Rozdział 14

1.1K 82 11
                                    

- Część Aisu. - Powiedziałem do dziewczyny, która mnie złapała.

Nim zdążyła odpowiedzieć, dobiegli do nas moi przyjaciele z akademii. Wszyscy zatrzymali się pół metra ode mnie, poza dwoma osobami; Mitsukim i Saradą. Oni podbiegli do mnie i przytulili. Mimo, że to sprawiło mi okropny ból, poczułem też dziwne ciepło w sercu. Pierwszy raz od bardzo dawna wszyscy mogli zobaczyć mój szczery uśmiech. Niespodziewanie poczułem pocałunek na policzku. Automatycznie oblałem się rumieńcem. Na początku myślałem, że to Uchiha, ale po chwili uświadomiłem sobie, że prędzej dostanę od niej w twarz niż pocałunek. Skoro to nie ona, jedyną osobą, która stała na tyle blisko…

Spojrzałem na Mitsukiego. Jego twarz zrobił szeroki uśmiech i wyglądał na bardzo z siebie zadowolonego. Przyjrzałem mu się i wtedy nasze spojrzenie się spotkały. Jak mogłem nie zauważyć tego niezwykle koloru oczu? Gdy uświadomiłem sobie o czym myślę, moją twarz pokryła jeszcze bardziej intensywna czerwień, a ja spuściłem wzrok. Wszyscy wokół mnie się zaśmiali, ale nie było to naśmiewanie, a pokazanie jak bardzo wszyscy są szczęśliwi. Naszą chwilową sielankę przerwał Hokage, który pojawił się obok nas. Mimo mojej wygranej w tym turnieju, wyglądał jakby był mną całkowicie rozczarowany. Wskazywał na to jego gniewy wyraz i brak iskierek w oczach. Od razu każdy z adeptów odsunął się za mnie, zostawiając nam miejsce do rozmowy.

- Gdzie jest Himawari? - Ton jego głosu był oshły.

Westchnąłem. Mógł chociaż udawać, że cieszy się moim zwycięstwem, ale chyba uważał, że za wiele mogłoby go to kosztować wysiłku. Nie mając ochoty na kolejną kłótnię przed tłumem, posłusznie przelałem resztkę swojej czakry do oka i otworzyłem portal. Od razu wybiegła z niego siostrzyczka, nie czekając, aż ten w pełni się otworzy. Pierwszym co zrobiła, było podbiegnięcie do mnie i przytulenie. Znowu musiałem użyć całej swojej determinacji, aby nie krzyknąć z bólu, ale dla małej było warto.

- Himawari. - Zabrzmiał koło nas Hokage.

Nie był tak samo nieprzyjemny jak ten skierowany w moją stronę, ale nie można go też było nazwać przyjaznym. Chyba najlepsze określenie to neutralny. Hima gdy tylko go zobaczyła schowała się lekko za mnie.

- Część tato. - Powiedziała cicho.

- Choć tu do mnie. - Powiedział Hokage rozkazującym tonem.

Mała nie odpowiedziała tylko mocniej się we mnie wtuliła. Cisza na stadionie się przedłuża. W końcu by rozładować napięcie, wstał Kazekage.

- Boruto Uzumaki jako zwycięstwa turnieju otrzymuje tytuł Chuinan. Jest to oficjalne. Pozostałe osoby biorące udział w trzeciej części egzaminu, uzyskają ten tytuł jeśli rada zdecyduje, że ich umiejętności ukazane w tym turnieju są wystarczające.

- Nie przyjmuję tego tutułu. - Powiedziałem na tyle głośno, że usłyszała mnie cała publika.

Momentalnie wszędzie rozbrziały rozmowy zaskoczonych mieszkańców. Skupiali się głównie wokół jednej myśli; dlaczego?

- Braciszku, - zaczęła cicho Himawari - dlaczego to zrobiłeś?

Schyliłem się, żeby móc jej spojrzeć prosto w oczy.

- Zrobiłem to ponieważ chcę odejść z wioski. - Powiedziałem ze smutnym uśmiechem.

- Nie pozwolę ci na to Boruto. Jesteś zbyt potężny byś mógł żyć poza wioskami bez nadzoru. - Powiedział blondwłosy Kage.

Na to oświadczenie wezbrała we mnie wściekłość. Nikt wydawał się nie zauważać ukrytego przekazu. On uważa mnie za zagrożenie.

- Teraz ci na mnie zależy, gdy pokazałem, że mam moc? Ale to niczego nie zmienia nie zdołasz mnie powstrzymać.

W odpowiedzi na mój protest Kage uwolnił złotą czakrę.

W cieniu || Boruto UzumakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz