Przebudzenie

271 20 34
                                    

Fun otwiera oczy. Oślepia go jasne światło oraz wszechobecna biel. Mruga kilka razy, by zacząć widzieć. Spał, oparty o ścianę. Strasznie go teraz plecy bolą. Wstaje i zdaje sobie sprawę, że nie jest tutaj sam. Jest tu jeszcze kilka innych osób. I on nie wszystkie zna.

Roześmiany Jack i jego siostra wstają z innego kąta sali. Niedaleko nich, na równe nogi staje młodziutka Matrix, wychowanka Wyjątku, z zaskoczeniem na twarzy. Gdzieś indziej, nieco klnąc, siada Jason oraz Puppeteer. Jakiś chłopak siedzi pod ścianą, rozglądając się z szokiem, ma dziwne, fioletowe oczy. To musi być Eyetime, o którym słyszał od pewnego demona. Gdzieś indziej, Kagakeo pomaga wstać Suicide Sadie, a Tina odpycha od siebie Candy Pop'a. Na ten widok, Cane strzela facepalm. Obok Fun'a, budzi się też Nick Vanill. Jakaś czarnowłosa dziewczyna, z lisim ogonem oraz uszami, podbiega do Matrix i sprawdza, czy z dziewczynką wszystko w porządku. Znana mu Killing Kate, obserwuje jak Pinkamina sprawdza, czy brązowowłosy chłopak, leżący przed nią, jeszcze żyje. Okazuje się, iż tak. Chłopak podnosi głowę i widząc całe zamieszanie, szepce pod nosem: "Ja pierdole...". I jeszcze Kreator, pomagając wstać pewnej czarnowłosej dziewczynie, bez oczu. I do tego, Nurse Ann, z paniką szukająca wzrokiem wyjścia.

Wszyscy mają wymalowany na twarzy szok oraz niedowierzanie. Najwyraźniej, nikt nie wie, jak się tu znalazł. I sądząc po ogólnym niezadowoleniu, nie zamierzał. Ale niezła zbieranina tu jest- głównie istoty paranormalne, mało ludzi.

— Kurwa... moja głowa... gdzie ja, do cholery, jestem...?— jęczy Nick, siadając obok czarnowłosego.— Fun, co my tu robimy?! I gdzie my, do chuja, jesteśmy!?

— Nie wiem... przed chwilą się obudziłem i patrzę, że my wszyscy tu jesteśmy...— wyjaśnia chłopak, wskazując na resztę.— I też chciałbym wiedzieć, co tu robię...

Pamięta dobrze, że nie szedł nigdzie. O nie. Był w mieszkaniu Marii, miał tam spędzić noc. Wie, co się działo- zjadł kolację razem z panią domu oraz Fox, a kolacja była dobra, ponieważ była do pizza domowej roboty. Potem poszedł się wykąpać i prawie dostał zawału, kiedy podczas kąpieli do wanny wskoczył mu ogromny pająk. Maria musiała go uspokajać przez godzinę, a Fox go jeszcze straszyła, że ten pająk mógł przenosić choroby. Ale tylko żartowała. Fox zawsze tylko żartuje. Nie ma nic złego na myśli. Za tą ją lubi. A potem, poszedł spać, zasnął w wygodnym, ciepłym łóżku, na dworze padało... i teraz, jest tu. W swoich zwykłych ciuchach i jakimś dziwnym miejscu. Razem z dziewiętnastką innych osób.

— Cholera... przecież byłem z Elską... pamiętam, że przygniótł mnie w nocy i długo mi zajęło zaśnięcie...— wspomina Vanill.— Więc, jak się tu znalazłem...?

— Może to sen...? Może to nie jest naprawdę...?— zastanawia się Fun.

Rozlega się uderzenie. Chłopacy spoglądają w stronę dźwięku. To Kreator, siedzący obok nich, uderzył sam siebie.

— Hm... to chyba nie mój sen, skoro dalej tu jestem, pomimo uderzenia...— stwierdza, poprawiając maskę. Rzuca im wesołe spojrzenie.— A jak u was, kochani?

— Kreator, chuju, co tu robisz?— syczy do niego Nick, groźnym tonem.

— To samo, co wy- za cholerę nie wiem, co tu robię.— odpowiada mężczyzna, na spokojnie.

Jednak inni już nie są tacy spokojni.

— Co to za miejsce?!— woła Jason, zdenerwowanym tonem. Jego oczy błyszczą zielenią. Rozgląda się po zebranych, w lekkiej panice.— I... dlaczego my tu jesteśmy...? Ktoś coś wie...?!

— Obawiam się, Jason, że tym razem nie jestem w stanie odpowiedzieć na twoje pytania...— oświadcza Tina, starając się zachować spokój.— Bo sama nie rozumiem, jak się tu znalazłam...

Killing Show 2- Lab RatsWhere stories live. Discover now