16.Żegnajcie przyjaciele!

278 36 5
                                    

-Oddychaj... Spokojnie... Nie ma go już. - Uspokajał kobietę mężczyzna. Ja tymczasem spojrzałem na ciało ponownie zabitego kapitana. To, co się dało, schowałem ponownie do skrzyni. Szczątki Adriana były wystarczająco zniszczone, żebyśmy nie musieli się już martwić o ponowne ich opętanie. Musiałem ochłonąć, więc usiadłem przy ścianie opierając się o nią plecami. Trzydzieści głębokich wdechów... Mavrok... Dziwne imię, chociaż to w końcu demon.

-Luke, zaopiekujesz się Aliss? Muszę poprowadzić łódź.

-Jesteś ranny - powiedziałem. Wstałem, by podejść po apteczkę po drugiej stronie łodzi. Syknąłem, gdyż poczułem ranę po ugryzieniu. 

-Dam radę, kula tylko mnie otarła . - Uśmiechnął się. - Ty za to potrzebujesz bandaży. Paskudnie to wygląda. - Wskazał na moją nogę. - Uważaj, bo zamienisz się w zombie! - Mężczyzna chciał poprawić atmosferę, ale kiepsko mu to wyszło. Posłałem mu zażenowane spojrzenie. - Nieważne. Wyczyszczę podłogę ty podejdź do Aliss. Jest z nią źle.

Przysunąłem się do kobiety, starając się nie nadwyrężać nogi. Spojrzałem jej w oczy, które patrzyły się w jeden punkt. Pomachałem przed jej twarzą ręką, jednak nie zareagowała. Złapałem ją za ramiona i zacząłem lekko potrząsać. Nagle ocknęła się i zaczęła krzyczeć. Uciszając ją, zauważyłem ślady krwi na dłoni. Odwinąłem rękaw płaszczu i zobaczyłem dość głęboką ranę w okolicach przedramienia.

-Mavrok... - mruknąłem pod nosem. - Nie martw się, wyjdziesz z tego cała. - Czy teraz ja nie odgrywałem roli lekarza? Przejrzałem wszystkie szafki na pokładzie, znajdując bandaż i wodę utlenioną. Opatrzyłem ranę lekarki oraz swoją, po czym próbowałem z nią porozmawiać. Była w szoku.

-Aliss... Demona już nie ma... Możesz być spokojna - tłumaczyłem jej spokojnym głosem, jak by była dziesięcioletnim dzieckiem. Spojrzała na mnie. W jej oczach było widać nie tylko strach, ale również obłęd. Jej źrenice były ogromne. Spróbowałem ponownie.

-Aliss... Już wszystko dobrze. Zachowaj spokój - jej oddech trochę zwolnił, jednak lekarz wciąż był zaniepokojony. - Aliss... MOŻESZ BYĆ SPOKOJNA. - powtórzyłem z naciskiem na ostatnie słowa.  Wziąłem ją za rękę i powtarzałem w kółko to samo zdanie. Powoli sam zaczynałem w to wierzyć... Minęła dłuższa chwila, gdy w końcu puściłem jej rękę i poszedłem odpocząć. To chyba najgorsze chwile mojego życia. Dlaczego to nie może być koszmar. Chociaż... ze snu można się wybudzić... ginąc. Wiele razy miałem na tyle rzeczywisty sen, że trudno było go rozróżnić od rzeczywistości. Chwilę się zastanawiałem, czy to na pewno sen. Po niecałej minucie  wywołałem nóż, wziąłem zamach i... w połowie ruchu zatrzymałem rękę. A jeśli to nie sen...? Spojrzałem na Papcia i Aliss. Nawet jeśli to nie sen, mam dosyć.

-Żegnajcie przyjaciele! - krzyknąłem i wbiłem sobie nóż w pierś. Żadnego bólu nie czułem. Otworzyłem oczy. Żadnej rany. Czyli to sen! Już miałem zacząć tańczyć ze szczęścia, gdyby nie to, że... wciąż byłem w łodzi. W tym samym miejscu, w którym usiadłem po uspokajaniu Aliss. Lekko naburmuszony podszedłem do Papcia.

-Jak daleko jesteśmy od Nowej Polanii?

-Dwa tygodnie drogi. O co chodzi?

-Zaczynam mieć dosyć tej podróży.

-Ja też... - mruknął Ben. To już chyba koniec rozmowy. Nie minęło kilka minut, a zacząłem się włóczyć po pomieszczeniu jak widmo, w tę i we w tę szukając zajęcia. Ben prowadził statek, a Aliss zasnęła. Miałem wrażenie, że zaraz wpadnę w obłęd jak ona. Usiadłem obok Papcia i przyglądałem się mijającym nas "widokom". Zielona woda to jedyne, co dało się dostrzec. Większym zainteresowaniem obdarzyłem skan. Pik... Pik... Pik... Zielona kreska zakręcała już chyba setne kółko wywołując u mnie mdłości. Nie lubię się do tego przyznawać, ale mam chorobę morską. Zamknąłem oczy i powoli oddychałem. Wtedy usłyszałem szybkie Pik-pik. Po chwili kolejne, a na końcu całą serię. Ten dźwięk oznaczał jedno - skan coś wykrył. Gdy otworzyłem oczy urządzenie pikało jak szalone. Na ekranie było widać jedną wielką kropkę. Ciężko było powiedzieć, czy to coś tak wielkiego, czy tak wiele nałożonych na siebie plamek. Spojrzałem na kapitana. Był zdumiony, zaniepokojony i ciekawy naraz.

-Jedź - powiedziałem, znając jego chęci. Łódź skręciła w kierunku plamek. Czy to na pewno nie jest pułapka demona, pomyślałem. Nie było jednak odwrotu. Według skanu obiekt powinien być kilka metrów od nas, jednak niczego nie widzieliśmy, nawet w momencie, gdy znaleźliśmy się centralnie w czerwonym kółku. Poczułem jak łódź zmienia kąt położenia. Szyba znajdowała się na górze ukazując zadziwiający widok. Nad nami znajdował się... ląd. Cudowny, rajski, legendarny czy jak tam chciałoby by się wymieniać, ląd. Nie byłem tego co prawda pewien, ale miałem takie przeczucie. Najdziwniejsze było jednak to, że wyspa... pływała. Unosiła się na powierzchni morza, to pewne. To by jednocześnie wyjaśniało wiele bezowocnych wypraw. Ląd zmieniał położenie! Teraz wydaje się to takie oczywiste! Zaczęliśmy płynąć w górę. Tak blisko celu!

### Perspektywa ??? ###

Jak zawsze siedziałem na plaży. Plemię znowu wysłało mnie na połów ryb, a ja, zamiast zajmować się obowiązkiem, patrzę się tępo za horyzont. Ciekawe, czy gdzieś tam jest jakieś inne życie? Wstałem i postanowiłem przejść się po plaży. Mijając pojedyncze drzewa i krzewy zbierałem muszle. Jedna, dwie... Gdy nazbierało się ich wystarczająco dużo, by odstraszyć Logonacza, zawróciłem. Brodząc w wodzie zająłem się swoimi myślami. Doskwierał mi upał, nie to, co kilka miesięcy temu. Wtedy na naszą wioskę spadł dziwny, biały puch. Szaman mówi, że był to hungla, ale nikt nie miał pojęcia co to. Czasami mam wrażenie, że wyspa pływa, i że to dlatego tak często zmienia się u nas pogoda. Gdy wróciłem na miejsce, podniosłem kij i zawiązałem w okół niego nić. Na końcu umieściłem specjalny haczyk z owadem i zarzuciłem wędkę. Nie minęła chwila, a poczułem szarpnięcie. Ciągnąłem wędkę do tyłu jak najmocniej. Trafił się duży okaz! Wódz będzie zadowolony! Po wielu trudach wyciągnąłem na brzeg... No właśnie... Co? Ryba ta przypominała kształtem mnie, jednak miała kilka różnic. Barwa skóry, ubiór... długo by wymieniać. Gdy tylko ryba mnie zobaczyła, odskoczyła do tyłu.

-Kim jesteś?! - wrzasnęła w obcym języku.

-To ryby umieją mówić? - spytałem, a ryba spojrzała na mnie dziwnie.

### Perspektywa Luke'a ###

Do góry unosiliśmy się z zawrotną szybkością. Brakowało może pięćdziesięciu metrów do wyspy, gdy nagle łódź gwałtownie zwolniła.

-O co chodzi? - spytałem Bena.

-Nie możemy tam dotrzeć.

-Jak to?

-Mam na myśli mnie i Aliss. John miał rację, tylko ty tam dotrzesz. Spełniając przepowiednię "...zezwolisz na wstęp do Lądu Rajskiego" - zacytował. Miał rację. Tylko ja tam mogłem dotrzeć. Te wszystkie wypadki nie mogły być przypadkiem...

-Czyli... zostaję sam? - spytałem smutno. Ben spojrzał na mnie ze współczuciem.

-Niestety. - Spuściłem głowę w dół obserwując podłogę. Zostać samemu... znowu.

-A jeśli już się nie zobaczymy? - Papcio spojrzał na mnie z wymuszonym uśmiechem. Rozczochrał mi włosy, przytulił i powiedział:

-Zobaczymy się jeszcze. Na sto procent! - Czułem się jak młode dziecko przy tacie. Jeśli tak właśnie się czują. Nie pamiętam swojego ojca. Gdyby ta kopuła się nie zawaliła... 

-Oby... - odpowiedziałem, odwzajemniłem uścisk i podszedłem do Aliss.

-Pa - powiedziałem płaczliwym głosem i stanąłem przy śluzie. Gdy pierwsze drzwi się otworzyły wszedłem do środka, założyłem tlenek i spojrzałem ostatni raz na Aliss i Bena.

-Żegnajcie przyjaciele! - powtórzyłem pożegnanie ze snu. Po kilku sekundach drzwi zamknęły się, a otworzyły kolejne wpuszczając wodę. Wypłynąłem z łodzi i powoli unosiłem się ku górze. Brakowało mi może dziesięć metrów do powierzchni wody, gdy nagle o mój płaszcz zahaczył kawałek metalu, a po policzku spłynął obrzydliwy robal dostając się za odzież. Nie miałem czasu się brzydzić, ponieważ zostałem ciągnięty na wyspę. Zdążyłem spojrzeć ostatni raz na łódź, a po sekundzie znalazłem się na brzegu. Wstałem gwałtownie i spojrzałem przed siebie. Pierwsze, co mi wpadło w oczy, to człowiek. Wrzasnąłem i odskoczyłem do tyłu.

-Kim jesteś?

-Huna lun teron? - spytał w obcym mi języku.


Piorun (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz