Trzy tygodnie później
Mary
Bardzo zdziwiło mnie, gdy pewnego dnia do studia fotograficznego wszedł umięśniony facet i pytał o mnie. Napisałam szybko SMS-a do Marka z prośbą o pomoc. Co jeśli ten facet chciał mnie porwać i zrobić mi krzywdę?
- Pani Mary Stone?
Wysoki mężczyzna w czarnym garniturze stanął przede mną. Nie miałam drogi ucieczki.
- T-tak?
- Pojedzie pani ze mną? - Bardziej wydał polecenie niż zapytał.
- Kim pan jest i dlaczego zabiera mnie z mojego miejsca pracy podczas moich godzin pracy? I co najważniejsze: na kogo zlecenie pan mnie stąd zabiera?!
- Proszę się uspokoić panno Stone.
- Proszę mnie nie pouczać i powiedzieć o co chodzi!
- Dobrze. Pani Irene Davidson zaprasza panią do siebie na kawę.
Na dźwięk imienia mojej przyszłej teściowej zrobiło mi się słabo. Mark opowiadał mi, że jest kobietą bezwzględną i gdy dowiedziała się o mnie, to stwierdziła, że ta znajomość będzie skandalem dla ich rodziny. Jednym słowem ta kobieta ceniła sobie tylko i wyłącznie opinie publiczną. Miała gdzieś szczęście swojej rodziny.
Posłusznie poszłam za mężczyzną do samochodu, który (moim zdaniem) był najdroższym samochodem na tej ulicy. W zasadzie to nie znałam się na markach samochodów, ale z tego co Mark kiedyś mi opowiadał zapamiętałam, że jego rodzice jeżdżą najdroższymi samochodami w mieście.
Zanim dojechaliśmy pod rezydencję Davidsonów minęło ponad dwadzieścia minut. Z zdenerwowania zaczęły drżeć dłonie, co zdarzyło mi sie pierwszy raz w życiu. Wniosek jest jeden: tak działa na mnie moja przyszła teściowa.
- Pani Irene czeka w ogrodzie - pokojówka zaprowadziła mnie przez ogromny salon do ogrodu, gdzie siedziała kobieta.
- Dzień dobry! - przywitałam się z kobietą lekko się uśmiechając.
Irene Davidson była rudowłosą kobietą. Na moje oko była wysoka. Większość jej twarzy zdobiły piegi, w których było jej bardzo ładnie. Ubrana w codziennie ubrania wyglądała bardzo pięknie.
- Dzień dobry! - odpowiedziała uśmiechem. - Więc to ty jesteś tą fanaberią mojego syna. Usiądź - wskazała na krzesło obok siebie. - Chciałam cię uświadomić, co czeka cię, jeśli przyjmiesz oświadczyny mojego syna.
- Dobrze, proszę pani - przełknęłam gulę, która pojawiła się w moim gardle.
- Mark jest poważnym biznesmenem i potrzebuje równie poważnej kobiety. Gdybyś była właścicielką jakieś firmy to połączylibyście swoje firmy i stworzyli wielkie imperium. A wracając do naszego tematu: z tego co widzę w mediach to Isabella odstawia różne dziwne akcje. Dobrze, że nie jest z moim synem. Zanim poprosiłam Roberta, żeby przywiózł ciebie tutaj, obserwowałam was w mediach. Myślałam, że będziesz zachowywała się inaczej. W sensie, że będziesz robiła jakieś głupie rzeczy tak jak teraz Isabella. Ty jednak zachowujesz odpowiednią postawę. Muszę przyznać, że mi to imponuje. Taka dziewczyna z ludu i książę na białym koniu. Polubiłam cię trochę, ale no na razie nie możesz mówić do mnie mamo. To jeszcze nie ten etap waszego związku.
- W porządku. Ma pani bardzo piękny ogród.
- Od lat pielęgnuję go z Richardem. Mark wychował się w tym ogrodzie i mam nadzieję, że moje wnuki będą mogły tutaj spędzić większość swojego dzieciństwa. Wiem, że wy teraz nie myślicie o dzieciach. Kiedyś, może przed ślubem, zaczniecie o nich myśleć.
- Chciałam tylko pani powiedzieć, że kocham Marka i nie opuszczę go nigdy.
- Alice też mówiła - prychnęła. - Zostawiła Marka przed ołtarzem.
- I puściła się z moim byłym, który bardzo mnie skrzywdził.
- Czyli wasi byli partnerzy są ze sobą? - zmarszczyła brwi.
- Prawdopodobnie tak. Nie interesuje mnie co się dzieje w życiu Andrew od czasu, gdy opuścił je z wielkim hukiem.
- W porządku. Myślę, że dobrym pomysłem byłoby gdybyście udzielili wywiadu, chociaż nadal uważam to za fanaberię.
- Nie przekonam pani do siebie?
- Nie licz na to. Moja teściowa też mnie nie lubiła. Wręcz nienawidziła mnie od samego początku. Nawet nie wiesz jaką ulgę poczułam jak wyzionęła ducha dziesięć lat temu.
- Dlaczego mi pani o tym mówi?
- Chcę, żebyś wiedziała, że w tym świecie ludzie mojego pokroju stosują różne sztuczki, żeby być na szczycie. Musisz być przygotowana na to, że po balu prasa będzie pisała na twój temat różne plotki.
- Już o mnie raz pisali różne rewelacje. Jestem już na wszystko przygotowana.
- Skoro tak to pozwól, żeby twoje urodziny stały się wydarzeniem medialnym.
- Po co niby miałaby być wydarzeniem medialnym skoro nikt mnie nie zna?
- Stałaś się osobą medialną czy tego chcesz czy nie. Mary, to jak będzie?
W jej głosie czułam, że rzuca mi wyzwanie. Skoro tak mogę zyskać sobie jej sympatię to czemu nie.
- Zgoda.
Między nami przez chwilę trwała cisza, którą przerwał głos Marka:
- Mamo, mogłaś uprzedzić Mary, że chcesz wypić z nią kawę - powiedział z wyrzutem.
- Zapomniałeś o zasadach dobrego wychowania? - Prychnęła. - Rozumiem, że Mary jest dzikuską, ale to nie znaczy, że musisz zapominać o tym, czego cię nauczyłam.
- Chyba ty zapomniałaś o tym, że dzisiaj rozmawialiśmy przez telefon i wtedy się witaliśmy.
- Mniejsza o to - machnęła ręką na słowa syna.
- Cześć, skarbie - zwrócił się do mnie.
- Cześć - wstałam i podeszłam do niego składając na jego ustach szybki pocałunek.
- Jesteś przerażona moją matką?
- Nie.
- Skoro pogadałyście to zabieram cię stąd.
*
Mieliśmy w planach iść na obiad do jakieś restauracji, ale po tym jak odpowiedziałam mu jak przebiegło spotkanie z jego matką stwierdził że lepiej będzie jak odpoczniemy u niego. Dlatego teraz leżę w jego łóżku i czekam aż przyniesie zamówioną chińszczyznę. Z nadmiaru przeżyć tego dnia nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.
Mark
Na tacy niosłem nam obiad do łóżka. Ostatnio Mary Jane stwierdziła, że nie może jeść kalorycznych potraw, ponieważ nie zmieści się w suknię, która została dla niej zaprojektowana. Dlatego przygotowałem nam do picia dietetyczną colę.
Odłożyłem tacę na stolik nocny i postanowiłem obudzić blondynkę. Myślałem, że matka powie jej o moim brudnym sekrecie, którego nie zamierzałem z własnej woli zdradzać mojej ukochanej. Powinnyśmy przeszłość zostawić za sobą i do niej nie wracać. Zarówno do tematu dragów ani do tematu Alice. Bylo, minęło, trzeba ruszyć do przodu.
- Przepraszam, że zasnęłam, ale spotkanie z twoją matką... - powiedziała zaspanym głosem.
- Wiem jaka ona jest. Nie przejmuj się nią i teraz jedz.
- Nie martw się o kwestię mojego jedzenia - uśmiechnęła sie do mnie i zabrała się za jedzenie.
![](https://img.wattpad.com/cover/131495711-288-k846938.jpg)
CZYTASZ
To jednak miłość: Miłość do milionera
RomantikJednego dnia Mary Jane Stone straciła nie tylko ulubioną bluzkę, ale też pracę. Wszystko za sprawą biznesmena Marka Davidsona. Kobieta chce jak najszybciej urwać z nim kontakt, ale milioner nie daje o sobie zapomnieć. Z pomocą swojego przyjaciela St...