CHAPTER SEVEN: FADED MEMORIES
-Mamo? Tak, przyjechałam do szkoły i nie przeszedłam żadnych ciemnych zaułków, i nie zostałam zjedzona przez wampira...- Hyeri chodziła po terenie szkoły, opierając telefon o ramię,gdy dzwoniła do matki, przeszukując plecak w odnalezieniu zeszytu.
-Hyeri, wampiry nie jedzą ludzi. Piją ich krew. Zapamiętaj to dobrze. "- Odparła jej okrutna mama.
- Tak, tak, wiem, że wampiry nie jedzą ludzi. To był tylko mały błąd, którego nie trzeba podkreślać. - Hyeri przewróciła oczami, mentalnie uderzając się w czoło.
- Chciałam tylko wiedzieć, czy jesteś bezpieczna, czy nie, skoro ostatnio zauważono więcej wampirów. - Teraz głos jej mamy był pełen zmartwień.
- Teraz jestem bezpieczna, więc nie musisz się martwić. - Hyeri uspokoiła swoją zmartwioną matkę, która jest łowcą wampirów, co oznaczało, że była znacznie bardziej nadopiekuńcza nad swoim dzieckiem niż inni rodzice, ponieważ byli bardzo ostrożni i świadomi wampirów (a także dlatego, że Hyeri jest ich jedynym dzieckiem).
-W porządku. Miłego dnia w szkole. Kocham Cię.
-Dzięki mamo. Też cię kocham i odkładam słuchawkę. - Wepchnęła telefon do plecaka, zanim weszła do dużego budynku.
Gdy tylko Hyeri weszła do szkoły, została brutalnie wciągnięta do cichego magazynu, o którym nawet nie wiedziała. Osoba bardzo mocno wepchnęła Hyeri na ziemię, sprawiając, że poczuła ogromny ból na swojej skórze.
- Co się dzieje- Hyeri poczuła nagłe uderzenie w jej policzek, ten, na którym leżała spalona blizna, która wciąż bolała za każdym razem, gdy ją dotykała. Skrzywiła się, próbując chronić twarz dłońmi, ale zamiast tego została kopnięta w brzuch.
Jako samoobrone Hyeri rzuciła się do przodu i uderzyła dłonią o policzek napastnika tak mocno, jak to tylko możliwe. Osoba upadła na ziemię, trzymając jej posiniaczony policzek, gdy jej gniew jeszcze bardziej się pogłębił.
Dwie osoby za nagłym napastnikiem szybko chwyciły Hyeri za ramiona i mocno ją przytrzymały, upewniając się, że nie może się ruszyć. Wykorzystując tę szansę, nieznajomy napastnik uderzył w biedną dziewczynę, która już otrzymała wystarczającą ilość bólu dla swojego ciała.
Kiedy kopnięcia i uderzenia ostygły, Hyeri powoli podniosła wzrok i zobaczyła złośliwą dziewczynę, która tak bardzo pragnęła uwagi Jimina, śmiejąc się z wrażliwości Hyeri.
-Hyeri...nie wiesz, jak bardzo zostałam upokorzona wczoraj.- Jej oczy płonęły czystą nienawiścią.
"-Przykro mi, ale nie jestem tu na randce w ciemno. A skoro miałem spotkać się z Hyeri, żeby napisać na nowo jej esej, dlaczego nie zrobisz tego dla niej, odkąd jesteś jej zastępcą? "
"-A skoro Hyeri tu nie ma, nie ma potrzeby, abym też tu był. Chcę, żebyś skończyła esej przed północą. Nie zapomnij wysłać mi pełnego wypracowania o 12."
Im więcej myślała o tej scenie, jej gniew rósł coraz bardziej. Jej sumienie kazało ignorować swój gniew, ale było już za późno.
Złapała torbę Louisa Vuittona i rzuciła ją w twarz Hyeri, nawet nie dbając o uszkodzenie drogiej torby. Nie dość zadowolona, w kółko uderzała Hyeri obcasami. Niewiele krwi obryzgało ziemię, a białe buty zostały wkrótce poplamione krwią - krwią Hyeri.
-Sunhye, myślę, że posuwasz się za daleko. - Przyjaciele próbowali ją powstrzymać, ale Sunhye odepchnęła ich.
-Nie zatrzymujcie mnie, gówniarze! - Piszczała, odpychając je, sprawiając, że upadły na zimną podłogę.
-Sunhye, pójdziemy do więzienia, jeśli będziesz to kontynuowała!- Jedna z przyjaciółek Sunhye zacisnęła jej ręce, odrywając krwawego obcasa od ręki.
- Nie dbam o to! Mój ojciec wypłaci mi kaucję.- Sunhye uderzyła swoją przyjaciółkę obcasem.
To, co powiedziała Sunhye, było prawdą, ponieważ pochodziła z bardzo bogatej rodziny, która uczyniła ją rozpieszczonym dzieckiem, rzucającym furią, jeśli nie dostała tego, czego chciała. A te napady złości każdego dnia stawały się coraz bardziej gwałtowne.
-...prze...stań...- Pisnęła hyeri, krew spłynęła jej po twarzy, zastępując łzy.
- Co powiedziałaś? Jeśli chcesz zachować swoją tak zwaną ładną buzię, zamknij usta. - Sunhye zacisnęła zęby, rzucając obcasami, w stronę twarzy zakrwawionej dziewczyny.
- Sądzę, że wyszłam trochę za burtę. -Zachichotała, nastawiając się nad przyjaciółmi. bladych jak pusty papier.
°
°
°
Jimin przybył do szkoły i poczuł zapach krwi promieniującej wokół budynku.
"Dlaczego ktoś tak krwawi w szkole? Ktoś został zaatakowany? Czy była strzelanina? Co się dzieje?" Pomyślał, próbując znaleźć źródło zapachu, idąc w kierunku pokoju, z którego pochodził zapach.
Wkrótce znalazł się poza magazynem, gdzie usłyszał krzyki i skomlenie człowieka. Głosy wydawały mu się znajome, a ponieważ nie był w stanie zapanować nad swoją przepełnioną ciekawością, szybko otworzył drzwi, by ujrzeć, jak Sunhye bije dziewczynę, której nie potrafił rozpoznać, przez krew na jej twarzy. Przyjrzał się bliżej i zobaczył znajome kręcone włosy z lekkim odcieniem brązu na końcówkach jej włosów.
Nagle poczuł ogromny ból głowy, jakby ktoś uderzył głową o ścianę. Zamrugał raz czy dwa, próbując skupić się na sytuacji.
"-Jesteś obrzydliwy!-" Usłyszał kobiecy głos w jego głowie.
"-Dlaczego jesteś moim najstarszym synem? Jungkook zostanie królem!-"
"-Tak bardzo Cie nienawidzę! Żałuję, że się urodziłeś! " Teraz ból głowy pogarszał się i czuł, jakby jego głowa została dźgnięta ostrym mieczem.
Nagle znalazł się w swoich wspomnieniach. Zobaczył małego chłopca płaczącego, gdy piękna kobieta krzyczała na niego. Kiedy chłopiec nie przestawał płakać, kobieta uderzyła go. Jednak jego płakanie stało się głośniejsze, a te uderzenia wkrótce stały się zadrapaniami i kopnięciami.
Jimin zmrużył oczy, próbując wydostać się z przerażających wspomnień-wspomnień, które nawiedzały go każdej nocy. Czuł łzy w oczach, gdy poczuł, że jego oddech staję się cięższy.
Nagle, po tym, co wydawało mu się wieczne, wyszedł z wspomnień, żeby zobaczyć, jak dziewczyny wpatrują się w niego. Sunhye obdarzyła go uśmiechem, jakby odniosła zwycięstwo, a jej przyjaciele trzęsą się ze strachu. Jego oczy spoczęły na jęczącej dziewczynie...Hyeri.
Bez żadnego ostrzeżenia poczuł, jak jego ludzka postać rozpływa się w sekundę na widok pobitej Hyeri. Jego kły zaczęły się pojawiać, gdy jego włosy zmieniły kolor na srebrny, a skóra zmieniała się w gładką, bladą powierzchnię.
"Hyeri. Im więcej cię obserwuje, tym więcej wspólnych rzeczy w nas dostrzegam. Jednak nikt nie był mi obecny, gdy pojawiły się nasze 'zwykłe rzeczy'.
Będę tam dla ciebie, więc nie staniesz się potworem takim jak ja..."