10. Proszę

405 49 20
                                        

Rano obudziła mnie mama. Odkurzała. Może to dziwne, że w roku 2038 ktoś jeszcze odkurzał, ale moja mama nie uznawała niewolnictwa androidów.

Postanowiłam, że przez kilka dni pomieszkam z nią i Gregiem. Chociaż, postanowiłam to może zbyt duże określenie, gdy mama usłyszała co zrobił tata, stwierdziła, że mam zostać. „ Bez dyskusji" jak miała w zwyczaju mawiać gdy coś sobie postanowiła.

Podniosłam się z łóżka i przetarłam oczy,  likwidując ostatnie oznaki zmęczenia. Zamieszkałam w pokoju gościnnym. Który swoją drogą był dwa razy większy od mojego. Odkąd mama jest z Gregiem, jej status wzrósł. Greg jest zamożnym mężczyzną, dlatego nie mieli problemu w przetrzymaniu mnie u siebie.

Ubrałam się i zeszłam do kuchni. Mama skończyła akurat sprzątać i dołączyła do mnie. Uśmiechnęłam się ciepło i pocałowałam jej polik. Nie każdy lubił być traktowany jak dziecko, jednak mnie jak najbardziej to się podobało. W końcu każda matka uważa, że nawet dorosła już pociecha, jest jeszcze małym smykiem.

— na co masz ochotę, skarbie? — spytała i oparła się o blat, czekając aż na coś się zdecyduje. Zamyśliłam się i po chwili już wiedziałam.

— naleśniki — odpowiedziałam. Mama zaśmiała się.

— dzieciak — mruknęła i zaczęła szperać w lodówce.

Odwróciłam się w stronę okna i skupiłam na krajobrazie za nim. Mama i Greg mieszkali w jednej z bogatszych dzielnic Detroit. Równo posadzone brzozy zdążyły pogubić już liście. Pomarańcz i brąz okrył całą ulicę puchem z kolorowych kształtów. Do czasu kiedy roboty sprzątające się z nimi uporają. Westchnęłam. Jak dla mnie, mogłoby tak zostać.

— A co dobrego robi moja żonka? — Spytał Greg, który właśnie wszedł do kuchni z gazetą wepchniętą pod pachą. Kompletnie wybudził mnie z zamyślenia.
— cześć, młoda — dodał i zniszczył dłonią moje włosy, które układałam z dobrą godzinę. Złośliwy dziadyga.

— naleśniki — odpowiedziałam za mamę kiedy przysiadł się do stołu. Kąciki jego ust lekko się uniosły.

— mnie nie robi dań na zamówienie — Udał załamanego i poprawił okulary na swoim nosie.

— ciebie mam na codzień a moja córka jest rzadkim gościem — powiedziała mama i postawiła przed nami jedzenie. Na widok swojej porcji, Greg ucieszył się i zajął jedzeniem.

— zjemy dzisiaj razem kolacje. Zaprosiłam gościa specjalnego — powiedziała mama, kiedy już zjadłam. Przytaknęłam. Pewnie kogoś z pracy Grega.

Po śniadaniu pomogłam mamie posprzątać i pożegnałam się z nimi. Praca wzywa. Cóż zrobić?

Odpaliłam auto i włączyłam się do ruchu ulicznego. Od domu mamy dzielił mnie spory kawałek do siedziby CL, nie to co z domu taty.

Do głowy wróciła mi rozmowa z rodzicielką. Kiedy usłyszała o pocałunku to prawie spadła z krzesła i dostała zawału. Oczywiście w dobrym tych słów znaczeniu. Jej radość wypełniła cały dom a dobry humor towarzyszył jej do końca dnia. Stwierdziła, że powinnam poddać się uczuciom kierowanym do Connora.
Problem leży w tym, że cały czas nie jestem pewna czy tego chce. Czuje, że bardzo tego potrzebuje  ale z drugiej strony boje się, że zepsuje życie jemu i sobie. Wiem, że jest zaprogramowany do wykonywania poleceń, powinien jednak sam zadecydować. Niezależnie od mojego zdania. Tylko czy zrozumie to android nie znający emocji? Pocałunek mógł być skutkiem ubocznym uszkodzeń głowy. Albo zwyczajnie zaczęłam już szaleć i wymyślać teorie spiskowe.

Just MachineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz