Rozdział 13

552 53 0
                                    

~·~

  - No witaj... – Przeciągły i jak zwykle lekko zachrypnięty głos Stylesa rozbrzmiał po drugiej stronie słuchawki. Brzmiał kokieteryjnie, co niesamowicie rozbawiło Zayna. Osunął się po ścianie budynku pensjonatu. Poszedł na tyły, wiedząc, że nikt nie będzie mu przeszkadzał w rozmowie. Wzniósł wzrok ku niebu. – Tęskniłem już za twoim głosem.

  - Mamy go. – Powiedział brunet, nie zważając na słowa przyjaciela.

  Harry zachichotał po drugiej stronie.

  - Nie wyspałeś się, czy co? O czym ty do mnie mówisz? – zapytał miękko.

  - Horan naprawdę miał dowód na to, że jesteśmy tak jakby razem – wyjaśnił mu powoli, ostrożnie dobierając słowa.

  Styles sapnął cicho. Brunet spodziewał się takiej reakcji. Gdyby prawda miała wyjść na jaw, to nie on miałby tutaj najbardziej pod górkę, tylko właśnie Harry. Zayn był silny, potrafiłby znieść krytykę, poniżenia. Także sytuację w domu na pewno zniósłby powoli. Ale nie jego przyjaciel. Czuł się zatem szczególnie zobowiązany wobec Harry'ego. To on wciągnął go w to wszystko. Jako pierwszy posunął się do niewinnego pocałunku, który rozpoczął wszystko. To on pokazał Stylesowi, że życie nie ogranicza się do tego, co przekazali mu rodzice. A kędzierzawy chłopiec wychowywał się wśród zagorzałych katolików. Gdyby kiedykolwiek jego mama miała usłyszeć, że Harry całuje się z innym chłopakiem, co więcej, uprawiają seks, z pewnością kazałaby mu spakować rzeczy i wynosić się, gdzie pieprz rośnie. Wstydziliby się go. Nie przyznaliby się do niego.

Zayn nie mógł do tego dopuścić. Już i tak mieli za złe, że zadaje się z Zaynem i Louisem, ale przymknęli na to oko. Zwyczajnie nie mógł pozwolić na pogorszenie się sytuacji.

  - I co...? – Cichy i drżący głos w końcu wydobył się z ust jego przyjaciela, powodując dreszcze na karku bruneta. Zayn szybko potarł to miejsce.

  - Widzisz, Harry... Postanowiłem działać tak, jak ustalaliśmy. Skoro padły takie oskarżenia z jego strony, mogłem śmiało zacząć mieszać mu w głowie. Wiesz, że ma chłopaka, Liama, tak? – Harry przytaknął cichym pomrukiem. – On jest bardzo lojalny wobec niego i gdy tylko pocałowałem go raz czy dwa, odezwały się w nim wyrzuty sumienia.

  Zayn zamilkł na chwilę, patrząc tępym wzrokiem na drzewa, uginające się pod wpływem wiatru. Westchnął, kiedy Harry poprosił go niemal szeptem, aby kontynuował.

  - Słyszałem jego rozmowę chwilę temu. I naprawdę czuje wyrzuty sumienia z tego powodu. No wiesz... dlatego, że mnie pocałował. Potem powiedział mi otwarcie, że mnie przejrzał, że wie, dlaczego się tak zachowuję. Pokazał mi filmik, gdzie... całowaliśmy się.

  - Oh. – Wyrwało się Harry'emu.

  - Tak... - Zayn skinął głową, choć jego przyjaciel nie mógł tego dostrzec. – Wtedy po jednym z treningów za szkołą... Ugh, było gorąco. – Skomentował Zayn, uśmiechając się szeroko.

  - Jak możesz teraz o tym myśleć? – zapytał z niedowierzaniem Harry, co jeszcze bardziej go rozbawiło.

  - Kazał mi usunąć to nagranie, rozumiesz? Tak wyprowadziło go z równowagi moje podrywanie, że chciał się mnie pozbyć.

  - Jesteśmy bezpieczni? – zapytał z nadzieją, a Zayn mruknął na znak zgody. Wtedy Styles głośno wypuścił powietrze z ust. – Jak dobrze. Bałem się, że coś pójdzie nie tak.

  Zayn uśmiechnął się, wstając. Rozejrzał się wokoło, upewniając, czy aby na pewno nikt go nie obserwował. Otrzepał wolną dłonią pupę z prochu, ruszając przed pensjonat.

  - Powiedz mi, Harry. Pamiętasz, co ci kiedyś mówiłem? O czym kazałem ci nie zapominać?

  - Że nigdy nie pozwolisz, aby coś mi się stało? – zapytał cicho Harry.

  - Dokładnie. – Przytaknął Zayn. – Znamy się od dziecka. Jesteśmy jak bracia z tym wyjątkiem, że łączy nas coś skomplikowanego. I znam twojego ojca. Wiem, że nie byłbym mile widziany w domu wśród twoich rodziców.

  - Nie mieszkałbym już w nim. – Zauważył Harry ze smutkiem. Szybko jednak odpędził od siebie te myśli. – Mam taką straszną ochotę pocałować cię teraz i po prostu się przytulić.

  - Harry, proszę... - jęknął błagalnie Zayn. – Bo jeszcze zmusisz mnie do pójścia do toalety i zrobienia sobie dobrze... - Styles zaśmiał się głośno po drugiej stronie. – A to byłoby kompromitujące...

  - Mów dalej – poprosił Harry, znów śmiejąc się radośnie.

  - Nie, Harry! – Zaprotestował otwarcie, uśmiechając się szeroko. – Widzimy się za tydzień, a wtedy... - Kąciki jego ust powędrowały jeszcze wyżej, kiedy usłyszał cichy pomruk po drugiej stronie. – Na razie, Kudłaty.

  - Nie nazywaj mnie tak, lalusiu! – Warknął Styles, ciągle chichocząc.

  - Naprawdę kończę. Do zobaczenia, Kudłaty.

~·~

ᴛᴀᴋᴇ ᴛʜᴇ ʀɪsᴋ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz