1. Kopciuszku, najpierw może zainwestuj w dobrą wróżkę.

24.9K 1.1K 1.3K
                                    

#withoutplansff na Twitterze, liczę na was!

Mistie

Siadam na moim łóżku i rozglądam się po pomieszczeniu. Wygląda cholernie smutno. Pudła, w których schowałam całe swoje dotychczasowe życie, tylko czekają, aż ekipa przeprowadzkowa je stąd wyniesie.

Nie chcę się stąd wyprowadzać. Czuję, jakby ktoś wziął młotek i  z ogromną radością rozwalił to, co sobie poukładałam. Była sobie ładna wieżyczka i bum, nie ma.

To trochę dezorientujące. Nie potrafię sobie wyobrazić siebie w nowym miejscu, a przecież już jutro nowa szkoła ma się stać rzeczywistością. Chorą rzeczywistością.

— Mistie. — Miękki głos mojego chłopaka dobiega do moich uszu. Spoglądam na niego i uśmiecham się słabo, klepiąc miejsce obok siebie. Victor robi kilka dużych kroków, po czym zajmuje poklepane miejsce.

— Cześć — mówię cicho, po czym obracam głowę i muskam ustami jego policzek. Delikatny zarost kłuje moje wargi. Znowu próbuje zapuścić brodę?

— Spakowana?

— Tak, jak widzisz. — Wskazuję na otaczający nas pokój. Trudno nie zauważyć, że ktoś się stąd wynosi. — Za godzinę wyjeżdżamy.

- Mistie... Wiesz, że cię bardzo lubię, prawda? — pyta delikatnie, a ja kiwam głową. — I mam do ciebie szacunek. I do siebie też. I do tego, co nas łączy. Tego, co nas łączyło.

— Chwila. — Potrząsam głową. — O czym ty mówisz?

— To koniec, Mistie.

— Przecież ja wrócę tutaj... żeby studiować... Victor, mieliśmy wszystko zaplanowane... — jąkam, zaskoczona tym, co właśnie mi oznajmił. Victor patrzy na mnie z tym swoim stoickim spokojem, wykrzywiając usta w krzywym, pocieszającym uśmiechu.

— Jesteś mądrą, fajną dziewczyną, znajdziesz sobie kogoś.

— Dlaczego ty mi to robisz? Nie możesz zepsuć moich planów do końca! Nie możesz! — piszczę zdenerwowana. Nie panuję już nad moim głosem i sama siebie zaskakuję, słysząc, jak on brzmi.

Serce zaczyna mi niebezpiecznie galopować. Mam wrażenie, że życie wymyka mi się spod kontroli. Nie tak miało być.

Nie mogą zniszczyć mi moich planów. Nie mogą. Nie.

— Mamy po siedemnaście lat, Mistie. Masz całe życie przed sobą. I tak prawdopodobnie byśmy zerwali. — Wzrusza ramionami, tak, jakby to, co zrobił, wcale nie było okropne i egoistyczne.

— Ale Victor, my mieliśmy się pobrać, kupić dom na obrzeżach miasta, co z naszymi dziećmi? — dukam, a on śmieje się cicho.

— Nie mamy dzieci. Wyluzuj troszkę, jeszcze niejeden chłopak z tobą zerwie. - Wzrusza ramionami, a ja kręcę głową.

— Jesteś okropnym człowiekiem, Victor. Rozczarowałeś mnie — szepcę, hamując łzy, które naprawdę chcą się wydostać na zewnątrz. Nie będę przy nim płakać. Nie pokażę mu, jak bardzo mnie zranił.

Wiązałam z nim swoją przyszłość. Czułam, że znalazłam drugą połówkę, która idealnie mnie dopełnia. Mieliśmy takie samo spojrzenie na świat, liczyło się dla nas to samo w życiu. Planowaliśmy studia, a potem wspólne życie.

Czy ktoś jeszcze chce mnie dobić?

— Czemu tak się uczepiłaś tego swojego planu? Spójrz prawdzie w oczy, Mistie. Nie wszystko zawsze będzie szło według schematu.

— Nie musi według schematu. Tylko według mojego planu. A ty jesteś jego częścią.

— Nie. Jestem człowiekiem, nie fragmentem układanki. — Wstaje z łóżka, otrzepując spodnie. To jego głupi nawyk. Otrzepuje je zawsze, gdy wstaje. Nie ma znaczenia, czy w szkole, czy w domu, czy u kogoś. Po prostu tak ma. — Życzę ci wszystkiego najlepszego w Richmond, dobrych wyników w nauce i trochę spontaniczności, Mistie. Przyda ci się. - Uśmiecha się do mnie miło, a ja nie umiem tego odwzajemnić. Znam ten uśmiech. Żal mu mnie.

Without Plans | Shawn Mendes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz