- Już niedaleko - powiedział Jungkook, a ja czułam na policzku jak wibruje mu krtań.
************************************
- Możesz wstać? - zapytał i podał mi rękę.
Skorzystałam z pomocy i chwiejnie stanęłam na nogach. Na chwilę. Bo gdy postawiłam pierwszy krok ugięły się pode mną kolana i gdyby nie refleks Jungkooka upadłabym z powrotem na ziemię.
- Przepraszam - wydusiłam uwieszona bezwładnie na jego ramieniu obejmującym mnie w pasie.
- Nie masz za co - odpowiedział i wziął mnie na ręce.
- Co ty robisz?! - zapytałam zszokowana. Moje żałosne próby uwolnienia się nie dały żadnego efektu, trzymał mocno, by mieć pewność, że się nie wyślizgnę.
Odwrócił się twarzą w moją stronę. Prawie stykaliśmy się nosami.
- Nie możesz iść, więc cię poniosę. - powiedział i ruszył w stronę ścieżki, którą tu dotarł.
- Jestem ciężka
Zaśmiał się cicho.
- Nigdy nie będziesz tak ciężka, żebym nie umiał cię podnieść - powiedział cicho - jestem silny - dodał dumnie.
- Wiem************************************
Gdy szliśmy krople wody spływały mu z włosów na moje splecione dłonie. Oboje byliśmy przemarznięci. Mimo późnej wiosny dni wciąż były chłodne. Starałam się ułożyć tak, by nasze ciała stykały się na jak największej powierzchni. Nie dla własnej przyjemności, chciałam osłonić go przed coraz chłodniejszym wiatrem i pomóc zatrzymać chociaż to minimum ciepła.
Całą drogę milczeliśmy. Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi żeby czuć się mniej niezręcznie. Zachowywaliśmy się tak jakby nic się nie stało, jakbym kilkanaście minut temu, pod wpływem emocji wcale nie próbowała się zabić skacząc z cholernego mostu.
I dobrze, bo do tego też nie chciałam wracać. Kolejny błąd, który popełniłam przez brak myślenia i który kosztowałby mnie życie, gdyby Jungkook nie myślał za mnie.
Przynajmniej nie krzyczał, ani nie prawił mi kazań. Sama świadomość tego co narobiłam i obecne samopoczucie w zupełności wystarczyło za karę. I to przeraźliwe zimno, które potęgował coraz ostrzejszy wiatr, bo oprócz podarowanej koszuli wciąż miałam na sobie przemoczone ubranie.Zatrzymaliśmy się i skrzypnęła furtka. Podniosłam głowę. Szliśmy kamiennym chodnikiem do jednorodzinnego domku , któremu szarobrązowy tynk pomagał wtopić się w otoczenie. Na podwórku rosła soczyście zielona trawa, wielobarwne kwiaty i drzewa przycięte tak, by wszystko komponowało się w jedną pasującą całość, ale również nie pozwalało przechodniom zobaczyć co jest po drugiej stronie ogrodzenia.
Przeniósł mnie przez próg i ostrożnie postawił na ziemi. Spodziewałam się luksusu, drogich mebli, ozdób, złota i tym podobnych, ale wszystko wyglądało co najwyżej zwyczajnie. Zwykły przytulny, schludnie urządzony, czysty domek. Nie mogłam bardziej się rozejrzeć, bo Jungkook od razu zaczął wchodzić po schodach na piętro.
- Gdzie idziemy? - zapytałam i poszłam za nim.
Weszliśmy do niedużego pomieszczenia.
- Pokój dla gości, możesz zostać jak długo chcesz - odparł.
- A twoi rodzice? Jak im wytłumaczysz obecność obcej dziewczyny w gościnnym pokoju?
- Nie ma ich, wyjechali do dziadków, wrócą za kilka dni, nie masz o co się martwić
- Czemu nie pojechałeś z nimi?
- Przecież obiecałem, że spotkam się z tobą - uśmiechnął się lekko - poczekaj, przyniosę ci jakieś ubrania - dodał i wyszedł zostawiając mnie samą w ciemnym pokoju.
Przyniósł mi swoje ciuchy. O wiele za duży tshirt i dresy, oraz ręcznik, żebym mogła się umyć. Jak się okazało tajemnicze drzwi naprzeciwko łóżka prowadziły do łazienki.
Podziękowałam, wymieniliśmy krótkie uśmiechy. Żadne z nas nie wiedziało jak powinno się zachować.
- Przyjdę za godzinę sprawdzić czy wszystko okej - powiedział lekko zakłopotany.
- Dobrze, dziękuję - naprawdę byłam wdzięczna. Nikt przez ostatnie kilka miesięcy nie zrobił dla mnie tyle co on jednego dnia.
Myślałam, że coś powie, bo stał chwilę w drzwiach patrząc dziwnym wzrokiem, ale tylko znowu się uśmiechnął, odwrócił i wyszedł.Zdjęłam wciąż wilgotne buty, włożyłam miękkie kapcie i podeszłam do okna. Niebo robiło się ciemne i zakrywały je gęste chmury. Chyba szykowała się burza. Spojrzałam niżej.
Mieli nawet małą szklarnię, ciekawe co w niej rosło. Wyobraziłam sobie Jungkooka w roboczym ubraniu, chodzącego między grządkami, pielęgnującego świeże warzywa i zbierającego owoce w ładny, słoneczny dzień.Pierwsza błyskawica przecięła niebo i sprowadziła mnie do rzeczywistości. Musiałam się pospieszyć, ostatnie czego chciałam to prysznic przy dźwiękach uderzających piorunów.
Weszłam do kabiny, ale zamiast normalnie się umyć najpierw stanęłam pod strumieniem gorącej wody, chciałam żeby mnie ogrzała, wymyła z pamięci cały dzisiejszy dzień, żebym była tylko ja i Jungkook.Sama wyprałam ubrania, już wystarczająco nadużyłam gościnności, mogłam to zrobić w rękach. Światło w łazience zamigało, więc zgasiłam je i wróciłam do pokoju. Kiedyś bałam się burzy, zawsze zamykałam wszystkie okna i opuszczałam każdą zasłonę byle tylko stłumić hałas i nie widzieć rozbłysków. Teraz spokojnie patrzyłam jak wiatr łamie gałęzie, słuchałam szumu ulewy i ...
Psik.
Kichnęłam?
Błagam, żebym tylko nie była chora, nie tutaj i nie teraz. Faktycznie nie czułam się zdrowa, ale nie chciałam też sprawiać Jungkookowi jeszcze większego problemu. Położyłam się do łóżka i szczelnie opatuliłam kołdrą. To tylko na chwilę, prześpię się, wypocznę, może to tylko ze zmęczenia.Obudził mnie dźwięk czyichś kroków. Odwróciłam się w jego stronę, ale było zbyt ciemno, żeby cokolwiek zobaczyć. Tak szybko jak usiadłam poczułam tępy ból w czaszce. Skrzywiłam się, chyba jednak byłam chora.
- To tylko ja - powiedział Jungkook i zapalił lampkę na nocnej szafce - przyniosłem herbatę, przepraszam, że cię obudziłem.
Obok lampki stał parujący kubek. Sięgnęłam po niego, ale ręka trzęsła mi się na tyle mocno, że o mało nie wylałam zawartości. Jungkook pomógł mi się napić.
- Źle się czujesz? - zapytał.
Spuściłam wzrok.
- Przepraszam
Położył mi rękę na czole.
- Masz gorączkę - podał mi herbatkę - pij, zaraz przyjdę.
Wrócił z termometrem i saszetką z lekami, które wsypał mi do picia.
Zmierzył temperaturę i cierpliwie siedział czekając aż opróżnię kubek.
- Połóż się spać - powiedział i szczelnie przykrył mnie kołdrą, którą zdjęłam, bo w tamtej chwili było mi strasznie gorąco.
- Mam sobie iść? - zapytał.
- Nie - odparłam prawie od razu. Nie wiem skąd ten nagły przypływ odwagi, może byłam tak przygnębiona, że było mi wszystko jedno - zostań chwilę. I zgaś światło.Zrobił jak powiedziałam.
Próbowałam zasnąć, a Jungkook siedział obok, przez pierwsze kilka minut nie ruszył się o milimetr.
Gorąco przeszło w chłód. Kuliłam się na łóżku nią umiejąc powstrzymać dreszczy.
- Jungkook zimno - wyszeptałam.
Myślałam, że przyniesie mi dodatkowy koc, albo podkręci ogrzewanie. Zamiast tego po chwili wachania cicho wszedł pod kołdrę i położył się obok. Nie dotykał mnie. Po prostu był obok, wystarczająco blisko, żeby mnie ogrzać, ale dostatecznie daleko, by zapewnić komfort.
- Dlaczego za mną wyszedłeś? - zapytałam sama nie wiem dlaczego - mogłeś zostać przy stoliku gdzie cię zostawiłam. Dlaczego w ogóle tam poszedłeś skoro mogłeś wyjechać z rodziną? To nie ma sensu.
- Bo mi na tobie zależy.
Wtedy zrozumiałam te wszystkie teksty o motylkach w brzuchu, tylko nie byłam pewna co je spowodowało, gorączka, leki, jego słowa czy gorący oddech na moim karku gdy je wypowiadał.
- To wszystko moja wina - zaczął - próbowałam mu przerwać, ale mi nie pozwolił - Ja... Ja chcę zacząć wszystko od początku, chcę cię poznać, chcę spędzać z tobą czas, chcę się tobą zaopiekować - dodał - przez cały tydzień będę do dyspozycji. Możemy iść do kina, możemy siedzieć u mnie, jeść pizzę i grać w uno, cokolwiek na co masz ochotę, wystarczy, że powiesz.
Nigdy się nie spodziewałam, że to od niego usłyszę, że usłyszę to od kogokolwiek. Przysunęłam się bliżej.
- Pizza brzmi dobrze - powiedziałam.
Zaśmiał się.
- Jak sobie życzysz - odparł - śpij, to był długi dzień.
- Tak... Dobranoc.
- Dobranoc.Przyszłość nigdy nie rysowała się w tak jasnych barwach.

CZYTASZ
Jungkook
FanfictionStandardowy imagine, w którym dziewczyna się tnie. Nic specjalnego. Po drugim rozdziale jest bardziej ogarnięte. Okładkę zrobiła: @to_wcale_nie_ja