- Nina, czy ty możesz się pośpieszyć?
Pociągnęłam mocniej trzecią walizkę, a ta z głośnym i nieprzyjemnym dla ucha dźwiękiem zjechała po schodach.
- Staram się!
Z niespokojnym oddechem podałam ją brunetce i razem zapełniłyśmy cały bagażnik jej samochodu.
- Możemy wreszcie jechać- posłała mi uśmiech i włożyła kluczyki do stacyjki. Kierowałyśmy się w stronę domu Kuby, bo każdy stwierdził, że tak będzie najlepiej i każdy łatwo dojedzie w to miejsce.
- 2 tygodnie razem! Mówię ci, zabawimy się tam tak, że...
- I popracujemy- uśmiechnęłam się pobłażliwie, a ta przewróciła oczyma.
Zdecydowanie uwielbiałam podróżować, ale żmudne upewnianie się czy wszystko wzięłam było moją katorgą. Zawsze czegoś zapomniałam, nawet jeśli to miałby być szczegół.
- Cieszę się, że między tobą a Filipem jest lepiej, martwiłam się, że zrezygnujesz przez niego.
Cóż... W odstępie od jego ''przeprosin'', mieliśmy jeszcze jedną dosyć małoznaczącą kłótnię, jednak przez to, że wydarzyła się ona przy większym gronie i może wyszłam trzaskając drzwami, cała załoga zaczęła bardziej zwracać na nas uwagę.
Nie uwierzyłam, że Filip się zmieni, a nasze relacje się ocieplą, bo chyba byłabym najgłupszą osobą na świecie. Już na samym początku nie przypadliśmy sobie do gustu, a jego ''obietnice'' kończyły się na posłaniu mi kpiącego wzroku i rzuceniu niemiłego komentarzu.
- Też się cieszę.
- Może po jakimś czasie wykryją jednak u niego mózg i znajdą sposób na włączenie go- parsknęłam, a dziewczyna skręciła w boczną uliczkę, gdzie czekało na nas już kilka osób.
Igor siłował się z walizką, jak ja zaledwie kilka minut temu ze swoją. Kuba w papciach siedział na ganku i z rozbawieniem przyglądał się mężczyźnie.
- Naprawdę Nina, nigdy nie bierz jego słów na serio, to dupek. Nie martw się, ani nie próbuj go zmienić.
Z domku wyszedł Miłosz i uniósł rękę, by nam pomachać. Powtórzyłam gest i uśmiechnęłam się szeroko.
- Szczególnie, że niektórzy zasługują bardziej na twoją uwagę.
*
- Dziś dziewczyny wdziewacie sukienki i lecimy na imprezę!
Ekscytację w głosie Krzysia zdawało się słyszeć w całym busie, więc ze zrezygnowaniem założyłam poduszkę na głowę.
- Idziemy, idziemy!
- Ale po co? Wiesz ile radości by sprawiło nam obejrzenie Riverdale w spokoju? Tam też są gorące laski, takiej Veronic'i nie znajdziecie w klubie!- broniłam swojego zdania.- Nie jesteście zmęczeni?
- Fifi śpi, więc wieczorem będzie latał jak nowonarodzony, a my z ekipą to odporni jesteśmy.
Westchnęłam pod nosem.
Zwierzęta nocy.
- Ja z tobą zostanę.
Uniosłam wzrok patrząc ze zdziwieniem na blondyna.
- Nie chcesz iść z nimi?
- To tylko impreza.
- Tylko?- oburzył się hypeman.- Tobie się młody w głowie poprzestawiało!
Stępień machnął ręką i oparł głowę na moim ramieniu.
Od początku trasy siedział obok mnie i muszę przyznać, że był przyjemnym pasażerem. Lubiłam trochę pogadać podczas jazdy, ale raczej wolałam włożyć słuchawki i skupić się na muzyce. Z bujną wyobraźnią i setką przeczytanych fanfiction, przy piosenkach Lany Del Rey mogłam wyobrazić sobie nawet miłość z Harrym Stylesem.
CZYTASZ
caustic • Taco Hemingway
Fanfictionbyłem zmarźnięty, a ona w największą burzę stulecia złapała mnie za rękę i powiedziała, że idziemy szukać słońca.