Rozdział 8

1.3K 99 2
                                    

- Braciszku mogę do ciebie? - Powiedziała siostra patrząc w niebo.

Wszyscy w tłumie zamarli słysząc to oświadczenie. Nie było słychać nawet najmniejszego szeptu. Przedtem nigdy nie przeniosłem nikogo do tego wymiaru, ale postanowiłem zrobić wyjątek. Nadal miałem aktywowanego Keiyaku, więc tylko przekierowałem czakrę. Na tafli lustra zobaczyłem jak kształtuje się portal i pochłania małą. Po chwili stała obok mnie, lekko zdezorientowana.

- Część siostrzyczko. - Powiedziałem.

Ta zamiast odpowiedzieć przytuliła się do mnie.

- Dlaczego płakałeś? - Spytała zmartwiona.

- Ja... to nic takiego. - Powiedziałem ocierając łzy.

- Musisz mi powiedzieć. - Zabrzmiał błagalny głos.

- Tata bardzi mnie skrzywdził i na razie nie chcę go widzieć. - Odpowiedziałem najdelikatniej jak mogłem by nie przekazać siostrze ziarna nienawiści, które zacząłem odczuwać do ojca

- Rozumiem.

Po tym oświadczeniu, kulka w moich ramionach jeszcze mocniej się do mnie przytuliła. Po pewnyn czasie odwróciła się w stronę lustra.

- Więc wszystko widziałeś? - Zapytała.

- Tak, i jestem z ciebie dumny. - Odpowiedziałem z uśmiechem.

Siedzieliśmy w ciszy oglądając walki. Wszystko wskazywało na to, że w finale zmierzę się ja z Shinkim - geninem Wioski  Piasku, przybranym synem Kazekage i kontroler magnetycznego piasku.

Miażdżył on wszytkich przeciwników, zmuszając ich do użycia wszystkich swoich najlepszych technik. Nie udało mu się tylko z Mitsukim. Mimowolnie uśmiechnął się na wspomnienie tego chłopaka. Ta walka była jedną z bardziej szokujących. Mitsuki podał się w chwili gdy ostrze z żelaznego piasku leciało w stronę jego klatki piersiowej. Twarz Shinkiego w tym momencie wyrażała taki szok, że nie potrafiłem przestać się śmiać i siostra musiała mnie uspokajać. Wężyk jest tak uparty, że jak coś sobie zaweźnie to nic go nie powstrzyma, a on się uparł, że nie pokaże trybu mędrca.
W ten sposób toczyły się rozgrywki. W połfinale  zmierzyła Sarada także zmierzyła się z synem Kazekage, którą pokonał marionetkami. Szaringan młodej Uchihy nie jest do końca wykształcony, więc nie była sobie w stanie poradzić z atakiem dziesięciu kukieł i żalaznego piasku jednocześnie. Mimo to była tą, która najdłużej opierała się w pojedynku z synem Kazekage. Znieśli ją na noszach z areny, z powodu wyczerpania czakry i złamania obu rąk. Znając ją, do jutra się wyliże, ale i tak nie było miło patrzeć jak twoja przyjaciółka zbiera baty. Ich walkę zakończył wiwaty, które były przeznaczone zarówno dla zwycięscy jak i dla przegranej, która odznaczyła się niewiarygodnym duchem walki.

Gdy naprawiono szkody po walce. Na środek wyszedł sędzia.

- Walka finałowa; Shinki z klanu Kazekage kontra Boruto z klanu Uzumaki.

Wszyscy zamarli, czekając na moje przyjście. Nie chciałem tam iść, nie chciałem walczyć dla chwały Hokage.

- Braciszku pójdziesz? - zapytała Himawari wyrywając mnie z transu.

- Wiesz, chyba tego nie zrobię.

- Ale ty musisz iść! - Krzyknęła gwałtownie mała, wstając z moich kolan, na których usiadła w czasie walki Sarady. - Nie chodzi mi o tatę, ani mamę. Braciszku, masz drużynę - Saradę i Mitsukiego, którzy na ciebie liczą i przyjaciół, którzy mają nadzieję, że utrzesz nosa tym z Piasku.

Uśmiechnąłem się smutno. Mała czasem za dużo rozumie.

- Dobrze Himiś. Jeśli tego chcesz to pójdę.

Wstałem z zamiarem odejscia, ale zatzymał mnie głos Himawari.

- Cieszę się, że mnie posłuchałeś braciszku. A i na przyszłość - powiedziała aktywując Byakugana - nie mów do mnie Himiś - pod koniec niebezpiecznie zniżyła głos do szeptu.

Nie czekając na dalsze ruchy siostry aktywowałem szybko portal i wylądowałem na arenie. Na szczęście zamknąłem oczy, więc nikt nadal nie był świadomy, skąd pochodzi moja technika teleportacji. Dezaktywowałem technikę, otworzyłem oczy i wszyscy jakby czekając na ten gest, zaczęli szeptać i pokazywać mnie palcem. Jakby nie dało się zauważyć człowieka na środku areny.

- Jednak nasz trochę honoru. - Zabrzmiał jakiś głos za mną.

W cieniu || Boruto UzumakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz