Czas spędzony w Poznaniu minął nam cholernie szybko. Po koncercie spakowaliśmy się i ponownie wyruszyliśmy w drogę - tym razem do Krakowa, gdzie też mieliśmy być 2 dni.
- Nawet nie wiecie jak się cieszę, będzie świetnie, pozwiedzamy i...!
Po kilku godzinach jazdy ekscytacja Alicji była nie do zniesienia. Ona po prostu kochała Kraków.
- Wy pozwiedzacie, my zostaniemy obiektem do robienia zdjęć.
Westchnęłam, przypominając sobie wczorajszy koncert i musiałam przyznać rację Filipowi. Być może to wszystko wydaje się takie łatwe, ale rzeczywistość jest inna. Będąc w takim zawodzie musisz pożegnać się nawet z wyjściem na spacer bez fotografów, czy fanów.
- Nie, jeśli trochę zmienimy swój wygląd.
Kuba pomachał długą czarną chustą, a Ala zaśmiała się cicho. Po chwili raper założył ją na głowę i obwiązał.
- Lub wiarę.
- Ja się na to piszę- zaśmiał się Krzysiek, a Stępień mu zawtórował - Wysiadamy i idziemy!
- Nie jesteście głodni?- jęknęłam, a wszyscy oprócz Filipa zaprzeczyli. - Okej, to sama pójdę i do was dojdę.
Doskonale wiedziałam to, że nie warto pytać Szcześniaka o to czy pójdziemy razem, bo i to by się źle skończyło i by nie doszło nawet do tego.
Nasze relacje od początku były... Specyficzne i zmienne. Niestety zmienne tylko w jedną stronę - coraz większego znienawidzenia.
Przeszkadzało mi to cholernie, bo fakt, że odczuwałam do niego taką niechęć nawet dobrze go nie znając, świadczył, że może moja przeszłość nadal ze mną została.
- Nina, to spotkamy się koło Kościoła Mariackiego- pojazd zatrzymał się, a cała grupa wybiegła z niego zanim cokolwiek powiedziałam.
Założyłam na siebie kurtkę i westchnęłam, bo naprawdę nie chciałam iść tutaj sama. Rynek był duży, a ja nie chciałam się zgubić.
- Na co czekasz?
Obróciłam głowę w kierunku bruneta, który leniwie ubierał czarny płaszcz. Kolejny raz westchnęłam, wiedząc jak bardzo zaraz będę żałować swoich słów.
- Lubisz pizzę?
Chłopak uniósł wzrok i spojrzał na mnie z masą sprzecznych i niezrozumiałych uczuć. Nienawidziłam jego oczu - nigdy nie wiedziałam co tak naprawdę chce przekazać, były cholernie zimne.
Tupnęłam nogą kilka razy czekając na odpowiedź, kiedy chłopak nadal patrzył na mnie, jakby przetwarzał jakąś niesamowicie ważną wiadomość.
- Po prostu nie wiem, jak dojść gdziekolwiek i... Dobra, nieważne.
Zacisnęłam dłoń w pięść i szybko wyszłam z autokaru. Boże słodki jak mogłam być tak głupia. Przecież on mnie nie cierpi, nie spędził by ze mną ani chwili.
Zasuwałam tak szybko, że po kilku minutach już nie wiedziałam, gdzie jestem. Cudownie, jestem pewna, że już nie dojdę do autokaru z powrotem. Widząc niedaleko budkę z fastfoodami praktycznie pobiegłam tam, wiedząc, że tylko jedzenie da mi chwilowe szczęście i spokój.
Stanęłam w kolejce, będąc cholernie niecierpliwa, głodna i zestresowana, a osoba, która co jakiś czas chuchała w moją szyję jeszcze bardziej mnie irytowała.
- Mówiłaś, że idziesz na pizzę.
Zdezorientowana obróciłam się, a kąciki bruneta drgnęły lekko do góry.
CZYTASZ
caustic • Taco Hemingway
Fanfictionbyłem zmarźnięty, a ona w największą burzę stulecia złapała mnie za rękę i powiedziała, że idziemy szukać słońca.