~·~
Niall już dobrą godzinę siedział na murku przed budynkiem szkoły. Co chwilę odprowadzał wzrokiem przypadkowe osoby, czekając na tą właściwą. Nie powiedział Ellie, że ma zamiar porozmawiać z Zaynem i ostrzec go. Wiedział, że przyjaciółka wybiłaby mu z głowy ten, według niej szalony, pomysł. A on uległby jej słowom. Dlatego skłamał, że musi zebrać jakieś dodatkowe materiały o Szekspirze na angielski i przez chwilę ukrył się w bibliotece.
Irlandczyk ponownie zerknął na zegarek. Zbliżała się piętnasta, a zajęcia już dawno się skończyły. Jednak drużyna koszykowa nadal miała trening. I z tego, co Niall zdążył wywnioskować, ten trening właśnie się przeciągał. Zeskoczył z murku, otrzepując pośladki z prochu i zawrócił w stronę mieszkania. Jednak wtedy do jego uszu dobiegły wesołe śmiechy, wśród których rozpoznał Zayna.
Zatrzymał się, krzyżując ręce na piersi i wyczekiwał, kiedy domniemany król koszykówki wyjdzie wraz z całą zgrają z budynku szkoły. Nie minęła chwila, a Zayn stał naprzeciwko blondyna, obserwując jego zaciętą minę. Louis i Harry, którzy stanęli po obu stronach swojego przyjaciela, trochę przestraszyli Nialla. Wyglądali, jak ochroniarze Malika. Siłą także przeważali, gdyby mieli we trójkę rzucić się na Irlandczyka.
- Czego chcesz? – zapytał z kpiną w głosie brunet, mierząc wzrokiem chłopaka. – Jeśli myślisz, że pozwolę ci się zbliżyć do mnie, to grubo się mylisz. Wracaj do swojego pedałka, a ode mnie trzymaj się z daleka – powiedział, rozbawiając kumpli swoimi słowami.
W Niallu aż zagotowało się ze złości. Obiecał sobie panować nad sobą, ale kiedy usłyszał, że ktoś obraża jego chłopaka, nie mógł przejść obok tego obojętnie. Z wściekłością wymalowaną na twarzy zbliżył się o krok w stronę Zayna, wyciągając palec w jego kierunku i grożąc mu.
- Słuchaj, ty nadęty idioto. Możesz mnie obrażać do woli, ale nie pozwolę ci obrażać mojego chłopaka. – Malik prychnął pod nosem, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia pomiędzy kumplami. Niall zignorował to, kontynuując. – Czekałem tu tylko po to, aby uświadomić ci, że wiem, co knujesz. Każdy wie, że matematykę masz głęboko w poważaniu i nie interesuje cię, czy będziesz miał dobrą ocenę, bo twoi rodzice i tak zapłacą dyrektorowi odpowiednią sumę, żebyś tu się uczył. Dlatego od razu ostrzegam, jeśli tylko skrzywdzisz Ellie, będziesz miał ze mną do czynienia. I ja nie żartuję, Malik. Zajmij się lepiej tą swoją koszykówką i przynoś dumę szkole – dodał z ironią, mierząc bruneta zaciętym spojrzeniem.
Zayn w pierwszym momencie zaniemówił. Nie wiedział, co odpowiedzieć blondynowi, aby go pogrążyć i upokorzyć przed swoimi kumplami. Do tej pory z łatwością przychodziło mu ubliżanie Irlandczykowi, gdyż ten nigdy nie próbował mu się postawić. Jednak tego dnia determinacja w głosie Horana była dla niego nowością. Kiedy ten obcokrajowiec dołączył do szkoły, wydawał się być zagubiony i niepewny swoich możliwości. A gdy całą szkołę obiegła informacja, że jest gejem, na pewno jego nieśmiałość i ostrożność wzrosła. A jednak Irlandczyk stoi teraz tu, przed szkołą, sam na sam z Malikiem i jego załogą, która na jedno jego skinienie mogłaby stłuc Nialla na kwaśne jabłko.
- Odważny jesteś – powiedział w końcu, kiwając głową z uznaniem. – Nie boisz się, że zaraz oberwiesz od nas? Jesteś przy nas nic niewartym śmieciem. I ty myślisz, że możesz mi coś zrobić? Naprawdę, Horan, naprawdę?
- Wiem, na co mnie stać. I jeśli przyjdzie taka potrzeba, zniszczę cię. – Powiedział pewnie Niall, na chwilę zerkając na Harry'ego i Louisa, którzy wydawali się być zagubieni w obrocie sytuacji. Jeszcze nikt nigdy nie zagroził wprost Zaynowi. A tym bardziej chuderlawy chłopczyk, który jest typem naukowca, nie sportowca. – Znam twój największy sekret i nie wiem, czy nadal byłbyś taki ochoczy do spuszczenia mi manta, jeśli powiedziałbym całej szkole, co lubisz robić w wolnych chwilach. Och, wszyscy byliby uradowani mogąc poznać Zayna Malika od strony, od której go jeszcze nie znali. Nie wiem tylko, jak ty byś na to zareagował. I czy wytrzymałbyś to – dodał, ani na chwilę nie spuszczając wzroku z brązowych tęczówek Malika, tryskających jadem i złością.
- Za dużo naoglądałeś się bajek? – Zayn buchnął niepohamowanym śmiechem, do którego dołączyli jego kumple. – Och, albo może ten twój pedałek nie do końca zadowolił cię poprzedniej nocy?
- Stul dziub! – warknął Niall. Był zaskoczony, że momentalnie poskutkowało. – Albo zamkniesz jadaczkę i będziesz trzymał się z daleka ode mnie i od moich przyjaciół, albo naprawdę gorzko tego pożałujesz. Myśl sobie, co tylko chcesz. Gej, to też człowiek i istota myśląca, która może mieć nawet większą władzę, niż ty – dodał, zawracając.
Gdy tylko stanął plecami do Zayna, otworzył szeroko oczy, wypuszczając po cichu powietrze z ust. Nie sądził, że będzie miał na tyle odwagi, aby stawić się Malikowi. Ale znał jeden jego sekret, o którym wiedziała jeszcze jedna osoba poza nimi dwoma. Niall dałby sobie głowę uciąć, że Zayn za wszelką cenę nie chciałby ujawnienia tej tajemnicy.
- Wal się, niedopieprzony pedale! – zawołał głośno Zayn, a jego kumple zarechotali razem z nim.
Niall nie fatygował się, aby komentować jego zachowanie. Uniósł tylko dłoń nad głowę, wystawiając mu środkowy palec i skręcił we właściwą ulicę, idąc do domu z mocno bijącym sercem i drżącymi nogami.
Naprawdę udało mu się. Naprawdę zaczynał wierzyć, że może mieć Zayna w garści. Szczególnie, kiedy ten odważy się wykorzystać Ellie. Miał tylko nadzieję, że nie będzie musiał wszczynać żadnych konfliktów z osobą, która, bądź co bądź, nadal miała nad nim przewagę siłową, i za którą z pewnością stanie cała szkoła.
~·~
CZYTASZ
ᴛᴀᴋᴇ ᴛʜᴇ ʀɪsᴋ ✓
FanfictionOpis: Niall i Zayn to zażarci wrogowie, odkąd oboje podjęli naukę w tym samym collage'u w Bradford. Zaciętość obojga doprowadza ich do wizyty u dyrektora, który chce pogodzić odwiecznie skłóconych chłopców. Postawia im ultimatum: zawiesi ich w prawa...