~·~
Poranek kolejnego dnia zapowiadał się przyjemnie. Zajęcia śpiewu, w których chłopcy tak bardzo nie lubili uczestniczyć, wyjątkowo szybko i miło im minęły. Chociaż siedzieli po przeciwnych stronach sali, czuli wewnątrz rozpierającą ich energię. Być może dlatego, że coś, co miało być dla nich karą, mogło okazać się wspaniale spędzonym czasem i zapoznaniem bliżej z niektórymi osobami z collage'u? A być może dlatego, że oboje już męczyli się w pojedynkę sprzątając kuchnię.
Chociaż Zayn i Niall mieli trzymać się razem tylko w czasie sprzątania, nawet po odpracowaniu kary lubili pójść gdzieś razem i żartować z bliżej nieokreślonych rzeczy. Czas wolny pomiędzy zajęciami głównie spędzali razem, czasem dołączali do jakiejś grupki, gdzie Zayn był z pewnością mile widziany. W końcu okazja, gdzie najbardziej pożądana osoba w szkole będzie rozmawiała z tobą bez zbędnych zaczepek czy ironii naprawdę była rzadkością.
Dni do piątku wydawały się upływać w mgnieniu oka. Każdy z pięćdziesięcioosobowej grupki z upragnieniem czekał na weekend. I chociaż wiedzieli, że to kieruje ich do szybszego powrotu do codzienności, nie mogli się już doczekać wieczornych ognisk, na które pogoda na szczęście im pozwalała. Pan Montero obiecał, że w soboty i niedziele popołudnia mają wolne i mogą jechać do pobliskiego centrum na zakupy, do kawiarni, czy po prostu pospacerować i poznać tamtejsze rejony.
Zayn i Niall właśnie skończyli popołudniową pracę i wspólnie udali się do swojego pokoju, gdzie zamierzali odpocząć chwilę, a później udać się do centrum, żeby kupić parę napojów energetyzujących, swoich ulubionych. Zayn uprzejmie przepuścił Nialla, zatrzaskując za nimi drzwi. Obserwował, jak blondyn z głośnym jękiem opada na łóżko.
- Mam dość! – zawołał, rozkładając ręce na boki. Przymknął powieki, nie obserwując dłużej białego sufitu. – Pociesza mnie tylko myśl, że Montero zgodził się na imprezkę na plaży – dodał podekscytowany, podpierając się na łokciach. Chciał odszukać wzrokiem Zayna.
Brunet właśnie siadał na swoim łóżku, opierając się o ścianę. Zaczął bawić się czymś na telefonie, uśmiechając na słowa jego rówieśnika.
- Zaczynam go lubić. I może nawet muzykę potraktuję inaczej – roześmiał się pod nosem.
Właśnie wspomniał dzisiejszą pochwałę z porannych zajęć. Pan Montero wyznaczył go do zaśpiewania utworu, który ćwiczyli przez całe pięć dni i nauczycielowi wyjątkowo przypadł do gustu głos chłopaka. Był zaskoczony, że w Maliku drzemie taki talent i nakazał mu, aby go w żaden sposób nie zmarnował.
- Powinieneś. Pan Montero ma rację, potrafisz śpiewać, choć o tym nie wiesz.
Zayn uniósł z zainteresowaniem głowę, lustrując wzrokiem delikatne rysy twarzy Nialla. Szczery uśmiech, który gościł na wąskich ustach jego współlokatora spodobał mu się. Czuł się doceniony nie tylko przez swojego nauczyciela, nie tylko przez całą grupę, z którą miał zajęcia, ale także przez kogoś takiego jak Horan.
Zayn skinieniem głowy poprosił, aby Niall przysiadł obok niego. Horan niepewnie zajął miejsce przy brunecie, oczekując dalszego rozwoju wydarzeń. Wiedział, że właśnie porywa się na głęboką wodę, a przebywanie blisko Zayna może skończyć się źle. Dla ścisłości, bardzo źle. A jednak zaryzykował.
- Naprawdę cię lubię – szepnął cicho Zayn, opierając głowę o ścianę za nim. Przechylił ją na bok, aby móc idealnie widzieć twarz swojego towarzysza. – Myślałem, że jesteś tacy jak wszyscy, ale ty... jesteś inny.
- Nie rozumiem – odparł niepewnie Niall, przełykając ślinę.
Poczuł gulę w gardle, która przeszkadzała mu w spokojnym i równomiernym oddychaniu. Jego dłonie zaczęły się pocić. W końcu niecodziennie mógł słyszeć od osoby, która uprzykrza mu życie, że tak naprawdę jest przez nią lubiany. Był zaskoczony, choć w środku cieszył się z tego powodu. Miał nadzieję, że to nie tylko puste słowa i ta mała więź, która nawiązała się pomiędzy nimi przez ostatnie kilkadziesiąt godzin, będzie tego potwierdzeniem. Westchnął, kiedy nie doczekał się odpowiedzi ze strony Malika.
CZYTASZ
ᴛᴀᴋᴇ ᴛʜᴇ ʀɪsᴋ ✓
FanfictionOpis: Niall i Zayn to zażarci wrogowie, odkąd oboje podjęli naukę w tym samym collage'u w Bradford. Zaciętość obojga doprowadza ich do wizyty u dyrektora, który chce pogodzić odwiecznie skłóconych chłopców. Postawia im ultimatum: zawiesi ich w prawa...