Rozdział 4

1.6K 101 0
                                    

Portal się zamknął, a ja mogłem rozejrzeć się w lustrzanym wymiarze w którym się znalzłem. Tutaj było bezpiecznie. W każdej szklanej powierzchni, które nieregularnie pokrywały każdą przestrzeń, odbijał się obraz z innego wymiaru. Były tu pokazane wszystkie możliwe środowiska. Wyglądało to przerażająco, a jednocześnie fascynująco. Ale dziś miałem zamiar udać się w jedno konkretne miejsce, dlatego skierowałem się w lewo. Znałem lokalizację prawie wszystkich tafli, ponieważ bywałem tutaj wiele razy od kiedy odblokowałem moje oko.

Było to mniej - więcej rok temu. Mama była zajęta sprawunkami. Wspaniała osoba. Dobra dla wszystkich, dlatego bardzo uwielbiana i podziwiana. Ale niestety niezbyt dobrze sprawdza się w roli matki. Zaślepiona miłością do męża nie zauważa, że jej najmłodsze dziecko cierpi, a starsze oddziela się od rodziny. Nie mam jej tego za złe. Miłość to wspaniałe uczucie, nic dziwnego, że się w nim zatraciła, ale mogła je też ofiarować swojej córeczce. Himawari, choć ciągle się uśmiechała była samotna. Zamiast ojca miała, puste krzesło przy stole i człowieka, który przychodził do domu raz na tydzień. Zamiast mamy, miała kobietę, która była zaślepiona swoim mężem. Może opiekowała się nią odpowiednio, ale wydawało się to automatyczne, bez grama zaangażowania. To, że o mnie zapomnieli potrafię wybaczyć, ale tego, że zaniedbywali moją siostrzyczkę już nie. Dlatego właśnie tego dnia, gdy mała była dziwnie małomówna, a mama nie miała czasu, zabrałem ją na trening. W sumie to na początku miał być spacer, ale cieszę się, że wynikło z tego coś większego. Chodząc z siostrą po wiosce, mała zauważyła plac do ćwiczeń. Chciała zobaczyć jak to jest ćwiczyć się na Shinobi. Zgodziłem się i ustawiłem jednego z manekinów na przeciwko niej. Mała chwilę patrzyła na cel, by później jednym uderzeniem w pieczęć rozwalić kukłę. W przeciągu ułamka sekundy byłem w stanie zobaczyć Byakugana. Zapytałem się jej wprost dlaczego go ukrywa i od kiedy. Odpowiedziała, że bała się reakcji mamy, od kiedy pół roku temu przez przypadek aktywowała te oczy w czasie walki z chłopakami, którzy jej dokuczali. Dręczyli ją później przez cały czas, tamtego dnia również. To właśnie przez nich była taka niemrawa. Tego dnia po raz pierwszy nazwali ją demonem. Poczułem wtedy złość za to, że przez ignorancję rodziców, moja siostrzyczka źle o sobie myślała. Postawiłem trenować ją by nikt więcej jej nie dokuczał i by odbudować jej pewność. Trenowaliśmy codziennie. Rodzice nawet się nie zastanawiali dlaczego ich dzieci zaczęły codziennie znikać z domu na kilka godzin. Zaczęliśmy od walki kontaktowej. Dzięki oczą, dużym zasobą czakry i wytrzymałości Uzumakich, Himawari okazała się nieodkrytym skarbem. Ćwiczyliśmy zaledwie trzy miesiące, a mała już byłaby w stanie pokonać, każdego z poziomem genina. Nauczyłem jej też wiru ochronnego wujka Nejego i specjalnych ciosów z przekierowaniem czakry. Nie mogłem pozwolić jej na więcej ponieważ jej organizm dopiero się rozwija i mogłoby to zanurzyć jej naturalny rozwój. Właśnie odbywaliśmy jeden z ostatnich treningów, ponieważ Himawari opanowała już wszystkie techniki, które nie są dla niej zagrożeniem. Pozostało jej już tylko ćwiczyć wytrzymałość ciała. Gdy rozwaliła ostatnią, zaplanowaną kukłę, ktoś rozpylił gaz uspypiający na polu treningowym. Po intensywnym treningu byliśmy zbyt słabi by zareagować. Widziałem jeszcze przez przymknięte oczy jak siostra upada na ziemię. Po chwili ja poszedłem w jej ślady.

W cieniu || Boruto UzumakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz