już chciała zawołać Ritę, kiedy uprzytomniła sobie, że córka wyjechała na kilka dni do innego miasta, aby uporządkować sprawy z jej poprzedniego życia.

Przełknęła suchość w ustach i zacisnęła powieki. Za chwilę weźmie się w garść i wstanie, za parę minut, góra za pięć, no może dziesięć.

*

Na finalną konfrontację umówili się w eleganckiej restauracji. Laura z zadowoleniem odnotowała fakt, że Piotr już na nią czekał. Szarmancko odsunął krzesło, nie omieszkał również zachwycić się porcelanową urodą Laury, połyskującą tego wieczoru czymś szlachetnym i jakby nie z tego świata. Laura doceniła starania Piotra, co oczywiście nie wpłynęło na jej podstawowy plan.

Usiadła naprzeciwko niego z nieporuszoną twarzą, by bez słowa zatopić się w lekturze karty dań. Ściągnęła brwi i zmarszczyła jakże kształtny nosek. Piotr cierpliwie czekał.

JA-MI-MOJEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz