Rozdział 6

572 63 3
                                    

~·~


  Chłopcy dobre piętnaście minut siedzieli w gabinecie dyrektora. Potulnie wysłuchiwali wszystkiego, co miał im do powiedzenia pan Harris. Niall dopiero po przekroczeniu progu gabinetu dyrektora zrozumiał, że wpadł po uszy w kłopoty. Bójka mogła przekreślić jego opinię wśród nauczycieli. Nie lubił podlizywać się wykładowcom, ale nie chciał też, aby widzieli w nim chuligana, którym w rzeczywistości nie był.

  - Wiecie, że czeka was kara? – zapytał ostrym tonem, lustrując wzrokiem dwójkę uczniów. – Pan Montero organizuje dwutygodniowy obóz muzyczny początkiem maja. Wyjazd jest już trzydziestego kwietnia, w przyszły poniedziałek. Sądzę, że przydadzą mu się dwaj uczniowie, którzy mają na tyle energii, żeby móc pomagać w kuchni. Wycieczka jest sponsorowana przez szkołę, także nie musicie martwić się o wydatki – dodał ze satysfakcją pan Harris.

  Jak co roku ich collage w pierwszych tygodniach maja miał dużo wolnego, a także ten czas poświęcano na zabawy na cześć założycieli i sponsorów szkoły. Dni wolne wcale nie kolidują z nauką i uczniowie są na bieżąco z materiałem. Tym bardziej chętnie uczestniczą w różnych uroczystościach i zabawach, organizowanych w ich szkole. W tym roku panu Montero udało się załatwić z dyrektorem zgodę na przeznaczenie funduszy szkoły na osób muzyczny, na który było sporo chętnych.

  - Po moim trupie! – krzyknął Zayn, krzyżując dłonie na piersi. – Nie zmusi mnie pan do mycia garów. Szczególnie z tym... z Horanem.

  - W takim razie będę musiał zawiesić w prawach ucznia, obydwóch.

  - Nie! – pisnął cicho Niall, spoglądając błagalnym wzrokiem na niewzruszonego Zayna. – Panie dyrektorze, nie mogę sam odpracować swojej kary?

  - Siedzicie w tym oboje. Albo pojedziecie tam razem, albo oboje zostajecie zawieszeni. A teraz możecie wracać do domów. Macie czas do jutra na zastanowienie się.

  - Ale... - Niall próbował coś powiedzieć, ale pod surowym spojrzeniem dyrektora zamilkł.

  Opuścił gabinet pana Harrisa zaraz po Zaynie. Wściekł się, że brunet miał wszystko gdzieś. Może dla niego nie liczyła się tak bardzo nauka, jak dla Nialla. Irlandczyk jednak sądził, że Malik ma trochę serca i zgodzi się na ten głupi obóz.

  - Zayn! Zaczekaj! – zawołał blondyn, podejmując ostatnią próbę.

  - Czego chcesz? – zapytał zmęczonym tonem.

  Odwrócił się przodem do Nialla, obserwując jego posiniałą twarz. Był zadowolony z efektów. Dopiął swojego nawet bardziej, niż jego plan przewidywał. Uśmiechnął się triumfalnie w kierunku blondyna.

  - Wiem, że nie zależy ci na tym obozie... ja też nie mam na niego najmniejszej ochoty. Ale proszę cię, zgódź się na to.

  - Masz racje... Nie zależy mi na tym obozie – odparł, odwracając się z zamiarem odejścia.

  Niall automatycznie chwycił chłopaka za nadgarstek, powstrzymując go przed odejściem. Zayn powoli odwrócił się w jego kierunku, patrząc na dłoń Horana, a później prosto w jego oczy. Wyrwał nadgarstek spod jego uścisku, krzyżując ręce na piersi.

  - Mam tego dość! – zawołał Niall, łapiąc się za włosy. Wplótł palce w farbowane kosmyki czując, że złość znów go ogarnia. – Jesteś egoistą! Myślisz tylko o tym, co jest dla ciebie dobre. Nie liczysz się z uczuciami innych!

  - Chcesz znów oberwać? – warknął Malik, chwytając blondyna za bluzę. Przyciągnął go ku sobie, przygotowując pięść do ataku. – Nie będę delikatny.

  - Przywal mi - odparł pewnie Niall, zaskakując totalnie mulata. Blondyn roześmiał się z kpiną, kręcąc głową z niedowierzaniem. – Odważny jesteś. Przyznać otwarcie, że z Harrym łączy cię coś więcej niż przyjaźń. Ale nie pomyślałeś, że ten pedałek, którego tak nie cierpisz, może mieć dowody twojego „zabawnego żartu".

  Zayn przez chwilę poczuł, jakby tracił grunt pod nogami. Nie spodziewał się takiego ataku ze strony swojego wroga. Nie wierzył, że blondyn mógłby mieć jakikolwiek dowód na jego stosunki z Harrym. A raczej spodziewał się, ale za wszelką cenę nie chciał uwierzyć. Zawsze można by się wszystkiego wyprzeć. Ale jeśli Horan miałby mieć niezbite dowody, chociażby głupie zdjęcie, to pogrążyłby nie tylko siebie, ale także Stylesa. Obiecywał kędzierzawemu chłopcu, że świat nigdy nie dowie się o nich. A Zayn strzegł tej tajemnicy jak oka w głowie.

  - Nie odważyłbyś się – powiedział Malik, puszczając ubranie chłopaka.

  - Widzisz do czego jestem zdolny. Tylko wydaje ci się, że jestem tchórzliwy i uciekam przed kłopotami – prychnął, widząc, że jego pewność siebie niemal zabija Malika. – Mamy podobne charaktery, Zayn. To nie wróży nic dobrego. Ale to ty wybierzesz, czy przekroczymy granicę prawdziwej wojny, czy pojedziemy na ten pieprzony obóz, odbębnimy karę za bójkę, a po tych dwóch tygodniach będziemy się zachowywać jak dawniej. Ty będziesz nadal mógł trzymać swój związek w tajemnicy, a ja zapomnę, że słyszałem jakąkolwiek waszą rozmowę i widziałem, jak go całujesz.

  Brunet otworzył szerzej oczy ze zdziwienia, zastanawiając się, kiedy mógł popełnić ten błąd. Zdarzyło mu się nie jeden raz pocałować w szkole Harry'ego. Czasem nie mógł wytrzymać braku bliskości Stylesa. Miał wtedy wrażenie, że kędzierzawy chłopiec owinął go sobie wokół palca. Jednakże zawsze idealnie się kryli, nikt nie mógł wiedzieć, co ich łączy.

  Zayn przyjrzał się Niallowi. Pewność siebie, jaką posiadał chłopak stanowiła dla niego wyzwanie. Pomyślał, że ten obóz nie może być aż takim strasznie złym pomysłem. Dwa tygodnie wolnego od szkoły, wieczorki przy ognisku i poznanie nowych osób – uśmiechało mu się to. Na dodatek Niall, który pokazał mu się z zupełnie innej strony. Zawsze widział w Irlandczyku nieśmiałą osobę. Nie sądził, że potrafi być taki zawzięty. Ciekaw był, jaki jest naprawdę chłopiec o dwóch twarzach.

~·~

ᴛᴀᴋᴇ ᴛʜᴇ ʀɪsᴋ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz