Powstrzymując śmiech gestem wskazał mi drogę do jadalni, przyłożył palec do ust i wrócił do pokoju. Czerwona ze wstydu usiadłam przy stole i czekałam co będzie dalej. Siedziałam chwilę gapiąc się w blat przed sobą i wykręcając palce dłoni. Czułam się nieswojo. Słuchając jak chłopak zapewnia babcię, że przez te trzy dni nie umrze z głodu, dobrze się uczy, pomaga mamie, wyplenił ogródek i też za nią tęskni, rozglądałam się po ścianach. Zawsze myślałam, że tapeta w drobne kwiaty jest brzydka i niemodna, ale tutaj wyglądała jakby cały pokój był stworzony tylko po to, by można było ją w nim przykleić. Zasuszone kwiaty wystawały z niepozornych wazonów stojących na różnej wysokości szczytach mebli z jasnego drewna. Odsunęłam krzesło, na szczęście gruby dywan tłumił dźwięki, i podeszłam do przeszklonych gablotek. Na również szklanych półeczkach stały oprawione w ramki zdjęcia, dyskretnie wychyliłam się sprawdzić czy chłopak wciąż jest zajęty rozmową i wzięłam do ręki jedno z nich. Mały, pucołowaty Jungkook uśmiechał się na nim od ucha do ucha stojąc w objęciach równie szczęśliwie wyglądających rodziców, na tle pięknego budynku, którego nie rozpoznawałam. Nie mogłam uwierzyć jak bardzo dojrzał. Jego policzki nie były już pulchne, oczy stały się duże i przykuwające spojrzenie, a zarysowana szczęka w połączeniu z mocną budową ciała uczyniły go mężczyzną. Mimo dorosłego wyglądu ja wciąż widziałam w nim tego radosnego chłopca ze zdjęć.
- Obiecuję, że przyjadę następnym razem, kocham cię, pa - szybko wróciłam na swoje miejsce, a chwilę później chłopak odkładał telefon na brzegu stołu. Zbyt się denerwowałam, by spojrzeć mu w oczy, dlatego musiał pomachać mi dłonią przed twarzą zanim zauważyłam, że trzyma coś w drugiej ręce.
- Hej - rzucił lekkim tonem - twoje ciuchy wyschły - powiedział i podał mi mały stosik zwiniętych ubrań.
W głębi odetchnęłam z ulgą. Uśmiechał się. Cały czas się uśmiechał. Nie wydawał się zdenerwowany, zły, ze wciąż tu jestem, wręcz przeciwnie, wydawało się, że cieszy się z mojej obecności, w co dotychczas mocno wątpiłam.
- Dziękuję - odpowiedziałam grzecznie i spróbowałam odwzajemnić uśmiech - wstałam niezgrabnie, zahaczając stopą o nogę krzesła, ale mój nowy bohater złapał mnie za ramię zanim zdążyłam chociaż mocniej się przechylić.
- Ostrożnie - powiedział i pozwolił mi iść samej - idź się przebrać, zrobię obiad - dodał - jesteś głodna prawda?
- Nie trzeba - odpowiedziałam i odwróciłam się w połowie drogi do drzwi - zjem coś jak wrócę do domu, teraz tylko pójdę wziąć rzeczy i już mnie nie ma - dodałam chyba zbyt entuzjastycznie, bo Jungkook wyglądał na lekko zawiedzionego. Dlaczego wszystko zawsze robię źle?
- Na pewno nie chcesz zostać? - zapytał - tyle rzeczy jeszcze chciałem ci pokazać.
Jak złym człowiekiem musiałabym być, żeby mu odmówić?
- Okej, to poproszę ten obiad.
- Zaraz będzie gotowy - odpowiedział chłopak, zacierając ręce i pewnie z poczuciem misji ruszył do kuchni, która była łączonym pomieszczeniem z jadalnią, więc daleko nie zaszedł. Ja powoli wróciłam na górę, dając mu czas na przygotowanie jedzenia i by mógł się wykazać, bo widocznie bardzo mu na tym zależało,naprawdę starałam się zabrzmieć miło i naprawdę umierałam z głodu.
Przebrałam się z powrotem w sukienkę i podeszłam do lustra w łazience, obejrzałam się dokładnie z każdej strony i... pierwszy raz od dawna pomyślałam, że może wcale nie jest ze mną tak źle.
********************- Pierogi - powiedział Jungkook stawiając przede mną pełny talerz, który wiedziałam, że wbrew grzeczności i regułom z filmów... opróżnię do czysta. - smacznego - dodał i usiadł obok ze swoją porcją nie wiele większą od mojej.
Mimo wszystko chciałam wyglądać cywilizowanie, więc wzięłam do ręki widelec i zgrabnie nabiłam na niego jeden pierożek, który był wtedy najpyszniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek jadłam.
- Nie wiedziałam, że umiesz gotować - powiedziałam, a Jungkook spojrzał na mnie podejrzanie.
- Bo nie umiem, były mrożone - odparł nieco zawstydzony - potrafię robić wiele rzeczy, ale gotowanie do nich nie należy - dodał - jak ostatnio próbowałem gotować słodkie ziemniaki to przykleiły się do talerza i jedyne co można było z tym zrobić to bawić się w kierowcę. Mama nie rozumiała tego poczucia humoru i ostatecznie musieliśmy wyrzucić i talerz i ziemniaczki - zrobił przerwę, by włożyć do ust nową porcję, a ja o mało nie udławiłam się swoją próbując się nie zaśmiać, co też się nie udało, bo gdy Jungkook zerknął sprawdzić co mi się dzieje nie mogłam już dłużej wytrzymać i zasłaniając usta dłonią zaniosłam się głośnym śmiechem, a chłopak razem ze mną.
************************
- Szczerze? Myślałam, że będziesz na mnie zły - zagaiłam, gdy najedzeni siedzieliśmy rozłożeni na łóżku w moim tymczasowym pokoju.- Dlaczego miałbym być zły? - zapytał i odwrócił głowę w moją stronę - Nie mam powodu, przecież nic się nie stało - dodał cicho - dlaczego miałbym się gniewać, skoro sam cię tu wcześniej zaprosiłem? - przez pierwszą chwilę nie rozumiałam, ale później do mnie dotarło. To nasz nowy początek. Nic się nie wydarzyło, nigdy nic nie zrobiłam, niczego nie widział. Nową, czystą kartę zaczęliśmy zapełniać dziś po południu.
- Pokażę ci mój pokój - rzucił nagle i zerwał się do siedzenia - chodź - powiedział i musnął dłonią moje palce delikatnie je ciągnąc gdy wstawał, a ja chętnie i z zaciekawieniem poszłam za nim.
******************************************
Szczęśliwego Nowego Roku <3
CZYTASZ
Jungkook
FanfictionStandardowy imagine, w którym dziewczyna się tnie. Nic specjalnego. Po drugim rozdziale jest bardziej ogarnięte. Okładkę zrobiła: @to_wcale_nie_ja