P.O.V Nina
- W porządku, wybaczam to było niechcący.
Stanęłam wmurowana, nie umiejąc przez kilka kolejnych sekund wydusić z siebie słowa.
Filip był tak zmienny, że zaczęłam zastanawiać się, czy nie oceniłam go zbyt pochopnie.
Jego usta układały się w kolejnym rodzaju uśmiechów, które dopiero co poznawałam. Jego oczy nie wyrażały kpiny czy żartu, mówił całkowicie poważnie.
Uniosłam kąciki ust do góry.
- Jesteś naprawdę czasem okej Filip- moja poprawna składnia zdania właśnie ucierpiała przez niesamowity stres- Może po prostu źle zaczęliśmy?
- Być może masz racje, możemy zacząć od nowa, co myślisz?
Kurwa tak.
- Nie żartujesz?- dodałam, by upewnić się.
- Na chuj miałbym? Psujemy tylko trasę.
Uśmiechnęłam się szczerze, nie obchodził go tylko on sam. Z góry zazwyczaj byłam naiwna, ale tym razem oboje popełniliśmy błąd.
- Przepraszam Filip za wszystko- wyznałam szybko, tracąc z nim kontakt wzrokowy. Było mi głupio, ale wiedziałam, że powinnam.- Często przesadzam i zachowuje się źle, ale nasze kłótnie nie mają sensu i naprawdę cieszę się, że możemy je skończyć.
Wyrzuciłam wszystko z siebie nieskładnie i poczułam ulgę.
Lubiłam tą wersję Filipa Szcześniaka.
Przegryzłam zdenerwowana wargę i spojrzałam w jego oczy. Wcale nie wyglądały tak jak przy naszym pierwszym spotkaniu, a on wcale nie wyglądał jak szef jakiegoś gangu.
Z pewnością nie był osobą, którą powinno się nienawidzić. Być może ta cała jego zimna otoczka służyła tylko do odrzucania innych, może bał się rozczarowania.
A może ktoś wcześniej już go rozczarował.
Nie wiem, co mnie natchnęło, że w ciągu mikrosekundy przytuliłam go, jak gdyby tak powinno się łagodzić spory, zamiast podania ręki.
I nie żałowałam tego, że w jakiś dziwny sposób wcale nie poczułam się źle tak blisko niego.
Nie żałowałam tego dopóki nie poczułam na swoim ciele zimnej wody, a śmiech Filipa nie zaczął dudnić mi w uszach.
- Teraz byłaś zabawna Nina!
Parsknęłam śmiechem, kompletnie gorzkim, żałosnym śmiechem.
Raper spojrzał na mnie zaskoczony, a ja nie zrobiłam nic więcej. Nie ruszyłam się kurwa nawet na milimetr.
Po prostu stałam i gorzko się śmiałam, nieudolnie próbując ratować łamiącą się we mnie barierę.
- Chyba mamy różne poczucie humoru Filip- wykrztusiłam po chwili.- Zastanawiałeś się, do czego taka odmienność może prowadzić?
Przełknęłam ślinę i zamilkłam na moment.
Zabawne, że w ciągu kilku minut podejmowałam kompletnie sprzeczne sobie decyzje.
- Między innymi do tego, że dla mnie w tym miejscu trasa się kończy.
I dopiero w tym momencie pękłam.
CZYTASZ
caustic • Taco Hemingway
Fanfictionbyłem zmarźnięty, a ona w największą burzę stulecia złapała mnie za rękę i powiedziała, że idziemy szukać słońca.