Mary
Na balu miałam się dobrze bawić, ale wyszło całkiem inaczej. Siedziałam przy stoliku z Markiem, Alice, Davidem, dziewczynami i Stevem. Mark i David przez cały czas rzucali sobie nienawistne spojrzenia. Widziałam jak Davidson spogląda na mnie podczas gdy nie patrzy z nienawiścią na mojego szefa. Próbowałam być silną i udawać, że mnie to nie rusza, ale widząc jak on dotyka ją w ten sposób, trafiał mnie szlag. Dlatego najszybciej jak tylko mogłam ewakuowałam się z imprezy. David chciał mnie odwieźć, ale kategorycznie odmówiłam. Musiałam przemyśleć to, co wydarzyło się. Tak naprawdę nie miałam czasu, żeby to zrobić. W ciągu ostatnich dni tyle się działo, że nie miałam ochoty i przede wszystkim siły na myślenie.
Usiadłam na ławce, która znajdowała się przed naszym blokiem. Z torebki wyciągnęłam paczkę papierosów i zapalniczkę. Zawsze, jak miałam jakieś problemy poddawałam się temu nałogowi. Palenie jest lepsze niż picie czy ćpanie.
Za jakiś czas zacznę moją wymarzoną podróż po Europie i Japonii. Byłam podekscytowana wizją tego, że wyjadę na inny kontynent i będę mogła nie dość, że robić to co kocham, to jeszcze spróbuję przestać kochać Marka. Wiem, że to nie będzie łatwym zadaniem, ale muszę spróbować ruszyć do przodu.
Nie mogę powiedzieć, że to nie wydało mi się dziwne, że tak nagle związał się z Alice. Coś w jego spojrzeniu mówiło mi, że żałuje tego. Jednak nie mogłam uwierzyć w to spojrzenie. Jego matka od początku uważała, że nie jest dobrą kandydatką na żonę dla jej syna. Teraz doszłam do wniosku, że to prawda. Powinien być z kimś, kto jest jego pokroju.
Nie każda miłość może przetrwać. Widać, że ktoś u góry uwziął się na mnie i nie chce, żebym była szczęśliwa. No trudno. Poradzę sobie bez miłości. To stwierdzenie wydaje mi się być absurdalne w tym momencie.
Kiedyś obiecałam sobie, że nie będę wspominać dobrych chwil z facetem, z którym się rozstanę. Niestety, ale w tym momencie złamałam obietnice, bo zaczęłam sobie to wszystko przypominać i zalałam się łzami.
- Mary?
Spojrzałam w górę. Przede mną stał Andrew. W ciemnościach poznałam jego zarysowaną szczękę.
- Tak, to ja. Pewnie teraz cieszysz się z swojego małego triumfu - szybko otarłam łzy.
- Mary, przestań. Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, a to, że widzę, że płaczesz wcale nie przyprawia mnie o dobry humor - prychnął i usiadł obok mnie. - Oboje się spiknęli?
- Mark i Alice? - Pokiwał głową. - Tak.
- Wiedziałem. Ostatnio coraz częściej jeździła do jego biura i twierdziła, że nawiązali przyjacielskie stosunki.
- Ludzie mówią, że stara miłość nie rdzewieje.
- Mówią także, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, Mary! Ciekawe, co poczułaby Alice, gdybyśmy my tak się spiknęli.
- Chcesz jej złamać serce?
- O czym ty mówisz? Przecież to nasze serca są złamane.
- Andrew, byłam na tym balu i widziałam, że ona obejmowała Marka tak, bo musiała. Jak patrzyła na niego, to tylko po przyjacielsku. To tak jak ja teraz na ciebie patrzę.
- Myślisz?
- Tak. Porozmawiaj z nią.
- Gdy ze mną zerwała, to w kieszeni miałem przygotowany pierścionek..
- Chciałeś się jej oświadczyć?
- No tak. Teraz widzę, że to nie ma sensu.
- Nie możesz się poddawać. Miłość jest warta tego, żeby o nią walczyć do samego końca.
- To dlaczego widzę, że ty sobie odpuściłaś?
- Andrew, ten związek nie miał przyszłości. Dobrze, że teraz się zakończył, zanim wyjadę do Europy.
- Jak to wyjeżdżasz?
- Dostałam propozycję realizacji projektu w Europie oraz w Japonii i przyjęłam ją.
- Jestem z ciebie niesamowicie dumny!
- Dziękuje, Ad - uśmiechnęłam się do niego. - Będę już leciała. Do następnego!
Wstałam z ławki, zabrałam swoją torebkę i poszłam w stronę klatki.
- To ja dziękuję za rozmowę, MJ! W tych włosach jest ci najlepiej! Mam nadzieję, że uda nam się spotkać przed twoim wylotem.
- Na pewno. Chcę się pożegnać z każdym z osobna przed moim wyjazdem. Nie pominę cię, nie martw się o to.
Uśmiechnął się do mnie i pomachał mi na odchodnym. Czuję, że jeszcze możemy się zaprzyjaźnić. Kiedyś go kochałam, on zrobił mi krzywdę, przez którą przez bardzo długo nie mogłam zaufać mężczyznom. Wierzyłam w to, że ludzie zasługują na drugą szansę. Postanowiłam mu dać drugą szansę - w strefie przyjaźni.
Mark
Wyszedłem z balu niedługo po Mary. Nie mogłem znieść tego, że ona z nas zrezygnowała. Zrezygnowała z miłości, która nas łączy. Nie mogę jej za to winić. Jak tylko przemyślę, co chcę robić z swoim życiem, powiem ojcu o tym, że odchodzę z firmy. W zasadzie to już powinienem go poinformować o tym, żeby zaczął szukać osoby, która byłaby bardziej kompetentna do tego, żeby zarządzać firmą. Co z tego, że skończyłem zarządzanie, jak nie mogę już patrzeć na firmy deweloperskie, z którymi muszę się użerać jako prezes.
- Poradzisz sobie?
Alice wyrwała mnie z moich rozmyślań o przyszłości. Siedziała obok mnie w taksówce, a ja czułem, że jest daleko myślami, tak jak i ja.
- Tak. Nie musisz się martwić o mnie. Jestem już dużym chłopcem - wysiliłem sie na mały uśmiech.
- Wiem. Martwię się o Andrew. Nie odzywa się do mnie od dłuższego czasu i tęsknię za nim.
- Mogłaś o tym pomyśleć o tym, zanim z nim zerwałaś i zgodziłaś się na chorą propozycję mojej matki.
- Ty też sie na to zgodziłeś, więc...
- Może ty zostałabyś prezesem naszych firm. Skoro i tak ma dojść do ich połączenia...
- O czym ty bredzisz?! Przecież ty nim jesteś!
- Niedługo już nie będę. Jak tylko ogarnę swoje życie to zakładam własną działalność.
- To przez tą Mary? Ona tak ci namieszała w głowie?
- Ona mi otworzyła umysł na to, że jak chcę to mogę spełnić swoje marzenia. Nic nie stoi mi na przeszkodzie.
- Przemyśle twoją propozycję i dam ci znać, dobrze?
- Dzięki, liczę na twoją pomoc.
Kobieta wysiadła z taksówki, która zatrzymała się pod jej apartamentowcem. Nastepnie miała zawieźć mnie pod mój. Wysiadając zostawiłem kierowcy dość spory napiwek. Musiałem pokazać, że Davidsonowie są hojni.
Po dotarciu do apartamentu postanowiłem wziąć szybki prysznic, który mnie ożywi. Wiedziałem, że nie zmrużę oka tej nocy, dlatego zabrałem się za opracowywanie planu na dalsze życie.
Zanim zabrałem się za to wysłałem ojcu wiadomość, że chciałbym się z nim pilnie zobaczyć.
Wiem, że matka mnie zabije, jak tylko się dowie, że chcę odejść z firmy. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale nadszedł czas, w którym podążam za własnymi marzeniami i przestaję liczyć się z zdaniem innych, jak robiłem to dotychczas.
Sprzedam ten apartament, a kupię w zamian mniejsze mieszkanie. Nigdy nie rozumiałem po co mi tak wielka powierzchnia. W szczególności, że nie miałem rodziny. Byłem albo sam albo mieszkały ze mną moje dziewczyny. Mary rzadko się zgadzała na to, żebym ją tutaj przenocował. Ceniłem i nadal cenię w niej to, że miała gdzieś moje pieniądze. Pokazała mi, że one nie są wyznacznikiem szczęścia czy miłości.
Dziękuję za 40 K wyświetleń! Jesteście niesamowici! 😍
![](https://img.wattpad.com/cover/131495711-288-k846938.jpg)
CZYTASZ
To jednak miłość: Miłość do milionera
RomanceJednego dnia Mary Jane Stone straciła nie tylko ulubioną bluzkę, ale też pracę. Wszystko za sprawą biznesmena Marka Davidsona. Kobieta chce jak najszybciej urwać z nim kontakt, ale milioner nie daje o sobie zapomnieć. Z pomocą swojego przyjaciela St...