Rozdział 7

1.3K 101 1
                                    

Niespodziewanie odezwał się Kazekage. - Przyjęła wyzwanie przy świadkach, musi walczyć.

Wydawało mi się, że w jego głosie zabrzmiał nutka współczucia, ale i… lekkiej drwiny? Nie potrafiłem tego do końca określić, a także nie znajdowałem powodu dlaczego miałbym usłyszeć taki ton.

- Ale to jeszcze dziecko. - Takie i inne okrzyki wydobywały się po oświadczeniu Kage z oburzonej widowni. Hałas był tak wielki, że trzeba było poczekać na uspokojenie ludzi, nim można było cokolwiek powiedzieć.

- Takie jest prawo. - Powiedział Hokage.

Wrócił już na swoje miejsce wśród przywódców innych wiosek i wyglądał tak jak zawsze, ale kto przyjrzał się bliżej mógł zauważyć drżenie w jego zaciśniętych rąk. Przynajmniej o nią się martwi. Na twarzy sędziego widniało niedowierzanie, ale ustawił na przeciwko siebie przeciwników. Stanął między nimi i uniósł rękę.

- Gotowi?…  Start! - Mówiąc to opuścił rękę i uskoczył w tył.

Siostra i ten blond włosy chłopak mierzyli się przez chwilę wzrokiem.

- Wiesz mała, słodka jesteś. Załatwię to szybko żeby nie bolało… za bardzo. - Powiedział z kpiącym uśmiechem.

Widziałem jak jego nogi się uginają. Jednym szybkim skokiem znalazł się przy Himie. Jego ręką wymierzona była w jej głowę. Siostra wystawiła do przodu prawą rękę. Mimowolnie się uśmiechnąłem już widząc co się stanie. Gdy pięć blondyna była kilka centymetrów od twarzy małej, ta zakręciła się gwałtownie, wypuszczając czakrę. Wokół niej stworzył się kokon z czary, który zatrzymał cios. I na tym by się skończyła ta technika, gdyby nie to, że razem z Himą ją ulepszyliśmy. Z kokona gwałtownie zaczęły odrywać się grube sznury czakry. Jak bicze uderzyły we wszystko do okoła. Jeden z nich uderzył przeciwnika posyłając go na drugi koniec areny. Mała przerwała technikę. Na ścianach stadionu widziały głębokie i długie wgłębienia, które ciągnęły się na całej długości muru. Długowłosy po upadku chwilę dochodził do siebie by później gwałtwonie podnieść się z ziemi. Na jego klatce piersiowej, widniała krwawa szrama, biegnąca od prawego ramienia przez cała klatkę piersiową, aż znikała na boku.

- Ty mała suko, chciałem po dobroci, ale skoro nie chcesz…

Złożył błyskawicznie pieczęci i w stronę Hinawari poleleciało kilkanaście kamiennych pocisków. Udało jej się uniknąć wszystkich poza ostatnim. Głaz prawie ją zmiarzdżył gdy ta wyprostowała palec środkowy z wskazującym i aktywując oczy trafiła w idealny punkt na środku rozwalając kamień w pył. Widziałem niedowierzanie w oczach rodziców gdy zobaczyli oczy swojej córki. Gdyby tylko bardziej się nią interesowali nie byłby to dla nich szok.

- O, jednak nie jesteś taka beznadziejna jak twój brat...

Nie dokończył myśli. Hinawari jakby zmaterlizowała się przednim i jednym ciosem przeładowanym czakrą uderzyła go w centralny punkt czakry na brzuchu. Chłopaka posłało na ścianę z taką siłą, że uderzając w kamień, ten się pod nim załamał. Pojedynek był już skończony, bo długowłosy był nieprzytomny, a nawet gdyby nie odpłynął, to nie da się walczyć ze złamaną nogą, która teraz wisiała pod dziwnym kątem.

- Nigdy więcej nie obrażaj mojego brata. - Powiedziała z furią w głosie.

- Wygrywa Himawari Uzumaki. - Krzyknął sędzia.

Tłum zaczął wiwatować, niektórzy nie wierzyli w to co przed chwilą zobaczyli. Mała tylko kiwnęła głową na znak podziękowania i zamknęła oczy. Po chwili znów je otworzyła ukazując zwykły błękitny.

- Braciszku mogę do ciebie? - Powiedziała siostra patrząc w niebo.

W cieniu || Boruto UzumakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz