~·~
Zbliżała się trzynasta piętnaście. Ellie od dwóch godzin czekała w bibliotece na Zayna. Miał tego dnia więcej zajęć w planie, dlatego poświęciła się i nie wracała do domu. Chociaż do Clayton były niecałe dwa kilometry, wolała poświęcić się i poczekać na swojego ucznia. Przed spotkaniem bardzo się stresowała. Nadal podobał się jej Zayn, a możliwość uczenia go była dla niej, jak wygrany los na loterii. Chciała się sprawdzić i pokazać Malikowi, że nie jest tylko szarą myszką, za którą zapewne ją odbierał.Zayn stawił się punktualnie. Nie planował tego, myślał nawet o klasycznym spóźnieniu. Ale Louis zmył się razem z Eleanor do kina, a Harry'ego nie było tego dnia w szkole. A skoro tej dwójki nie było, nie miał czego szukać na korytarzach collage'u. Już przy wejściu dostrzegł Ellie, siedzącą na drugim końcu biblioteki. Pochylała się nad jakąś lekturą, co wywnioskował po ciągu liter i dialogach w to wplecionych. Stanął za nią, zaglądając przez jej ramię.
- Co czytasz? – zapytał, powodując, że z ust Ellie wyrwał się cichy krzyk.
Zawstydzona dziewczyna zabrała swój błękitny sweterek i plecak z drugiego krzesła, kładąc obok nogi. Zayn skorzystał z jej niemego zaproszenia i usiadł obok, tak, że stykali się ramionami. Dziewczyna poczuła, jak jej ciało ogarnia fala gorąca. Tak długo starała się o jakąkolwiek uwagę ze strony Zayna, a teraz siedziała z nim tu, w bibliotece i na dodatek czuła jego perfumy.
- A tak sobie wzięłam, jak czekałam na ciebie – powiedziała, odsuwając książkę na bok stolika. – Masz jakiś zeszyt, żeby notować wszystko, co będziemy ćwiczyć?
Chłopak skinął głową, wyjmując niepotrzebny notatnik i chwilę potem dziewczyna zaczęła tłumaczyć Zaynowi to, czego nie umiał. Brunet z początku niektóre rzeczy rozumiał, ale gdy Ellie dała mu inne przykłady, nie rozwiązał ich do końca dobrze. Dziewczyna była cierpliwa i uporczywie tłumaczyła wszystko od początku. Po pół godziny dostrzegła, że Zayn zaczyna się nudzić. Westchnęła, zamykając gwałtownie książkę. Głuchy huk rozległ się po bibliotece.
- Dobra, Zayn, powiedz mi, o co ci tak naprawdę chodzi? – zapytała pewnie. Spojrzała w jego głębokie, czekoladowe oczy. – Widzę, że nawet nie starasz się zrozumieć tego działu i pewnie cudem napiszesz na dwóję, ale to już nie moja w tym głowa.
- Chciałem cię bliżej poznać – odparł, opierając się wygodnie. Spojrzał na jej usta, zwilżając własne. Nie ukrywał tego, że miał ochotę na dziewczynę.
- Jeśli chcesz mnie na jedną noc, lepiej zapomnij. Nie interesują mnie jednorazowe znajomości.
- Ostra jesteś. Lubię takie. – Mruknął pod nosem z zadowoleniem, obejmując Ellie jednym ramieniem. Zmniejszył dystans pomiędzy nimi. Patrzył w jej błękitne oczy z niewielkiej bliskości. – Lubię niedostępne, pewne siebie kobiety.
Już układał usta do pocałunku, kiedy Ellie ułożyła swoje drobne palce na jego wargach. Zayn nie poddał się. Przewidział jej ruch. Wiedział, że nie łatwo będzie zdobyć tę dziewczynę, jednak postawił sobie to za cel główny. Chciał dopiec Horanowi. Niemal uwielbiał sprawiać ból temu obcokrajowemu blondynkowi. A wykorzystanie jego przyjaciółki było ciosem idealnym. Zamiast w usta, Zayn cmoknął Ellie pod uchem, wywołując na jej bladym ciele dreszcze.
- Zayn, przestań – szepnęła. I chociaż starała się być dzielna, nie mogła tak po prostu oprzeć się urokowi mulata.
- Jutro wieczorem moich rodziców nie będzie. Wpadnij do mojego domu o osiemnastej, nie mieszkam aż tak daleko od ciebie. Sprawię, że poczujesz się niesamowicie. Zobaczysz na co mnie stać... – mruczał do jej ucha, czując, że ma dziewczynę w garści.
Ellie ostatkiem sił wstała z krzesła, zabierając w pośpiechu plecak i błękitny sweterek. Uciekła z biblioteki, zostawiając Zayna z szerokim uśmiechem na twarzy. Chłopak dopiął swego. Był pewien, że dziewczyna stawi się w sobotni wieczór u jego progu. A wtedy on wciągnąłby ją do mieszkania, od razu pokazując jej swoją sypialnię. Jego plan by się ziścił i mógłby odegrać się na Irlandczyku, który bezczelnie groził mu przy kumplach.
Zastanawiał się, skąd Horan mógł znać jego największy sekret. Albo czy w ogóle wiedział cokolwiek, czy tylko chciał go przestraszyć. Mimo wszystko Zayn z uśmiechem opuścił budynek collage'u, dzwoniąc do osoby, z którą miał ochotę spędzić resztę udanego dnia.
*
Zayn zapukał cicho w drzwi, rozglądając się wokoło. Oparł się dłonią o ścianę, czekając aż ktoś mu otworzy. Zaczął rytmicznie stukać palcami, ciągle unosząc kąciki ust do góry. Drzwi uchyliły się, a zza nich wyjrzała kędzierzawa czupryna. Uśmiechnął się szerzej.
- Jesteś sam? – zapytał półszeptem.
Chłopak skinął twierdząco głową, a wtedy Zayn bez namysłu wpił się w jego słodkie usta. Popchnął go w głąb korytarza, a nogą zatrzasnął drzwi frontowe. Naparł całym ciałem, na ciało chłopaka.
- Stęskniłem się, Harry – wydyszył pomiędzy zachłannymi pocałunkami. Na chwilę oderwał się od słodkich warg chłopaka, obserwując zadziorny uśmiech Stylesa.
- Wiem – odparł pewnie, swobodnie układając dłoń na piersi bruneta. Zacisnął powoli materiał jego koszulki.
Harry wpił się w wargi bruneta, który powoli zaczął pchać Stylesa w stronę schodów. Zielonooki pozwolił się zaprowadzić do swojej skromnej sypialni, ani na chwilę nie zaprzestając pieścić spragnionych warg Malika. Opadł na łóżko razem z chłopakiem, błądząc dłońmi po jego plecach. Nagle Harry przypomniał sobie o czymś.
- Ten farbowany naprawdę wie o nas? – zapytał, odchylając głowę do tyłu, dając tym samym swojemu przyjacielowi lepszy dostęp do jego wrażliwej szyi. Wyrwało mu się głośne westchnienie, kiedy Zayn delikatnie przygryzł jego skórę.
- W dupie to mam – mruknął. – Ten idiota mi nie zaszkodzi. Zawsze będę miał nad nim władzę i niedługo ci to udowodnię. Cokolwiek by się działo, śmiej się z tego. Nikt nie musi wiedzieć, że jesteśmy bi, prawda? – zapytał retorycznie, na krótką chwilę spoglądając w zielone tęczówki chłopaka. Kędzierzawy skinął twierdząco głową. – Nie pozwolę, żeby nas wydał. Nie pozwolę, żebyśmy przechodzili piekło i byli wytykani palcami jak Horan. – Zayn wierzchem dłoni potarł policzek Harry'ego, który uśmiechnął się z czułością. – Za bardzo mi zależy, że to mogło tak po prostu ujrzeć światło dzienne.
Zayn zdjął z siebie bluzkę. Od razu zabrał się za rozpinanie guzików koszuli Harry'ego. Kędzierzawy chłopak patrzył z zadziornym uśmiechem na to, co robi jego przyjaciel. Czuł narastające podniecenie. Był spragniony bliskości bruneta. Chociaż nie był do końca heteroseksualny, musiał stwierdzić sam przed sobą, że wyobrażenia jak całuje się z innym chłopakiem przyprawiały go o mdłości. Żył w rodzinie, gdzie związki homoseksualne były traktowane jako coś złego, odmiennego, czego należy unikać jak ognia. A jednak Zayn był wyjątkiem. Wiedział, że nie ulegnie żadnemu innemu chłopakowi. Brunet miał w sobie coś, co sprawiało, że Harry nie mógł o nim zapomnieć. Dlatego postanowił korzystać z życia, póki jest młody i nie znalazł jeszcze dziewczyny, z którą chciałby spróbować czegoś poważniejszego.
- Nie cackaj się tak ze mną – mruknął zniecierpliwiony Harry. Sam skończył rozpinać swoją koszulę. – Kocham w tobie tą... brutalność – wymruczał pożądliwym tonem.
Zayn uwielbiał Harry'ego za jego uległość. Zawsze górował nad nim i na samym początku ich skomplikowanej relacji zastrzegł, że nie zgodzi się na zmianę. Nikt poza nimi nie wiedział o ich stosunkach. Louis nadal żył w przeświadczeniu, że ma równe prawa z Harrym. A jednak Styles zdobył sobie serce Zayna innym sposobem, chociaż nie okazywali tego publicznie i zachowywali się tak, jak przystało. Mimo, że bywało im trudno tak po prostu stać obok siebie bez żadnego dotyku.
Harry nie nazwałby uczucia do Zayna miłością. Dla niego była to raczej fascynacja. Zakazane owoce smakują najlepiej i Harry nigdy nie opierał im się. Wręcz sam ich szukał. Wydawać by się mogło, że to działa na tej samej zasadzie w drugą stronę. Wydawać by się mogło. Zayn, chociaż traktował Harry'ego, jako kogoś ważnego w życiu, szukał u chłopaka głównie zapomnienia.
~·~
CZYTASZ
ᴛᴀᴋᴇ ᴛʜᴇ ʀɪsᴋ ✓
FanfictionOpis: Niall i Zayn to zażarci wrogowie, odkąd oboje podjęli naukę w tym samym collage'u w Bradford. Zaciętość obojga doprowadza ich do wizyty u dyrektora, który chce pogodzić odwiecznie skłóconych chłopców. Postawia im ultimatum: zawiesi ich w prawa...