~·~
- Cześć, Tommo! – Roześmiany Zayn poklepał przyjaciela po ramieniu, uśmiechając się do Eleanor, która przytulała się do Louisa. Na sobotnim spotkaniu oboje oświadczyli, że są zaręczeni. Wszystkich zaskoczyła ta decyzja, ale każdy widział, że kochali się i byli szczęśliwi. Nic więc nie stało im na przeszkodzie. – Jesteście tacy słodcy. Aż porzygać się można.
- Zayn! – Louis szturchnął przyjaciela łokciem w brzuch, na co ten wydał z siebie zduszony jęk. – Idź lepiej pomęcz Harry'ego i Cher, a nas zostaw w spokoju.
- Wiesz? Lepiej nie. Jeszcze źle napiszę egzaminy i wyleją mnie. Nie chciałbyś tego, co?
Louis odciął się jakąś ripostą, ale słowa przyjaciela nie dotarły już do uszu Zayna. W tym samym momencie doszedł osobę, na którą czekał parę tygodni, nie mając od niej żadnego znaku życia. I w mgnieniu oka farbowana czupryna Nialla zniknęła gdzieś w tłumie. Zayn bez zastanowienia pobiegł w tamtym kierunku, ignorując wołania przyjaciela. Pech chciał, że Niall jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął.
Dopiero po egzaminie, kiedy Zayn czekał na Harry'ego i Louisa, dostrzegł Nialla, wychodzącego z budynku szkoły. Zmienił się. Zayn dopiero teraz to dostrzegł. Wychudł, wyglądał na przygnębionego i chociaż się uśmiechał na ustach, jego oczy ukazywały cierpienie, które niemal zwiększyło się, kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały.
- Możemy pogadać? – zapytał Zayn. Starał się przybrać minę, pod której wpływem Niall ulegnie. Nie udało mu się to, gdyż Niall bez słowa wyminął go, nie obdarzając nawet pogardliwym spojrzeniem. Zayn w ostatniej chwili chwycił go za nadgarstek, przyciągając ku sobie. – Porozmawiasz ze mną? Proszę cię...
- Czego ty jeszcze chcesz ode mnie? – zapytał Niall, patrząc na krawat Zayna, byleby nie spojrzeć mu w oczy. – Ostatnim razem dostatecznie dałeś mi do wiadomości, że nic dla ciebie nie znaczę. Co, teraz może mi powiesz, że chciałbyś przepieprzyć się ostatni raz?
- Zależy mi, Niall – odpowiedział Zayn, ignorując bolesne słowa, jakie wypowiadał chłopak.
Niall w końcu spojrzał w jego oczy, próbując doszukać się w nich kłamstwa. Nie potrafił tak po prostu uwierzyć, że Zayn go kochał. To nie mogła być prawda. W Irlandii wiele myślał nad swoim życiem i obiecał sobie, ze już nigdy nie da się podejść tak, jak na to pozwolił Zaynowi.
- Odpuść już sobie. Nie wierzę ci.
- Naprawdę cię kocham, Niall, zrozum to – powiedział rozpaczliwie mulat, ujmując dłoń Nialla.
Teraz nie przejmował się tym, że wszyscy wokoło patrzą na nich. Nie liczyli się inni. Niall wrócił i to była ostatnia okazja, żeby spróbować wszystko naprawić.
- Przestań kłamać. – Niall prychnął, wyrywając swoją dłoń.
- Jak mam ci to udowodnić?
- Niczego nie musisz mi udowadniać. Wiem swoje... Nie oszukasz mnie wię... - urwał, czując napierające usta na swoich wargach.
Niall spodziewałby się wszystkiego. Jednak nie tego, że Zayn zbierze się na taką odwagę, aby pocałować jego – Nialla Horana, homoseksualistę, któremu tak uprzykrzał życie przez ostatnie miesiące. Ale Irlandczyk nie potrafił walczyć długo ze sobą. Choć jak bardzo się oszukiwał, nie potrafił wymazać ze wspomnień tych chwil, które spędził z Zaynem na obozie. Zakochał się w nim po uszy i cierpiał, nie widząc go przez ostatnie tygodnie. Dlatego teraz bez żadnego oporu oddał pocałunek.
- Teraz mi wierzysz? – zapytał Zayn, kiedy przerwał pocałunek. Oparł czoło o czoło Nialla, patrząc w jego błękitne tęczówki .
- Znów chcesz mnie wykorzystać? – jęknął Niall, gwałtownie się odsuwając. – To, że mnie pocałowałeś jeszcze niczego nie oznacza. Mam nadzieję, że to było nasze ostatnie spotkanie.
Niall odwrócił się napięcie, odchodząc. Tylko on wiedział, jak wiele go to kosztowało. Resztkami sił powstrzymał się, aby nie rzucić się w objęcia Zayna i szeptać, że on wciąż go kocha i że zależy mu na nim jak na nikim innym. Ale było już za późno.
Zayn patrzył na plecy oddalającego się chłopaka, czując coraz większe rozdarcie. Nie mógł go teraz stracić. Nie po tym wszystkim. Niewiele myśląc nabrał głęboko do płuc powietrza, krzycząc tak, aby usłyszał go Niall:
- Kocham cię!
Wtedy stało się coś dziwnego. Niall nagle zatrzymał się, a wszyscy wokoło obejrzeli się na nich. Zayn ignorował szepty, wśród których przewijało się jego imię. Liczyło się to, że Niall zatrzymał się. To musiał być dobry znak.
- Kocham cię, Niall! Nigdy nikomu nie powiedziałem tego, jesteś pierwszą osobą – ciągnął, wciąż patrząc w plecy chłopaka, który nie odwrócił się, tylko spuścił głowę. – Nigdy nikomu tego nie mówiłem, bo nigdy nikogo tak naprawdę nie kochałem. Bo nigdy nie byłem zakochany. Bo nigdy nie spotkałem na swojej drodze kogoś takiego jak ty, Niall. – Zrobił kilka kroków w przód, zatrzymując się niecałe dwa metry od Nialla. – Chciałem twojego dobra. Chciałem, żebyś wrócił do Liama i o niczym nie mówił mu, tylko dalej był szczęśliwy. Ale teraz wiem, że ty byś tak nie potrafił. Chrzanić Harry'ego, który zawsze dużo gada. – W tym momencie posłał krótkie spojrzenie swojemu przyjacielowi, który posłał mu całusa w powietrzu. Zayn zaśmiał się, co sprawiło, że Niall obejrzał się przez ramię z nieodgadnionym wyrazem twarzy. – Naprawdę cię kocham, Niall i wiedz, że jeśli teraz odejdziesz, odejdę i ja. Polecę za tobą nawet do Irlandii, będę sterczał pod twoim domem i czekał, aż mi wybaczysz – wymieniał, robiąc kolejne kroki, aby zmniejszyć dystans pomiędzy nimi. – Nawet, gdybym miał tam umrzeć z wycieńczenia organizmu, to wiedziałbym, ze było warto, bo walczyłem do samego końca.
- Głupi jesteś – rzucił Niall, prychając pod nosem.
- Wiem, bo o mało cię nie straciłem. – Zayn objął Nialla w talii, przyciągając go ku sobie. – I naprawdę nigdy nie wybaczyłbym sobie, gdyby to miało zdarzyć się drugi raz. Bo cię kocham.
- Ja ciebie jeszcze bardziej – wyszeptał Niall, powodując uśmiech na twarzach ich obojgu.
Nachylił się bardziej, aby móc pocałować Zayna, a kiedy w końcu ich usta się złączyły, oboje usłyszeli ciche pomruki wyrażające obrzydzenie i zdziwienie zarazem. Ale nie przejmowali się nimi. Najważniejsze było to, że w końcu wyjaśnili nieporozumienia i mogli zacząć wszystko od nowa, razem.
~·~
Koniec.
CZYTASZ
ᴛᴀᴋᴇ ᴛʜᴇ ʀɪsᴋ ✓
FanfictionOpis: Niall i Zayn to zażarci wrogowie, odkąd oboje podjęli naukę w tym samym collage'u w Bradford. Zaciętość obojga doprowadza ich do wizyty u dyrektora, który chce pogodzić odwiecznie skłóconych chłopców. Postawia im ultimatum: zawiesi ich w prawa...