Rozdział 10

621 56 0
                                    

~·~

  Zayn wydawał się posłuchać Nialla. Przez resztę dnia nie szukał żadnych zaczepek, ani nie podejmował tematów do rozmów. Irlandczyka niesamowicie to cieszyło. Oszczędzał sobie w ten sposób cierpienia i wewnętrznego rozdarcia, które pojawiały się zawsze wtedy, gdy Malik był blisko. Niall nie szukał z nim kontaktu, nie rozumiał zatem, dlaczego nagle brunet go poszukuje.

  Kolejnego ranka pożałował, że nie zamknął drzwi łazienki na zamek. Poszedł umyć zęby zaraz po obudzeniu, gdyż poprzedniego dnia był tak wykończony, że zasnął niemal zaraz po przyjściu do pokoju. I właśnie wtedy do małego i ciasnego pomieszczenia wszedł Zayn, w zupełności odcinając mu drogę ucieczki.

  - Albo ze mną porozmawiasz albo nie pójdziemy na poranny spacer z całą grupą, spóźnimy się na śniadanie, nie zdążymy przemyć jadalni, odpuścimy lekcję śpiewu, a to wszystko sprowadza się do tego, że tylko ty poczujesz się winny, bo ja to wszystko mam głęboko w dupie.

  Niall wypluł z ust pastę do zębów, prędko przepłukując buzię. Chciał jak najszybciej ochrzanić Zayna za to, że bezczelnie wszedł, kiedy akurat on korzystał z łazienki. Na dodatek był w samych spodenkach od pidżamy. W nocy, kiedy się przebudził, zrobiło mu się strasznie gorąco, dlatego zdjął koszulkę. Wyprostował się pewnie, marszcząc gniewnie brwi.

  - Co, może znów chcesz pożartować z Liama, hm? – zapytał z przekąsem, ocierając twarz ręcznikiem, który wziął z szafki obok umywalki. – Odpuść już sobie Malik. Mam cię szczerze dość! Nie wiem, jak mam ci to dobitniej powiedzieć, żebyś ty w końcu...

  Niall zamknął usta, kiedy został brutalnie przyciągnięty przez Zayna, powodując, że zatrzymał się na klatce piersiowej Malika. Zaparł się rękoma na torsie bruneta, odchylając głowę na bezpieczną odległość. Nie uśmiechało mu się ponownie okazać słabości wobec współlokatora. A wszystko wskazywało na to, że Zayn nie prędko zrezygnuje z gnębienia go i wykorzystywania faktu, że jest homoseksualny.

  - Zayn... - wyszeptał słabo Irlandczyk, nie mogąc opanować zdenerwowania.

  Zayn nie odezwał się. Powoli zmniejszył dystans pomiędzy nimi. Był świadom swojej przewagi nad chłopakiem i był z tego faktu niesamowicie dumny. Skoro nie mógł mieć stada długonogich blondynek, jak to Niall ujął, będzie miał jego we własnej osobie. Kiedy ich usta prawie się zetknęły, zauważył, że Niall opuścił powieki, w zupełności poddając się jego dotykowi. Wtedy był już pewien, że nie jest obojętny dla blondyna i zamierzał to wykorzystać. Jednak jeszcze nie teraz.

  - Chcesz mnie pocałować. Widzę to – rzekł równie cicho.

  Te słowa zadziałały na Nialla jak kubeł zimnej wody. Odepchnął pewnie Malika, opuszkami palców sunąc ostrożnie po brodzie.

  - To tylko potwierdza, jak bardzo puszczalski jesteś, Malik – warknął. - Ale ode mnie masz trzymać się z daleka, powiedziałem ci już.

  - A czy twój chłoptaś byłby zadowolony, gdyby dowiedział się przypadkowo, że prawie całowałeś się ze mną? – zapytał Zayn, uśmiechając się triumfalnie.

  Chociaż wiedział, że Niall może mu zaszkodzić, to jednak nie przywiązywał do tego większej uwagi. Miał bardzo prosty plan – wyciągnąć od Nialla, jakim cudem dowiedział się o jego związku z Harrym, a następie zniszczyć dowody, jakie chłopak posiadał - który powoli zaczynał wcielać w życie. Szantaż za szantaż. A przy tym odrobina zabawy jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

  - Nie zrobiłbyś tego, Liam nie uwierzyłby ci – odparł pewnie blondyn, krzyżując ręce na torsie. Omiótł spojrzeniem posturę Zayna. Spojrzał mu w oczy, unosząc prawą brew do góry. Uśmiechnął się szeroko. –Och, proszę cię, gdyby do czegokolwiek kiedyś doszło, wtedy on by ci nie podarował tego, że rzuciłeś się na mnie. Na pewno poszedłby do szkoły i przy wszystkich powiedział, za co dokładnie cię nienawidzi, a wtedy twój biseksualizm wyszedłby na jaw. I nawet gdyby miał mnie przez to znienawidzić, to... on kocha mnie i wiem, że byłby w stanie wybaczyć mi takie... coś. Nie umiem tego inaczej nazwać.

  - Lubisz się ze mną droczyć, prawda? – Zayn czuł lekkie podenerwowanie. Sądził, że ma Nialla w garści, jednak zapomniał, że nie tak łatwo jest go pogrążyć.

  Przypomniał sobie sytuację, kiedy bili się w szatni chłopców przed treningiem. Wtedy podjął najbardziej ryzykowny czyn, jaki tylko mógł i prosił w duchu, aby Harry niczego nie spieprzył. Kędzierzawy chłopiec nie ma tyle pewności siebie, jak Zayn, i brunet dobrze wiedział, że nie ma tendencji do kłamstw. Po prostu nie umiał, dlatego odpowiadał wymijająco.

  - Mam dość tej rozmowy. Powiesz mi, czego ty chcesz ode mnie? Chciałbym pójść na spacer, a nie siedzieć ciągle w pensjonacie czy na plaży. – Powiedział zmęczonym tonem Niall, opuszczając dłonie wzdłuż tułowia.

  - Praca zajmuje nam dużo więcej czasy jeśli robimy wszystko osobno... Zaś jeśli robimy coś razem to kłócimy się i ani trochę nie wychodzi nam to na dobre. Pomyślałem... - Zawahał się na krótką chwilę. – Może.. zawarlibyśmy taki pakt na te kilkanaście dni i spróbowali się jakoś dogadać? Naprawdę nie chcę przesiadywać w kuchni więcej, niż jest to konieczne.

  Niall dłuższą chwilę milczał, kiedy usłyszał propozycję swojego... Wroga. No właśnie, przecież oni się nienawidzili, niemalże krzywdzili nawzajem. Irlandczyk od razu wspomniał sytuację, kiedy Malik perfidnie wykorzystał Ellie. Wiedział, że był przyczyną tego zachowania. Przecież Malikowi zależało tylko na tym, aby go mocno wkurzyć i udało mu się to. Tego dnia, kiedy dowiedział się od Ellie o całym zajściu, miał ochotę rozszarpać Zayna na strzępy i cieszył się, że na oczach wszystkich niejednokrotnie go uderzył. A teraz Malik stoi przed nim, proponując mu dwutygodniową przyjaźń? Byleby tylko mieć więcej czasu dla siebie? Niall nie mógł w to uwierzyć.

  - Żartujesz sobie?

  - Nie, Niall, nie żartuję.

  - Nie pomyślałeś o tym, że na tym obozie jest kilkadziesiąt innych osób z naszej szkoły, którzy na pewno będą plotkować o tym, że wielki Zayn Malik nagle zaprzyjaźnił się z gejem, z którego tak lubi drwić na szkolnych korytarzach?

  - Wtedy powiemy, że tylko i wyłącznie chcieliśmy uniknąć kazań od Montero czy starego Harrisa, mieć więcej czasu na swoje sprawy, a na koniec ja powiem, jakim jesteś idiotą, a ty nazwiesz mnie sukinsynem i będziemy kwita.

  Niall mimowolnie zachichotał na jego słowa. Tym bardziej spodobało mu się, że nazwał siebie tak, jak naprawdę Niall określiłby jego wybujałe ego. Szybko przeanalizował w głowie wszystkie plusy i minusy ich umowy. Stwierdził, że to naprawdę nie może być głupi pomysł.

  - Zgoda – odparł, uśmiechając się jednocześnie z Zaynem.

  W duchu miał nadzieję, że nie pożałuje tego.

~·~

ᴛᴀᴋᴇ ᴛʜᴇ ʀɪsᴋ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz