Tak jak z Igorem nie było większych kłopotów, tak z Krzysiem zdecydowanie było o wiele gorzej.
- Jak to do cholery, nie pamiętasz?
Czerwonowłosy stał pod klatką i tępo wpatrywał się w domofon. Co jakiś czas wybuchał śmiechem lub płaczem - wszystko spowodowane było tym, że chciał dostać się do domu, a nie znaliśmy numeru mieszkania.
- Koniec tego, dzwonimy do niej.
Brunet wyciągnął telefon i wybrał numer dziewczyny pijanego. Odszedł kawałek, a ja usiadłam koło hypemana.
- Ile gwiazd widzisz?
Spojrzałam na niego zdezorientowana, a następnie przeniosłam wzrok na niebo. Powoli zaczęło się rozjaśniać, a księżyc znikał z pola widzenia.
- Żadnej.
- Jak nie widzisz żadnej gwiazdy, to oznacza, że nie wierzysz w spełnienie żadnego marzenia- chwyciłam go za ramię i pociągnęłam do góry. Siedzenie na zimnym betonie nie sprzyjało nawet pracy jego mózgu.- Ja mówię poważnie, to smutne Nina.
- Wierzę w marzenia, a jeszcze mocniej w to, że już nigdy więcej cię nie odwiozę do domu.
- To jakie masz marzenia?- pomachał ręką do nadchodzącej żwawym krokiem dziewczyny. Na jej twarzy pomimo zmęczenia widniało lekkie rozbawienie.
- Po prostu chcę do łóżka- mruknęłam i wróciłam do auta wiedząc, że mężczyzna jest w dobrych rękach. Włożyłam kluczyki do stacyjki i spojrzałam ostatni raz w stronę klatki, upewniając się, ze para weszła do środka.
- Teraz mnie zawieź do domu i masz wolne.
Przekręciłam głowę w jego stronę, a ten posłał mi bezczelny wzrok.
- Czy ja jestem twoim prywatnym kierowcą? Nie, więc zamknij jadaczkę inaczej zawiozę cię do środka lasu i rzucę na pożarcie dzikom.
Przetarłam zmęczone oczy. Czwarta dziesięć, cholera nie zasnę dzisiaj.
Po kilku minutach podjechałam pod blok chłopaka, a ten wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Kluczyki księżniczko- parsknął.- Chyba nie myślałaś, że dam ci wrócić moim autem? Z buta idziesz.
- I mam teraz wracać sama?
- A myślałaś, że poślę za tobą jakiś orszak pożegnalny?
Czego się mogłam spodziewać...
Fuknęłam pod nosem i wyszłam na zewnątrz.
Okej byłam wściekła i czułam się żenująco, bo ja jeździłam jego samochodem po całym mieście, choć mogłam mieć to w dupie, a on nawet nie podziękował.
Co więcej - wysłał mnie na pierdolony autobus o 4, a w dodatku nie wiedziałam, czy jakiś kursował.
Niech nie myśli, że wrócę i będę go prosić. Sama trafię do domu, choćbym miała po drodze zemdleć z 300 razy.
~~~
Potarłam o siebie zmarznięte ręce i z wielkim zawahaniem nacisnęłam na dzwonek. To nie był nawet znośny pomysł, ale w tej chwili nie miałam żadnego innego.
- Co ty tu robisz? Nawet dom zgubiłaś?
- Klucze- westchnęłam, choć to nie do końca była prawda. Tłumaczenie wszystkiego brzmiało po prostu źle.
Telefon rozładował mi się całkowicie, nie wiedziałam jak dojechać do domu, bo te kursy były naprawdę ostro powalone, a ulice przystanków nic mi nie mówiły. Dodatkowo było mi strasznie zimno, a wysokie buty nie pomagały mi w samozaparciu.
CZYTASZ
caustic • Taco Hemingway
Fanficbyłem zmarźnięty, a ona w największą burzę stulecia złapała mnie za rękę i powiedziała, że idziemy szukać słońca.