Od złożenia propozycji i niestety mojej zgodzie minęły dwa tygodnie. Ku mojemu zdziwieniu szef zgodził się bez wahania. Powiedział, że to dobrze zrobi naszej firmie, a ja powinnam się trochę odstresować i wypocząć.
Boże, nawet w pracy mnie nie chcą.
Przesunęłam kolejny wieszak z niezadowoleniem. Kiedy miałam pieniądze i czas to nigdy niczego nie mogłam znaleźć, za to Ala latała po całym sklepie z kolorowymi ubraniami. To była zdecydowanie jedna z wielu rzeczy, które nas różniły.
Ona zazwyczaj ubrana na wszystkie kolory tęczy, a ja zwykle cała na czarno. Ona wesoła i przyjaźnie nastawiona do każdego, ja to bym wzrokiem kota zabiła. Jej wszędzie było dużo, a ja najlepiej przesiedziałabym cały dzień w łóżku z moimi kochanymi serialami.
Do teraz nie wiem, jakim cudem się przyjaźnimy.
- Znalazłaś cokolwiek?- pomachałam przecząco głową.- Nie szkodzi, mamy jeszcze pół galerii!
- Niestety- jęknęłam.
- Coś mówiłaś?- uśmiechnęła się złośliwie.- Właśnie! Zaraz będą chłopacy, bo musisz pozostałe papiery podpisać.
- Ile ich jeszcze będzie? I kto przyjdzie?
- To już ostatnie- podeszła do kasy, aby zapłacić za stertę ubrań.- Nie, nie martw się, Filip nie przyjdzie.
Po naszym pierwszym spotkaniu powiedziałam Ali co o nim myślę. Może byłam po 3 lampkach wina i wyzywałam go jak przedszkolak!(znowu), ale to jak on się zachował było cholernie nieuprzejme i bezpodstawne!
Mimo to musiałam przyznać, że był całkiem niezły. Przesłuchałam kilka piosenek i choć nie przepadałam za rapem stwierdziłam, że jego płyty są dobre. To, że nie polubiłam go nie oznacza przecież, że będę hejtować jego muzykę. Nie powiem, irytuję mnie jego nonszalancja i bezczelność, ale myślę, że to może świetnie sprawdzić się w jego branży.
- Widzę, że baby w swoim żywiole- hypeman uścisnął mnie na powitanie, a za nim stanął Kuba. Kojarzyłam go tylko i wyłącznie z imprez i opowiadań Alicji. Czasami też słuchałam jego muzyki i dość wpadała w ucho.
- Kuba.
- Nina.
Regułka zdana.
- Więc to ty- niepewnie wysunęłam dłoń, bo cholera wie, jak się z nimi witać.- Spokojnie, nie gryzę, chociaż na takiego wyglądam. Mam wrażenie, że skądś cię kojarzę.
- Minęliśmy się pewnie kilka razy w twoim domu.
- A spoko.
Dopiero po chwili zrozumiałam, jak durnie to zabrzmiało.
- Czekaj, co? Mieszkasz w moim domu i ja o tym nie wiem?
- Stary, jej chodzi o to, że dużo imprez u siebie organizujesz.
- A no chyba, że tak- machnął ręką, a ja zaśmiałam się. Okej zdecydowanie powinnam przemyśleć sens mojej wypowiedzi.
- Cześć- dziewczyna uśmiechnęła się lekko i wreszcie mogliśmy wyjść z tego sklepu.
Stwierdziliśmy, że pójdziemy na kawę i już po chwili siedzieliśmy z lodami i kubkami ciepłej latte. Rozmawialiśmy o jakiś duperelach, a Alicja jak zwykle opowiadała jakie ubrania kupiła. Szczerze mówiąc ja wolałam przepłacić pieniądze na pizzę niż na te wszystkie ubrania.
Krzysiu dał mi potrzebne papiery, a w tym czasie do Kuby podeszły fanki. Westchnął mamrocząc coś pod nosem, ale po chwili uśmiechnął się i zaczął rozmawiać z nastolatkami. Po kilku minutach i serii zrobionych zdjęć odeszły piszcząc i podskakując.
CZYTASZ
caustic • Taco Hemingway
Fanfictionbyłem zmarźnięty, a ona w największą burzę stulecia złapała mnie za rękę i powiedziała, że idziemy szukać słońca.